Dni Kultury Japonii w Łodzi "Tabu - tradycyjne i współczesne życie Japończyków" 14/17 XI 2012
Za nami Dni Kultury Japonii, które odbywały się w Łodzi od środy do soboty.
Jako siedzibę i miejsce, gdzie odbywały się najważniejsze wydarzenia wybrano
Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne, mieszczące się na Placu Wolności (dla
osób spoza Łodzi – muzeum to znajduje się w ścisłym centrum miasta).
Inauguracja miała miejsce w środowy wieczór, kiedy to odbyły
się pierwsze prelekcje i otwarto wystawę towarzyszącą – „Tajemniczy świat gejszy”. W
czwartek i piątek można było posłuchać wykładów m.in. o wierzeniach ludowych, a
także obejrzeć „Sen”, w reżyserii Akiry Kurosawy. Najciekawiej było jednak w
ostatnim dniu, czyli w sobotę. Cała impreza zaczęła się już o godzinie 11:00,
kiedy to swoją prelekcję rozpoczęła Emilia Widera, jej tematem były duchy i demony.
Podczas tego wystąpienia zaprezentowano,
kilkanaście - spośród ogromnej rzeszy,
występującej w japońskich wierzeniach - tego typu „stworów”. Każdy z
wymienionych był, opisany, dzięki czemu obecni, dowiedzieli się m.in.
tego, że
Kappa, to zarówno nazwa jednego z demonów, jak i określenie gatunku
sushi, a to, dlatego, że demon ten podobno lubi ogórki :). Stąd właśnie
sushi
z ogórkiem nazywane jest kappamaki. Takich smaczków i ciekawostek, było o
wiele więcej, dlatego też, nikt z obecnych podczas słuchania się nie
nudził. Autorka prezentacji, opowiedziała też, krótko o
obchodzonym w Japonii święcie (tzw. Setsubun), podczas którego
odstrasza się duchy. Odbywa się ono raz do roku (3
lutego), w trakcie trwania uroczystości dzieci rzucają zazwyczaj ziarna soi
lub fasoli w ludzi (zazwyczaj rodziców) przybierających maski Oni. Sam wykład trwał, ok. godziny i był to naprawdę ciekawie spędzony czas.
Po nim i kilkuminutowej przerwie, odbyła się druga z zaplanowanych
prelekcji. Po opowiadaniu o duchach i demonach, nadszedł czas na wypędzenie
ich, toteż słuchacze dowiedzieli się kilku rzeczy na temat opętania i
egzorcyzmów. Prelekcja ta była o tyle ciekawa, że towarzyszył jej pokaz jednego
z japońskich filmów ("Omoiyoji" z 2001 r. - dziękuje Pani Emilii za przypomnienie tytułu :)), w którym pokazana była
praca, - chyba największego w historii - japońskiego egzorcysty. Prowadząca wykład
zabrała nas również na wycieczkę po Kyoto, - nie taką zwykłą jednak - ale drogą demonów.
Tematem ostatniego z wykładów były zabobony i mitologia
japońska. Pani Malwina Mrówka, przedstawiła po krótce, jak według wierzeń
powstała Japonia, i dlaczego ród cesarski uważa się za boski. Na koniec
usłyszeliśmy o zabobonach, których nie brakuje w Japonii. Niektóre z nich są podobne do
tych znanych z naszej kultury, inne zupełnie absurdalne, które tak naprawdę nie
wiadomo skąd się wzięły. Tak, czy inaczej śmiechu było, co nie miara, i gdyby wierzyć
w nie wszystkie to już za trzy lata chyba żaden z obecnych na prelekcji, by nie
żył :)
Po wykładach teoretycznych, przyszła pora na zadania
praktyczne. Przez ponad dwie godziny, prowadzono warsztaty, podczas, których
zainteresowani poznali tajniki kaligrafii, origami, budowania latawców czy
chigiriye. Stworzono, również, krótki film w technice „animacji poklatkowej”,
który zaprezentowano w dalszej części programu. Z warsztatów najbardziej zadowoleni
byli najmłodsi uczestnicy, ale i starsi brali w niej udział bardzo ochoczo. Zajęcia
odbywały się w trzech salach, a wszystkich obecnych podzielono na grupy, tak,
aby spokojnie można było zainteresowanym tłumaczyć zagadnienia i wyjaśniać wątpliwości.
