czwartek, 22 listopada 2012

Recenzja: Joe Simpson - "Dotknięcie pustki"

Okładka II wydania
Czy człowiek jest w stanie oszukać śmierć? Joe Simpson, zadałby zapewne to pytanie nieco inaczej. Ten brytyjski alpinista, nie zapytałby „czy”, tylko „ile razy” można to zrobić? Jego wspinaczka, którą odbył w 1985 roku na Siula Grande w Andach Peruwiańskich, była właśnie taką „partią szachów” między nim, a śmiercią. O wyniku tej batalii, przeczytacie w książce „Dotknięcie pustki”.

Jest to jedna z najlepszych książek, jakie miałem przyjemność dotychczas przeczytać, a na pewno najlepsza z gatunku szeroko rozumianej „literatury turystycznej”. Natknąłem się na nią nieco przypadkowo, a mianowicie, czytając (pierwszy w życiu) numer National Geographic Traveler. Tam właśnie przedstawiona była historia Joe Simpsona, która zafascynowała mnie na tyle, że postanowiłem sięgnąć do pozycji napisanej przez tego alpinistę. Z pewnością była to świetna decyzja, bowiem przez 210 stron, nie znalazłem nawet chwili wytchnienia, nie mówią o znudzeniu. Po przeczytaniu ostatniej strony, czytelnik długi czas się zastanawia, czy taka sytuacja miała prawo mieć miejsce, a człowiek, który w niej uczestniczył mógł przeżyć? Jak się okazuje cała opisana przygoda wydarzyła się w rzeczywistości, co jeszcze zwiększa dramaturgię.


Dla Joe Simpsona i Simona Yatesa to miała być kilkudniowa wyprawa, zakończona zdobyciem Siula Grande - wchodząc przez zachodnią ścianę. Mieli być pierwsi, którzy tego dokonali, wiedzieli, więc, że łatwo nie będzie, ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że wspinaczka okaże się, aż tak dramatyczna. Kiedy 7 czerwca stanęli na szczycie, myśleli zapewne, że najgorsze jest już za nimi, wystarczyło przecież tylko zejść na dół. Niestety popełnili oni błąd, który o mały włos nie skończył się śmiercią obydwu. Zabrali oni ze sobą za mało paliwa i jedzenia, przygotowany zapas wystarczył zaledwie na pięć dni. Do tego doszedł jeszcze dramatyczny wypadek Simpsona, który złamał nogę. To, w górach oznaczało najczęściej wyrok śmierci. Joe jednak się nie poddawał i z pomocą partnera ruszyli w dalszą drogę, która zaczęła się robić wyścigiem z czasem, właśnie przez wspomniane wcześniej zbyt małe zapasy. To był jednak dopiero początek dramatu obu wspinaczy…

Siula Grande
Z kart książki Joe Simpsona, w której opisane są te wydarzenia bije dramaturgia, której pozazdrościć mógłby nie jeden twórca najlepszych thrillerów, różnica jest taka, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Autor okazał się nie tylko świetnym wspinaczem górskim, ale i bardzo dobrym pisarzem. To przełożyło się bezpośrednio na sukces, jaki książka osiągnęła. Bardzo szybko okrzyknięto ją klasyką literatury górskiej, a także zaadaptowano na potrzeby filmu. Dla pisarza, kręcenie „Czekają na Joe” (tytuł filmu), było powrotem do miejsca, gdzie rozegrała się ta mrożąca krew w żyłach przygoda, ale i próbą rozliczenia się z przeszłością, pokonaniem demonów, które go gnębiły. Niestety, mimo tego, że nawet sam zagrał w filmie, to nigdy nie wrócił on do pełnej sprawności – przede wszystkim – psychicznej. Bardzo często nawiedzały go ataki paniki, którymi starał się walczyć poprzez opowiadanie swojej historii tak często jak tylko mógł.

Sporo kontrowersji w świecie wspinaczy wywołało również zachowanie partnera, z którym zdobywał szczyt. Simon Yates, w pewnym momencie odciął linę, łączącą ich obu, wydając tym samym niejako wyrok śmierci na Joe. Co gorsze zrobił to, choć nie był do końca przekonany, czy jego partner przywiązany do drugiego końca liny żyje, czy jest już martwy. Wielokrotnie po przeczytaniu „Dotknięcia pustki”, zastanawiałem się jak ja postąpiłbym w takim wypadku i do dziś nie udało mi się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Podejrzewam, że większość z czytelników ma tak samo. Łatwo „gdybać” sobie (mówiąc, że na pewno do końca staralibyśmy się pomóc) czytając książkę w ciepłym mieszkaniu, siedząc na wygodnym fotelu, ale jeśli przyszłoby nam podejmować decyzje w skrajnie ekstremalnych warunkach to mogłoby być zupełnie inna. Dlatego też, nie potrafię jednoznacznie ocenić postępowania Simona i tak naprawdę, nie chce tego robić. Sam Joe Simpson, poświęca kilka stron swojej książki, aby wyjaśnić pewne wątpliwości, a także by przedstawić swój punkt widzenia.

Książkę wydano po raz pierwszy w Polsce w roku 1998, mnie udało się zakupić wydanie z roku 2007. Bardzo dobra wiadomość jest taka, że na rynku dostępne jest już trzecie wydanie z roku 2012, kiedy to wznowiono jej druk. Chwała i podziękowania wydawnictwu „STAPIS” za to posunięcie, bo „Dotknięcie pustki”, to kawał naprawdę doskonałej literatury. Sama książka opatrzona została również kilkoma fotografiami, zarówno kadrami z filmu, jak i autentycznymi zdjęciami robionym przez uczestników wyprawy, w trakcie jej trwania. Genialne posunięcie, i szkoda tylko, że nie ma tych fotografii w książce więcej.

Kadr z filmu
Komu można polecić tę pozycje? Absolutnie każdemu, niesamowita pod każdym względem, przedstawiająca walkę zarówno z przeciwnościami losu jak i z samym sobą, czyli najniebezpieczniejszym przeciwnikiem. Czytelnik, który zdecyduje się zapoznać z tą propozycją na pewno się nie zawiedzie. Warto zwrócić tylko uwagę na jedną rzecz, a mianowicie, w książce często padają nazwy charakterystyczne dla tego sportu. To dla laików – takich jak ja – niemających wielkiej wiedzy o wspinaczce, na początku sprawia nieco trudności, lecz po kilkunastu stronach przestajemy zwracać na to uwagę, a wręcz kilka terminów poznajemy i zapamiętujemy. Zresztą dla osób, które nie mają styczności ze wspinaczką, przygotowano specjalny słowniczek pojęć na końcu książki, do którego w każdej chwili można zajrzeć.

„Absolutna klasyka literatury górskiej… Prawdziwie zadziwiające rozliczenie cierpienia i hartu ducha.” – Sunday Times

Podpisuje się pod tym obiema rękami, polecając z całego serca.

Dotknięcie pustki

Autor: Joe Simpson
Wydawnictwo: Stapis
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2007
Numer wydania: 2
Liczba stron: 210

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz