Paradoksalnie więc miejsce tak dramatyczne i tragiczne staje się niejako atrakcją turystyczną Japonii, do czego nie są specjalnie przekonane japońskie władze. Dla nich to nie jest, bowiem filmowa fikcja a raczej realny problem, z którym muszą się przecież zmierzyć. Mam tu na myśli nie tylko sam fakt popełniania samobójstw przez ludzi, ale także takie przyziemne sprawy jako koszty sprowadzenia z lasu ciał powieszonych. Według panującego prawa koszty te ponoszą znajdujące się w pobliżu miejscowości co jest dla nich sporym obciążeniem budżetowym. Pytanie czy kiedyś nie skończy się to tak jak w wypadku rzucających się pod pociąg Japończyków, kiedy to wszelkie koszty pokrywa rodzina samobójcy...a są to kwoty doprawdy niemałe.
Władze Japonii chcąc rozprawić się w jakiś sposób z tym problemem starają się wprowadzać różnego rodzaju środki zapobiegawcze jak patrole krążące w okolicy Aokigahary, stawianie znaków, które mają odciągnąć potencjalnych samobójców od swoich zamiarów czy w końcu „wyciszenie” popularności tego miejsca.
I tu niestety pojawia się problem w postaci filmu „Las samobójców”, który niedawno trafił na ekrany kin. Z pewną dozą obawy muszę stwierdzić, że obraz Jasona Zady może dołączyć do grona trzech książek, które w znaczący sposób spopularyzowały to miejsce wśród samobójców. W gronie tym nie sposób pominąć „Pagody fal” oraz „Kuroi Jakai” autorstwa Seichō Matsumoto czy „The Complete Manual of Suicide” Wataru Tsurumi (mini odpowiednik dostaliśmy kiedyś w czasopiśmie „Zły", które z perspektywy czasu oceniam, jako wymysł chory i patologiczny, który mógł powstać tylko w głowie kogoś pokroju Jerzego Urbana). Teraz do tej trójcy dołączył amerykański obraz filmowy.
„Las samobójców” opowiada historię Sary, jednej z sióstr bliźniaczek, która wyjeżdża do Japonii, aby odszukać tę drugą. Ktoś widział ją jak wchodziła do Aokigahary i od tego momentu słuch po niej zaginął. Sara przekonana o tym, że Jess żyje, stawia wszystko na jedną kartę i ryzykując swoje własne życie, podejmuje próbę wyciągnięcia jej z tarapatów. Pomimo ostrzeżeń miejscowych, aby nie przebywać w lesie po zmroku, bohaterka ignoruje to, co staje się dla niej pasmem przerażających zdarzeń, prowadzących do efektownego finału.
To co rzuca się w oczy podczas przeglądania Internetu w poszukiwaniu recenzji filmu to fakt, jak różne są opinie recenzentów poczynając od wysokich ocen a kończąc na ocenach absolutnie odradzających wybieranie się do kina. Ja osobiście skłaniam się raczej ku tej wyższej nocie, bo choć film ten bazuje na oklepanych w horrorze motywach jak wyskakujące z różnych miejsc potwory, które mają nas straszyć i podnosić ciśnienie to jest to zrobione w sposób dobry, który działa i jest skuteczny (szczególnie jedna scena pod koniec filmu). Obejrzanych horrorów mam na swoim koncie sporo, ale przyznaje, że już dawno żaden z nich nie trzymał mnie w takim napięciu jak ten. To zapewne też kwestia tego, że reżyser nie przeciągał filmu sztucznie, przez co trwa on zaledwie 90 minut. To oczywiście niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa jak to, że trzeba mknąć do przodu z akcją, aby ze wszystkim zdążyć.
Jak już wspomniałem film bazuje na najprostszych motywach straszenia, ale poza tym oferuje coś jeszcze, a mianowicie całkiem niezły gęsty klimat, który tworzy sam las. Dzieje się tu naprawdę dużo i, choć momentami bez trudu wyłapujemy wpadki scenarzystów, to przecież film ten ma bawić/straszyć, a nie być do granic możliwości prawdopodobny. Mieszanie się fikcji z rzeczywistością dodatkowo jeszcze wzmacnia pozytywny odbiór tego horroru. Czy jest to obraz wtórny? Pewnie pod wieloma względami tak, ale już dawno gatunek ten przestał być specjalnie oryginalny, choć oczywiście wyjątki się zdarzają. Na koniec warto też dodać, że samo zakończenie, dla mnie osobiście, wprowadziło sporo zaskoczenia i przypadło do gustu.
Druga strona medalu jest taka, że film ten chciałem obejrzeć głównie na fakt, że traktuje o Japonii. Sam pomysł wykorzystania Aokigahary wydał się przeraźliwie (nomen omen) dobry. Ciekaw więc byłem jak wybrną z tego twórcy. Cóż, jest nieźle, aczkolwiek niewykorzystany potencjał na pewno został. Twórcy „Lasu samobójców” bazują na folklorze, wierzeniach i pewnej historii Japonii związanej z tym miejscem, ale też niektóe elementy modyfikują, aby było bardziej przeraźliwie, jak choćby motyw z trzymaniem ciał w piwnicy pewnego baru. Nikt przy zdrowych myślach nie uwierzy, że jest to możliwe, ale z drugiej strony to mogła być fantazja reżysera na temat ciał ofiar skremowanych i przetrzymywanych w urnach. Twórcy filmu opowiadają też o tym, jak samobójcy czy ci, którzy dopiero planują pozbawić się życia rozciągają na drzewach taśmy, aby w przyszłości można było ich znaleźć, bez błądzenia po lesie. Takich odnośników do faktycznych sytuacji czy tych mniej realnych jest sporo i jeśli ktoś na co dzień interesuje się tematem to bez trudu wyłapie je wszystkie.
Nieco paradoksalnie najstraszniejsze w tym całym obrazie jest to, czego nie pokazuje się w filmie. Las Aokigahara jest przerażający sam w sobie na tyle, że zwykłe filmy dokumentalne mrożą krew w żyłach. Nie trzeba więc wiele, aby wykorzystując ten motyw przestraszyć widza. Hurtowe samobójstwa czy, jak mówią miejskie legendy, wykorzystanie lasu do porzucania najstarszych członków rodziny, gdy brakowało jedzenia muszą zrobić wrażenie nawet na największych twardzielach. W tym filmie ważne jest to, że reżyser nie przeszkadzał, dzięki czemu obraz może zrobić wrażenie. Ja do dziś mam ciary na plecach.
Zainteresowanych samym "lasem samobójców" odsyłam do ciekawego artykule poświęconemu tej tematyce, który pojawił się w dzienniku Japonia-online.pl.
Chcecie wiedzieć dlaczego las Aokigahara jest taki przerażający? Dwa zdjęcia powiedzą więcej niż tysiąc słów...
Porzucony samochód, do którego pewnie nikt już nie wsiądzie. Kierowca pozostał w lesie... |
Rzeczy samobójców, które można znaleźć podczas wycieczki |
Czy więc warto iść na ten film? Według mnie tak, gdyż może wystraszyć. Nie jest to obraz idealny, ale na pewno taki, który przez jakiś czas się wspomina. Jeśli dodatkowo jesteś zafascynowany Krajem Kwitnącej Wiśni to tym bardziej warto. Ciekawi mnie reakcja Japończyków na ten obraz i wpływ jaki może mieć na potencjalnych samobójców. Jeśli coś znajdziecie dajcie znać.
ps. w filmie nie do końca zrozumiałem jedną rzecz, a mianowicie kwestię śmierci rodziców bliźniaczek. Ktoś potrafi wyjaśnić?
Twitter --> @Jaroslaw_D
Obejrzałabym, ale jestem strachliwa i pewnie bym wewnętrznie płakała.
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać... to horror więc momentami jest straszno, ale myślę, że wbrew podzielonym opiniom, warto. Miłośnicy Japonii mogą być zaciekawieni.
UsuńFajne było też to, że oglądałem na ostatnim seansie o 22:30, było mało ludzi co tworzyło dodatkowy klimat.
Musisz się przemóc i iść do kina obejrzeć. Ciekaw jestem Twojej opinii.
Przeraźliwe były te wiszące na drzewach ciała...brrrr.
Ja mam tak samo jak mysza... Lubię horrory ale się ich boję. Książek i komiksów nie, filmów już tak. Większość oglądam kątem oka albo przez palce. Najgorsze jest to, że wiele z nich mnie bardzo ciekawi, a nie mogę ich oglądać bo nie mam z kim:/. Kiedyś kolega miał na ten mój strach fajny sposób: oglądał film wcześniej, a jak oglądał ze mną to przed straszną sceną ostrzegał mnie, kazal zamknąć oczy, zatrzymywał film (na tym strasznym kadrze), opisywał mi kadr i pytał czy będę w stanie go obejrzeć. Śmieszne ale działało!:D. W ten sposób przetrwałam "Dom Tysiąca Trupów", "Zejście" i "Wzgórza Mają Oczy". Teraz mogę oglądać te filmy sama i wiem, kiedy odwrócić wzrok.
OdpowiedzUsuńTaki "Ring" (amerykański) oglądałam już sama. Do tej pory pamiętam twarz ofiary. Generalnie nie mogę patrzeć, jak coś się komuś dzieje z twarzą. Nie lubię też wyskakujących znienacka potworów.
"Las Samobójców" bardzo chciałabym zobaczyć. Niestety, nawet trailer wyłączyłam w połowie... Że też muszę być taką "babą" :/.
Heh to ciekawe co piszesz:) nigdy nie oglądałem tak filmów, ale może jest to sposób.
UsuńJa mam natomiast inny problem. Naoglądałem się już tych horrorów, że teraz ciężko mnie przestraszyć. Prędzej się znudze lub będę czuł obrzydzenie, ale to nie jest to czego szukam w horrorze.
Byłam w kinie na tym i jestem pod wrażenie dodam, iż boję się horrorów...dodatkowo mam 13 lat (rocznikowo 14 więc ciiii), a film jest od 15. Ale to szczegół bo zawsze uważałam się z osobę bardziej dojrzałą psychicznie od rówieśników. Film mi się bardzo podobał i na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci. Dopowiem jeszcze, że właśnie przeglądałam kinie i obejrzałam zwiastun. Pomyślałam: Fajna fabuła....ale ja niezbyt lubię horrory. Jednak, gdy tylko zobaczyłam, że akcja dzieje się w japońskim lesie byłam tak podekscytowana, że przemogłam się i poszłam na film. Polecam wszystkim dać szansę temu dziełu <3
OdpowiedzUsuńByłam w kinie na tym i jestem pod wrażenie dodam, iż boję się horrorów...dodatkowo mam 13 lat (rocznikowo 14 więc ciiii), a film jest od 15. Ale to szczegół bo zawsze uważałam się z osobę bardziej dojrzałą psychicznie od rówieśników. Film mi się bardzo podobał i na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci. Dopowiem jeszcze, że właśnie przeglądałam kinie i obejrzałam zwiastun. Pomyślałam: Fajna fabuła....ale ja niezbyt lubię horrory. Jednak, gdy tylko zobaczyłam, że akcja dzieje się w japońskim lesie byłam tak podekscytowana, że przemogłam się i poszłam na film. Polecam wszystkim dać szansę temu dziełu <3
OdpowiedzUsuńsorki za literówki
OdpowiedzUsuńWitam. Również zadawałam sobie pytania na temat śmierci rodziców. Cóż, jestem przekonana, iż rodzice popełnili samobójstwo. Podkreśla do miejsce oraz dźwięk. Rodzice zostali potrąceni w garażu z bronią? Gdzie odgłos słyszany z domu brzmiał idealnie jak odgłos strzelby. Gdyby nasi rodzice popełnili samobójstwo mając my zaledwie 6-7 lat, nie sądzę żeby dziadkowie powiedzieli by nam naprawdę jak zginęli? Nie uważa?
OdpowiedzUsuńOjciec zabił matkę, następnie sam popełnił samobójstwo. Dlatego Sara mówi pod koniec filmu do niego: "Tato, dlaczego"?
Usuń