Po zajęciach praktycznych, wszyscy wrócili do głównej sali, gdzie odbył się mini koncert, podczas,
którego wysłuchaliśmy gry na fortepianie, a także śpiewu gości z Japonii
(próbka umiejętności na dołączonych filmikach). Można było również pośpiewać
razem z przyjezdnymi nauczycielami. Po uczcie muzycznej, przyszedł czas na grupowe, pamiątkowe
zdjęcie i podziękowania dla Japończyków. Ostatnim aktem soboty, jak i całego wydarzenia, było
wyświetlenie filmu p.t. – „Miód i koniczyna”. Na mnie obraz ten nie zrobił, co
prawda wielkiego wrażenia (zdecydowanie wolałbym obejrzeć „Sen), ale i tak miłe
zakończenie bardzo udanego dnia. Oficjalnie Dni Kultury Japonii można było uznać za zakończone o godzinie 19:15, kiedy to na ekranie pojawiły się litery końcowe, na sali zapalono światło, a najbardziej wytrwali pożegnali się z gospodarzem i udali do domów. Oby do zobaczenia.
Sztafeta pokoleń
Jeśli do tych wszystkich atrakcji dodamy jeszcze możliwość bezpłatnego
zwiedzenia wystawy towarzyszącej, to otrzymamy całość, która złożyła się na
niezwykłe udaną imprezę z Krajem Kwitnącej Wiśni w tle. Ci, którzy przybyli, a było
ich niemalże 100 osób (w sobotę), w najróżniejszym wieku, (od uczniów, poprzez
studentów, a kończąc na osobach w wieku emerytalnym) z pewnością nie żałują.
Atmosfera była bardzo przyjemna, zawiązało się z pewnością kilka nowych znajomości, a uczestnicy nie dość, że dostali okazję obcowania z kulturą Japonii, to jeszcze mogli szkolić swoje umiejętności językowe, na korytarzach bowiem, długie minuty trwały korepetycje. Warto podkreślić, że uczestnictwo było darmowe, a Dni Japonii, mogły się odbyć
dzięki uprzejmości właścicieli pensjonatu Villa Japonica, mieszczącego się w Wiśle, którzy użyczyli swoje
zbiory dla zwiedzających.
Dodatkowo ogromne podziękowania dla Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi za zorganizowanie tak udanej imprezy. Miejmy nadzieje, że nie są to ostatnie dni z japońską sztuką i kulturą w naszym mieście.
W ciągu soboty udało mi się zgromadzić nieco materiałów, które chciałbym
zaprezentować. Nie wszystkie fotografie są najwyższej, jakości ( z racji panujących warunków), ale mimo
wszystko warto na nie spojrzeć. Ponieważ ich liczba jest znaczna, to pokazane będą w kilku częściach. Na początek filmik z występów i kilka fotografii.
Ps. wystawa "Tajemniczy świat gejszy", można oglądać do końca roku. Cena biletu normalnego wynosi zaledwie 6zl.
Zapraszam do oglądania zdjęć i filmu.
Pamiątkowe zdjęcie.
Rozmowy zakulisowe:)
Demon, którego nikt nie widział, a który za Tobą podąża.
Demon... reszta nie wymaga komentarza:) Pokonał nawet samuraja.
W tym roku jakoś nie pojawiłam się na Dniach Japońskich przy Muzeum, z jednej strony szkoda, z drugiej - nie do końca żałuję. Z tego względu, że o ile atmosfera tychże dni rzeczywiście jest przyjemna, taka jakby swojska, to warstwa merytoryczna wykładów zazwyczaj pozostawia wiele do życzenia. I rzecz druga, te dni - moim zdaniem - przygotowane są raczej dla początkujących miłośników Japonii, ci bardziej zaawansowani w temacie raczej na wykładach będą się nudzić; takie wrażenie odniosłam po kilku latach uczestnictwa. Szkoda, bo dni trochę na tym tracą.
Ja co prawda byłem na "Dniach" po raz pierwszy, ale nie do końca się z Tobą zgadzam:)
Jeśli chodzi o atmosferę, to rzeczywiście była "swojska", jak to określiłaś, a co do warstwy merytorycznej to powiem tak - pewnie, że są inne (ciekawsze) tematy, które bym wolał, i o których chciałbym posłuchać. Mimo wszystko jednak, myślę, że takie okazje są tak rzadkie, że nawet tegoroczna tematyka nie powinna nikogo zanudzić. No chyba, że mówimy o osobach, które "we krwi" już mają Japonię i wiedzą o niej niemal wszystko, to wtedy rzeczywiście jest coś na rzeczy w tym co napisałaś.
Prawdą jest, że są minusy tych prelekcji i nie wszystko wyszło idealnie, ale z drugiej strony każda taka okazja - do obcowania z kulturą Japonii - jest na wagę złota według mnie. W tym roku były takie, a nie inne tematy, w przyszłym miejmy nadzieje będą jeszcze ciekawsze.
Podsumowując jest trochę racji w tym co piszesz, ale nie do końca:) Oczywiście mogę się mylić, po pierwsze dlatego, że chyba jestem tym "początkującym miłośnikiem", a po drugie nie mam porównania z poprzednimi latami.
Tak czy siak z mojej strony podziękowania dla organizatorów, choćby za to, że komuś się chciało coś takiego przygotować. Nie mówiąc już o wystawie, która dla mnie była bardzo ciekawa i domyślam się, że sprowadzenie jej do Łodzi niosło za sobą wiele trudności.
Hm, ale ja nie mówię, że tematyka jest zła;) Każdego roku jest naprawdę ciekawa. Tylko zazwyczaj prelegenci zbaczają mocno z tematu lub mówią bardzo fragmentarycznie. Lubię ich, cieszą mnie te dni, co nie zmienia faktu, że widziałabym to lepiej zorganizowane. Nie wiem, może w tym roku pan Yoshida nie kaleczył języka (co często mocno utrudnia zrozumienie, o czym on mówi), może jego córka nie zbaczała z tematu (jak było przy makijażu, który skończył się prezentacjami filmików z rewii takarazuka), może w tym roku żadnego filmu i prelekcji nie odwołano i nie zmieniono na ostatnią chwilę, może zabawy były inne (choć widzę w programie nadal origami i zabawy sznurkiem), może wystawy były inne... Niemniej, kilka lat z rzędu obserwowałam wpadki i ślizganie się po temacie, to i teraz do tych Dni mnie nie rwie. Mimo że - podkreślam - organizatorów bardzo lubię, a atmosfera przez nich stworzona mnie urzeka:)
Osobiście jednak, wolę Dni Japońskie przy Klubie Yakumo-goto (na wiosnę). Tam jest większy rozstrzał w tematach i ich zaawansowaniu (czy jakkolwiek to ująć).
Co do "kaleczenia języka", to porównania nie mam, ale nie jest to język perfekcyjny. Mimo tego, raczej zdecydowaną większość dało się zrozumieć;)
Co do filmu, to nie wiem jak w ciągu tygodnia to wyglądało, ale w sobotę miał być wyświetlony inny film, a pokazano inny. Co do prelekcji to wszystkie się odbyły.
Może po kilku przeżytych edycjach stwierdzę tak samo jak Ty;)
W tym roku jakoś nie pojawiłam się na Dniach Japońskich przy Muzeum, z jednej strony szkoda, z drugiej - nie do końca żałuję. Z tego względu, że o ile atmosfera tychże dni rzeczywiście jest przyjemna, taka jakby swojska, to warstwa merytoryczna wykładów zazwyczaj pozostawia wiele do życzenia. I rzecz druga, te dni - moim zdaniem - przygotowane są raczej dla początkujących miłośników Japonii, ci bardziej zaawansowani w temacie raczej na wykładach będą się nudzić; takie wrażenie odniosłam po kilku latach uczestnictwa. Szkoda, bo dni trochę na tym tracą.
OdpowiedzUsuńPamiętasz może jaka była tematyka prelekcji w poprzednich latach??
Usuń"Tradycyjne i współczesne oblicze Japonii" (2008), "Świat japońskiego teatru" (2009), "Japończycy kochają Chopina" (2010), "Dziecko w japońskiej rodzinie" (2011)
UsuńJa co prawda byłem na "Dniach" po raz pierwszy, ale nie do końca się z Tobą zgadzam:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o atmosferę, to rzeczywiście była "swojska", jak to określiłaś, a co do warstwy merytorycznej to powiem tak - pewnie, że są inne (ciekawsze) tematy, które bym wolał, i o których chciałbym posłuchać. Mimo wszystko jednak, myślę, że takie okazje są tak rzadkie, że nawet tegoroczna tematyka nie powinna nikogo zanudzić. No chyba, że mówimy o osobach, które "we krwi" już mają Japonię i wiedzą o niej niemal wszystko, to wtedy rzeczywiście jest coś na rzeczy w tym co napisałaś.
Prawdą jest, że są minusy tych prelekcji i nie wszystko wyszło idealnie, ale z drugiej strony każda taka okazja - do obcowania z kulturą Japonii - jest na wagę złota według mnie. W tym roku były takie, a nie inne tematy, w przyszłym miejmy nadzieje będą jeszcze ciekawsze.
Podsumowując jest trochę racji w tym co piszesz, ale nie do końca:) Oczywiście mogę się mylić, po pierwsze dlatego, że chyba jestem tym "początkującym miłośnikiem", a po drugie nie mam porównania z poprzednimi latami.
Tak czy siak z mojej strony podziękowania dla organizatorów, choćby za to, że komuś się chciało coś takiego przygotować. Nie mówiąc już o wystawie, która dla mnie była bardzo ciekawa i domyślam się, że sprowadzenie jej do Łodzi niosło za sobą wiele trudności.
Hm, ale ja nie mówię, że tematyka jest zła;) Każdego roku jest naprawdę ciekawa. Tylko zazwyczaj prelegenci zbaczają mocno z tematu lub mówią bardzo fragmentarycznie. Lubię ich, cieszą mnie te dni, co nie zmienia faktu, że widziałabym to lepiej zorganizowane. Nie wiem, może w tym roku pan Yoshida nie kaleczył języka (co często mocno utrudnia zrozumienie, o czym on mówi), może jego córka nie zbaczała z tematu (jak było przy makijażu, który skończył się prezentacjami filmików z rewii takarazuka), może w tym roku żadnego filmu i prelekcji nie odwołano i nie zmieniono na ostatnią chwilę, może zabawy były inne (choć widzę w programie nadal origami i zabawy sznurkiem), może wystawy były inne... Niemniej, kilka lat z rzędu obserwowałam wpadki i ślizganie się po temacie, to i teraz do tych Dni mnie nie rwie. Mimo że - podkreślam - organizatorów bardzo lubię, a atmosfera przez nich stworzona mnie urzeka:)
OdpowiedzUsuńOsobiście jednak, wolę Dni Japońskie przy Klubie Yakumo-goto (na wiosnę). Tam jest większy rozstrzał w tematach i ich zaawansowaniu (czy jakkolwiek to ująć).
Co do "kaleczenia języka", to porównania nie mam, ale nie jest to język perfekcyjny. Mimo tego, raczej zdecydowaną większość dało się zrozumieć;)
OdpowiedzUsuńCo do filmu, to nie wiem jak w ciągu tygodnia to wyglądało, ale w sobotę miał być wyświetlony inny film, a pokazano inny. Co do prelekcji to wszystkie się odbyły.
Może po kilku przeżytych edycjach stwierdzę tak samo jak Ty;)
Obyś tak jednak nie stwierdził, oby się raczej Dni rozwinęły!;)
OdpowiedzUsuńpreply.com/pl/lodz/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-japońskiego nauczyciel japońskiego praca Łodz
OdpowiedzUsuń