sobota, 25 kwietnia 2020

(Recenzja) Mitsu Izumi, Cho-Heiwa Busters: Anohana – Kwiat, który widzieliśmy tamtego lata

„Anohana – Kwiat, który widzieliśmy tamtego lata” nie jest tytułem nowym, gdyż publikacja w Japonii miała miejsce w 2012 roku, a zatem już osiem lat temu. Od dłuższego czasu można też obejrzeć wersję animowaną na platformie Netflix. I jeśli jeszcze nie mieliście okazji oglądać, to może sobie darujcie i sięgnijcie po wersję mangową, która ukazuje się nakładem wydawnictwa Waneko. Zawsze bowiem warto wpierać rodzimych wydawców, tym bardziej, jeśli sięgają po takie perełki. A że „Anohana” perełką jest, przekona się każdy, kto po ten tytuł sięgnie. Jednocześnie uprzedzam też, że jako pierwsze obejrzałem anime – zachęcony recenzją w magazynie Kawaii – a dopiero później zauważyłem, że tytuł ten jest dostępny na krajowym rynku wydawniczym. Czy żałuję? Trochę tak, gdyż tak silne emocje towarzyszące poznawaniu tej historii można przeżyć tylko raz. Jeśli więc anime nie widzieliście, a zastanawiacie się, czy sięgnąć po mangę to z góry dodajcie jakieś oczko do poniższej oceny, gdyż wzruszenie, łzy i „pierwszy raz” z tym tytułem jeszcze przed wami.


sobota, 18 kwietnia 2020

(Recenzja) Mathieu Bablet - Shangri-La

„Shangri-La to fikcyjna kraina – z powieści Zaginiony Horyzont – w Tybecie, u stóp góry wyższej od Mount Everest zwanej Karakal. Ludzie z Shangri-La są długowieczni, szczęśliwi, żyją w harmonii i oddają się kultywowaniu mądrości. Kontakty ze światem zewnętrznym są sporadyczne, ograniczają się do sprowadzania sprzętów uznanych za potrzebne (np. urządzeń sanitarnych), a także cennych dla ducha jak np. książki czy instrumenty muzyczne. Wędrowcy, którzy przypadkiem trafili do Shangri-La, mają zakaz jej opuszczania. W kulturze masowej nazwa doliny zaczęła funkcjonować jako synonim mitycznej, orientalnej utopii” - tyle, jeśli chodzi o cytowanie Wikipedii. Wspominam o tym jednak nieprzypadkowo, gdyż odniesienia do niej w komiksie zatytułowanym właśnie „Shangri-La” muszą się, siłą rzeczy, znaleźć.


czwartek, 16 kwietnia 2020

(Recenzja) Riku Onda - Pszczoły i grom w oddali

Miałem taki chytry plan, że książkę „Pszczoły i grom w oddali” Riku Ondy przeczytam, będąc na wyprawie w Tokio. Z wylotu wyszły nici – wirusie ty już wiesz co… - więc pozostała mi „tylko” lektura najnowszej propozycji Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. I po jej zakończeniu tak sobie myślę, że już dawno nie miałem tak mieszanych i tak skrajnych uczuć towarzyszących jej zakończeniu. Od razu na wstępie ostrzeżenie – uważajcie, bo na końcu książki znajduje się łatwy do odczytania spojler. Nie zaglądajcie tam! Po lekturze książki zrozumiecie, co miałem na myśli ;)


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

(Recenzja) Igor Wolski, Robert Sienicki, Jan Mazur, Tomasz Grządziela - Rycerz Janek i instrukcja prawidłowego składania ofiar zapomnianym bóstwom

Polscy „trykociarze” niech się spalą ze wstydu. Nadciągnął bowiem oto Rycerz Janek! I choć ciężko w wypadku komiksu wydanego przez Kulturę Gniewu mówić, że to komiks z gatunku „superhero” to i tak właśnie wiele z nich może się właśnie schować gdzieś głęboko w szafie.


czwartek, 9 kwietnia 2020

(Recenzja) Kamil Murzyn - Kręgi Magii #1 - Cienie na niebie

Pisanie recenzji tytułu, który objęło się medialnym patronatem, nie zawsze należy do czynności przyjemnych. Jak tu bowiem napisać o komiksie, który na ten przykład nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, a przecież wymagałoby potencjalnych czytelników do zakupu zachęcić prawda? Na szczęście w wypadku „Kręgów Magii” problem ten istnieje, a dlaczego dowiecie się z poniższego tekstu.







wtorek, 7 kwietnia 2020

(Wywiad) Wydawnictwo Akuma - Hentai to gatunek, którego brakuje na polskim rynku...

Całkiem niedawno, jak grom z jednego nieba, spadła na fandom informacja o nowym projekcie mangowym, nowym wydawnictwie, które dość tajemniczo – w dodatku w prima aprilis – ogłosiło, że zabiera się za wydawanie mang i to hentai! Wielu potraktowało to jako żart, dlatego sięgnąłem do źródła i poprosiłem o udzielenie kilku odpowiedzi przedstawiciela wydawnictwa. Poniżej efekt mojej dociekliwości. Przyznam szczerze, że jestem bardzo miło zaskoczony zarówno projektem, jak i otwartością rozmówcy – myślę, że ciekawość przynajmniej kilku osób zostanie za chwilę zaspokojona. Jeśli natomiast chcecie jeszcze o coś zapytać, dopiszcie w komentarzach, zbiorę to później i wyślę z kolejną prośbą – a może przedstawiciele wydawnictwa odpowiedzą od razu pod waszymi pytaniami? W każdym razie łamy „Półki” są oczywiście dla Was otwarte.


sobota, 4 kwietnia 2020

(Recenzja) Wojciech Łowicki, Jacek Przybylski - Mateczki

Na platformie Netflix pojawił się niedawno „Kler”, który miałem dzięki temu okazję obejrzeć. Nie to miejsce i nie ten czas, aby oceniać tę produkcję wpisującą się w smutną narrację o polskim Kościele, którą obserwujemy w mediach głównego nurtu, natomiast przedstawiony w nim obraz nie jest optymistyczny. Na szczęście od czasu do czasu pojawia się w (pop)kulturze produkt będący w kontrze do tych głosów, pozwalający też odzyskać wiarę w to, że nie wszystko jest stracone, że społeczeństwo pamięta o tym, jak ważna jest społeczność Kościoła i, że owszem wśród duchownych zdarzają się czarne owce, ale zdecydowanie więcej jest pozytywnych przykładów. Dla mnie takim remedium na produkcję Wojciecha Smarzowskiego był komiks „Mateczki”, który ukazał się niedawno dzięki Muzeum Historycznemu w Przasnyszu.