czwartek, 16 kwietnia 2020

(Recenzja) Riku Onda - Pszczoły i grom w oddali

Miałem taki chytry plan, że książkę „Pszczoły i grom w oddali” Riku Ondy przeczytam, będąc na wyprawie w Tokio. Z wylotu wyszły nici – wirusie ty już wiesz co… - więc pozostała mi „tylko” lektura najnowszej propozycji Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. I po jej zakończeniu tak sobie myślę, że już dawno nie miałem tak mieszanych i tak skrajnych uczuć towarzyszących jej zakończeniu. Od razu na wstępie ostrzeżenie – uważajcie, bo na końcu książki znajduje się łatwy do odczytania spojler. Nie zaglądajcie tam! Po lekturze książki zrozumiecie, co miałem na myśli ;)






Wracając do książki Riku Ondy - autorka w 2017 roku zdobyła jedną z prestiżowych japońskich nagród, a o popularności powieści świadczy zapewne też fakt, że ta została zekranizowana. Mówiąc wprost, osiągnęła duży sukces. A o czym tak mocno w skrócie jest? O swego rodzaju „Idolu”, ale w muzyce klasycznej. Onda opisuje w niej konkurs talentów w grze na fortepianie. Ot tyle. Tylko tyle i aż tyle. Książka pełna paradoksów. Niby dzieje się niewiele, akcja nie jest jakoś przesadnie wartka, ale jak mało która potrafi sprawić, że się odcinamy totalnie od rzeczywistości i przeżywamy, to o czym autorka opowiada. Ostatnie tygodnie to wielki chaos i złe wiadomości, które do nas docierają, i które utrudniają nieco skupienie się na czymś innym poza tym przeklętym wirusem, ale wystarczy, że sięgałem po tę książkę i od razu przenosiłem się do innego świata. Wyciszałem się, skupiałem na lekturze i nic innego nie było wówczas ważne. Co ciekawe absolutnie nie jestem fanem takiej muzyki, gdyż mówiąc wprost, kompletnie jej nie rozumiem (aczkolwiek bardzo szanuję). Jeśli więc ja, totalny laik dał się pochłonąć niezwykle sugestywnym opisom Ondywyjaśniającym, o czym jest ogrywany właśnie muzyczny fragment, to aż ciekaw jestem, jak odbiorą ją Ci, dla których muzyka poważna, klasyczna jest ważna.

Ok, porządkując jednak nieco myśli. Onda w „Pszczołach…” opowiada o przebiegu konkursu talentów, który składa się z czterech etapów. Wraz z muzykami biorącymi udział w tym „idolu” przechodzimy przez kolejne rundy eliminacji aż po sam finał. Niezwykle sugestywny język autorki, pozwala nam niemalże fizycznie doświadczyć tej muzyki. Jej niekiedy bardzo długie opisy interpretujące wystąpienia artystów z jednej strony mogą nieco nużyć, natomiast z drugiej są tak kolorowe i intrygujące, że nawet laicy potrafią czerpać radość z lektury. To naprawdę duża sztuka tak opisać muzykę. I to ona jest w tej książce najważniejsza, co jest sprawą oczywistą. Tak samo, jak to, że za każdym z wystąpień stoi człowiek z krwi i kości ze swoją historią, ambicjami i motywacjami. W tej książce nie poznamy jednak wszystkich występujących. Główne role odgrywa tu czwórka niezwykle różnorodnych postaci, których losy się niekiedy ze sobą mieszają. I tego typu zamysł, pozwala autorce skupić się na tych wybrańcach, ukazać co czują, pokazać ich historię a czytelnikom zżyć się z nimi. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoje problemy, co dodaje im ludzkiej twarzy i takiej normalności, nawet jeśli w roli muzyków co poniektórzy są niemalże superbohaterami. I na pewno ta czwórka jest ozdobą tej książki, ale gdzieś tam w tle równie ważni są jurorzy, którzy nie są „postaciami-wydmuszkami” mając ogromny wpływ na atmosferę panującą w tej książce.

Wartością dodaną jest też fakt, że dostajemy szansę zajrzenia za kulisy tego typu programów i choć oczywiście nie wiemy, czy tak to naprawdę wygląda, to opisy poszczególnych etapów są tak realne, że bez trudu w nie uwierzymy.



Wspomniałem we wstępie, że to książka pełna paradoksów i tak naprawdę jest. Z jednej strony to opowieść o „nudnej” muzyce, której nawet nie słyszymy, a z drugiej styl autorki pozwala nam ją sobie wyobrazić i przeżywać razem z uczestnikami. Niby akacja toczy się w ciasnych salach i nie ma tu przesadnej dynamiki, a z drugiej zmagania o bycie najlepszym oraz poznawanie przeszłości każdego z bohaterów daje tyle radości i jest tak wciągające, że przez całą lekturę tej pokaźnej skądinąd powieści nie czujemy znużenia. W końcu, choć nie ma tu zwrotów akcji czy wielkich dramatów to jednak książkę czyta się z zapartym tchem i pozwala nam całkowicie odciąć się od rzeczywistości. Sam podczas lektury byłem wielokrotnie zdziwiony tym, jak mocno wciąga mnie w wykreowany świat Riku Onda. Muzyka klasyczna jest dla mnie jedną wielką tajemnicą i zagadką, a dzięki tej książce choć przez chwilę mogłem poczuć, to co słyszą w poszczególnych wystąpieniach znawcy tego gatunku. Ogromną przyjemnością było też śledzić całą rywalizację, traktując ją, jakby odbyła się naprawdę. Oczywiście doceniam kunszt autorki, która potrafiła stworzyć tak rzeczywisty świat, który pozwolił zanurzyć się w muzyce i zapomnieć o codziennych problemach.

Ta pełna sprzeczności, ale i wzruszeń opowieść jest niezwykłą muzyczną podróżą, którą w mojej opinii warto było przeżyć. Czy Ty drogi czytelniku poczujesz tak samo? Aż ciekaw jestem opinii innych.

Pszczoły i grom z oddali

Autor: Riku Onda
Typ okładki: okładka miękka
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Wymiary: 145 x 205
EAN: 9788323347903
Ilość stron: 464
Data wydania: 2020-03-20



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz