Nie wiem z jakiego powodu, ale mam słabość do autobiograficznych historii pod postacią czy to książek czy komiksów. Co prawda, jak i w każdym gatunku, pojawiają się rzeczy słabe, o których warto zapomnieć, ale zdecydowanie więcej jest tych dobrych. Najlepszymi przykładami mogą być „Robaczki” Dominika Szcześniaka czy dwie części autobiograficznych historii okupacyjnych Zygmunta Similaka. Teraz (dopiero) do tego grona dołączyła kolejna.
Zdanie wyżej dodałem słowo „dopiero” nie bez przyczyny, bowiem komiks, o którym piszę wydany został w oryginale w 2003 roku, a na rynku polskim ukazał się w 2008, czyli już prawie osiem lat temu. Nic to jednak, bo korzystając z „kartonowych” wyprzedaży, z którymi do Łodzi przyjeżdża Kultura Gniewu, nadrobiłem zaległości i zakupiłem tomik zatytułowany „Możemy zostać przyjaciółmi”. Czy coś wam drodzy czytelnicy mówi to zdanie? Myślę, że dla wielu z was, przypominają się teraz najgorsze koszmary z czasów szkolno – młodzieńczych. Zdanie, którego nikt nie chce usłyszeć, a jednak niekiedy się zdarzało, powodując załamanie nerwowe. Zabrzmiało dramatycznie? No i dobrze, bo tak miało właśnie zabrzmieć. Usłyszeć, bowiem z ust dziewczyny, w której się zakochało, że jedyne na co możemy liczyć to przyjaźń nie jest przeżyciem miłym. Niestety pada ono z ust również tej dziewczyny, która jest wybranką Mawila, autora rzeczonego komiksu.
„Możemy zostać przyjaciółmi” to komiks opowiadający o ciężkich relacjach łączących obydwie płcie, lecz to również historia młodzieńczej miłości, którą przecież przeżył każdy z nas. Podzielona na cztery odrębne opowieści, skupia się na pierwszych próbach poderwania i zdobycia dziewczyny, a że działo się to wówczas, gdy brakowało jeszcze doświadczenia to możemy liczyć na sporo akcentów humorystycznych. Nie może być jednak inaczej, jeśli wybranką serca staje się dziewczyna, której nasz bohater w ogóle nie zna, albo co gorsze nie może się dogadać, bo operuje zupełnie innym językiem niż ona. Z tego typu sytuacji rodzą się momenty zabawne, wpadek nie brakuje, ale jest też i nieco nostalgiczne. Nie wiem jak do tej historii podejdą panie, ale panowie z pewnością w łatwy sposób dadzą się porwać historii, choćby ze względu na fakt, że będą potrafili identyfikować się z naszym bohaterem. Wielu z was, czytając ten komiks zacznie sobie przypominać swoje własne pierwsze miłości... Ja przynajmniej tak miałem, aż wróciłem do czasów...przedszkolnych (heh).
Cztery odrębne historie, cztery różne dziewczyny, cztery czasy, w których bohater komiksu się zakochuje począwszy na wieku komunijnym a kończąc na czasach już po ukończeniu studiów. Każdej z nich towarzyszą koledzy, którzy przy piwie (skąd ja to znam) namawiają do zwierzeń, udzielając przy tym niekiedy skutecznych porad. „Możemy zostać przyjaciółmi” jest ciepłą opowieścią wzbudzająca wspomnienia i bawiącą zarazem. Mawil szczerze opowiada o tym, jakie problemy czy to z tym, aby do dziewczyny w ogóle zagadać czy już w starszym wieku jak się zachować, gdy zostanie z nią sam na sam, przez co wzbudza u czytelnika pozytywne odczucia. Nie ma tu jakiejś niesamowitej akcji, wszystko dzieje się w normalnych i powszechnych miejscach, ale to sprawia, że jest to historia uniwersalna. Bez trudu można samemu podłączyć się do opowiadanej historii. Choć dominujący akcent położony jest na relację damsko – męskie to gdzieś tam w tle można też odnaleźć inne motywy, które związane są z młodością i, które dodatkowo jeszcze dodają historii klimatu. Mam tu na myśli pierwsze wakacyjne wyjazdy ze znajomymi pod namioty czy pierwsze imprezy. Są to takie momenty w życiu każdego faceta, które wspomina się spotykając, jak bohaterowie opowieści, przy piwie. Nie brakuje ich również w tym komiksie, przez co zyskuje on na autentyczności.
W odbiorze całej historii nie przeszkadzają też rysunki autora. Jednorodny układ kadrów, porządkuje i jeszcze dodatkowo zwalania całą narrację. Czytelnik swoją uwagę skupia na treści, ale i rysunki są ciekawe. Uproszczone, nieco kreskówkowe pasują i nadają jej akcent humorystyczny. Nie ma tu co prawda graficznych fajerwerków, ale nikt też chyba ich nie oczekiwał. Pozbawione kolorów plansze, wprawiają czytelnika w nostalgiczny nastrój, przez co tym chętniej odbiera on całą narrację prowadzoną przez Mawila.
„Możemy zostać przyjaciółmi” to komiks, do którego podchodziłem bez żadnych skonkretyzowanych nadziei i chyba dobrze. Dzięki temu zaskoczył mnie on swoją autentycznością i klimatem. Dla osób lubujących się w obyczajowych komiksach, powinna być to całkiem udana lektura, tak jak była ona dla mnie. Dla Mawila była to też praca zaliczeniowa na niemieckim odpowiedniku ASP i według mnie zdał on ten egzamin przynajmniej na stopień „dobrze”.
Jeśli więc nadal pamiętasz jak w czasach szkolnych liczyła się dla Ciebie tylko miłość do tej „jedynej”, jeśli wspominasz jak podporządkowywałeś swoje całe życie temu, by ją zobaczyć, nawet wówczas gdy ona nie wiedziała o Twoim istnieniu, a gdzieś przypadkiem natkniesz się na ten komiks to nie czekaj tylko kupuj. Będziesz miał doskonałą okazję by wrócić do czasów swojej wczesnej młodości. Nie wiem jak do tej opowieści podejdą panie i ci, którzy życie znają tylko z Facebooka i tu podrywają swoje pierwsze dziewczyny, ale i wy możecie zaryzykować, choćby ze zwykłej ciekawości.
Twitter --> Jaroslaw_D
Możemy zostać przyjaciółmi
Scenariusz: Mawil
Rysunek: Mawil
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Wydanie I: 10/2008
Wydawca oryginalny: Reprodukt
Liczba stron: 64
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 978-83-60915-21-9
Cena z okładki: 23,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz