poniedziałek, 31 stycznia 2022

(Recenzja) Eri Tsuruyoshi - Blue phobia

Choć granica między badaniami medycznymi, które mają wpływ na rozwój medycyny, a zbrodniami przeprowadzanymi przez ludzi w kitlach jest gruba i łatwo dostrzegalna, to nie raz i nie dwa historia świata pokazała, że są tacy, dla których jej przekroczenie nie jest niczym niemożliwym. I właśnie o tego typu sytuacji opowiada najnowsza jednotomowa propozycja od Waneko – Blue Period. W tej mandze daje się też odczuć dodatkowo jeden element charakterystyczny dla japońskiego komiksu i popkultury w ogóle, a mianowicie strach przed energią nuklearną. Dwa wskazane wyżej elementy podane zostały w atmosferze horroru w stylu „The Thing”, co już na wstępie gwarantowało nie lada emocje.


czwartek, 27 stycznia 2022

(Recenzja) Yo Hinasaki - Na zawsze razem

„Na zawsze razem” to najnowsza propozycja Wydawnictwa Akuma dla dorosłego czytelnika szukającego w komiksie i mandze dużo mocniejszych wrażeń. Pomimo moich początkowych obaw czy znajdzie się na rynku grupa docelowa, która wypełni niszę, w którą celuje Akuma, wydaje się, że tak jest, gdyż wydawca się rozwija, co rusz przedstawiając plany na kolejne „hentaje”. Cóż, jak w gronie dotychczasowych wypada „Na zawsze razem”? Czy jest to tytuł, który wyróżnia się na tle pozostałych czy wręcz przeciwnie ginie w gąszczu przeciętności? Cóż, odpowiedź nie będzie chyba taka jednoznaczna. Dlaczego? O tym więcej poniżej.



środa, 12 stycznia 2022

(Recenzja) Reiji Miyajima - Dziewczyna do wynajęcia #7

Jeśli kiedyś przyszłoby mi do głowy, aby kolekcjonować obwoluty z mang i komiksów to te z „Dziewczyny do wynajęcia” znalazłyby się w gronie okładek, które chciałbym mieć w komplecie. I cóż z tego, że są one pstrokate, przesłodzone – eh, ten styl kawaii – czy wręcz „dziewczęce”. Spójrzcie tylko, jak świetnie się prezentują bohaterki na tych rysunkach. Pierwszy raz mi się zdarzyło, aby przejrzeć okładki na kilka numerów do przodu (te polskie są tożsame z oryginalnymi), bo nie mogłem się doczekać, kolejnej możliwości zachwytu nad nimi. Oczywiście piszę to tak półżartem, ale przyznać musicie, że obwoluty dużo o tej serii mówią i w sumie nie można się tym razem zgodzić ze stwierdzeniem, żeby nie oceniać książki po okładce. „Dziewczyna do wynajęcia” Reiji Miyajimy od początku była taka jak rzeczona obwoluta. Bogata w piękne kobiety, w których nie sposób się nie zadurzyć od pierwszego wejrzenia, romantyczna, niekiedy przesłodzona z nutką wyraźnie wyczuwalnej ostrości, w końcu kolorowa i humorystyczna. Miyajima serwuje nam te składniki od samego początku, tworząc z nich bardzo smaczne „danie jednogarnkowe”. Nie musicie więc odpalać – niczym Mizuhara - Getflixa, aby zanurzyć się w przygodach Kazuyi. Wystarczy, że sięgnięcie po kolejne tomiki mangi wydawanej w Polsce przez Waneko.