wtorek, 8 stycznia 2013

(Recenzja) Perfect Blue

Są takie filmy, do których wraca się po kilka razy. Są takie filmy animowane, co, do których ma się pewność, że gdyby nakręcono je w postaci fabularnej to osiągnęłyby sukces (nie tylko wśród miłośników animacji). Są też takie, w których przy każdym oglądaniu odkrywamy jakiś nowy element, lub inaczej je interpretujemy. Wszystkie te cechy charakteryzują, anime „Perfect Blue”, o którym kilka słów poniżej.



Film ma już swoje lata, powstał, bowiem w 1998 roku w Madhouse Studio. Za scenariusz odpowiedzialny był Sadayuki Murai, a reżyserią zajął się Satoshi Kon ( Millenium Actress", "Paprika"). Warto wspomnieć, że nadzór nad całością objął, doskonale znany choćby z Akiry, Katsushiro Otomo. Na czym miały polegać konsultacje nie wiadomo, ale faktem jest, że jego nazwisko znalazło się na polskim wydaniu tego filmu.


Jeśli już o krajowym wydaniu mówimy, to na naszym rynku za tą animację odpowiedzialny był IDG. Film można było kupić zarówno oddzielnie jak i w pakiecie z innymi japońskimi animacjami, co opłacało się zdecydowanie bardziej. Obraz na płycie DVD wydany została w formacie 1,78:1. Do wyboru mamy oryginalną ścieżkę językową, a także polskiego lektora. Dodatkowo jeszcze możemy wybierać pomiędzy napisami oficjalnymi a fansubami. Całkiem przyzwoicie trzeba przyznać. Na okładce polskiego wydania widzimy główną bohaterkę ze szpikulcem w ręku, w chwili popełniania zbrodni. Dowiemy się z niej również, jakie nagrody animacja zdobyła, ale i dostrzeżemy znaczek, mówiący o tym, że film przeznaczony jest dla widzów dorosłych. I jest to całkiem słuszne podejście, któremu warto poświęcić kilka zdań.


Film, jak wydawca ostrzega zdecydowanie nie jest przeznaczony dla młodocianych. Wbrew panującej w naszym kraju opinii, filmy animowane niekoniecznie są przeznaczone tylko dla dzieci i jeśli ktoś chce przekonać się o tym osobiście, powinien obejrzeć recenzowany film. Już sam tył okładki wiele powie nam, czego możemy się spodziewać. A co to jest? Znajdziemy tu brutalne sceny mordów, momentami krew leje się w znacznych ilościach, do tego jeszcze sporo nagości, a także choćby scena gwałtu. Główna bohaterka nie raz i nie dwa pokazana jest jak ją Pań Bóg stworzył, i nie wszystkie z tych scen powinny oglądać osoby niepełnoletnie. Warto jednak zauważyć jedno, sceny te są absolutnie potrzebne, nie tylko po to, aby szokować, ale są one niezbędne do tego typu filmu i całkowicie uzasadnione fabułą. Zdecydowanie nie jest to szokowanie dla samego szokowania, jak choćby w komiksie „Millennium”.


O czym jest, więc sam film? Młoda gwiazdeczka muzyki pop Mima postanawia, w okresie największej popularności, porzucić zespół i zostać gwiazdą kina. Duży udział w takiej decyzji mają menadżerowie gwiazdki. Wkrótce, po ostatnim koncercie, wokół Mimy zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a w jej otoczeniu pojawia się psychopatyczny fan, który nie może pogodzić się z tym, że zamiast śpiewać słodkie kawałki dla nastolatków, to jego ulubienica, występuje w scenach gwałtu, lub rozbieranych sesjach dla magazynów dla mężczyzn. Wokół aktorki, zaczynają ginąc ludzie, a każde kolejne morderstwo jest coraz brutalniejsze. Wobec takiego obrotu sprawy, Mima staje się coraz bardziej przerażona.


I, gdy wydaje nam się, że film ten będzie zwykłym thrillerem, twórcy sprawiają, że nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku. Sny zaczynają się mieszać z jawą, film z rzeczywistością, Mima – a wraz z nią widzowie – ma poczucie rozdwojenia jaźni. Kto morduje, kim jest tak naprawdę Mima, a kim psychofan? Z każda minutą odpowiedź na te błahe, wydawałoby się pytania, jest coraz trudniejsza. To jest właśnie największa zaleta tego filmu. Nie jest to płytki film, bazujący na nagości i przemocy, ale taki, nad którym trzeba się skupić, żeby go w pełni zrozumieć. Przyznam, że do tej pory oglądałem go dwukrotnie i za każdym razem odbieram zupełnie inaczej, nie mówiąc o tym, że i zakończenie interpretuje od nowa, a to już duża sztuka. Wielkie brawa dla twórców.


Ponieważ jest to film o piosenkarce, warto wspomnieć o warstwie muzycznej, którą wykorzystano. A ta jest naprawdę świetna, mimo tego, że mocno minimalistyczna. Co jakiś czas przewija się temat, składający się z pojedynczych dźwięków wygrywanych na bodajże pianinie. Niby nic specjalnego, ale z całością tworzy coś hipnotyzującego, co sprawia, że po ciele przechodzą ciarki. Jest tu tez sporo j-popu, którego ja zdecydowanie nie trawię, więc tą kwestie przemilczę, ale miłośnikom takiej muzyki z pewnością się spodoba, tym bardziej, że tekst piosenek tłumaczony jest na polski (za pomocą napisów).


Jak już wspomniałem we wstępie, film nie należy do najmłodszych, pochodzi, bowiem z 1998 roku i to widać po kresce, która jest trochę „old-schoolowa”. Mnie jednak zachwyciła, zdecydowanie wolę te starsze, japońskie produkcje, które nie zawsze są do końca dopracowane, ale mają w sobie to „coś”. „Coś”, czego pozbawione są często filmy, które wychodzą obecnie, idealne, z dopracowanymi kadrami, ale gdzie widać, że całość wykonana została bardzo mechanicznie, za pomocą komputera i dostępnych, najnowszych efektów specjalnych. Tu takowych nie zaznamy, ale w zamian dostaniemy klimatyczne kadry i efektowne obrazki, którymi ja osobiście się zachwycam.


Film obfituje też w dodatkowe smaczki. Jednym z nich jest ukazanie początków Internetu. Tak młodzi czytelnicy, wyobraźcie sobie, że nie tak dawno Sieć nie istniała, a wiedzę o swoich idolach czerpano z innych źródeł. W „Perfect Blue”, pokazano, jak można wykorzystać Internet do promocji, ale i jak można zniszczyć za jego pomocą człowieka. Fajnie ogląda się scenę, kiedy Mima, dopiero poznaje tajniki korzystania z komputera i samego Internetu. Dla starszych widzów, miła podróż w czasie do własnego dzieciństwa.


Podsumowując. Na okładce zamieszczono tekst, autorstwa Roger’a Cormana:


„Zaskakujący i niesamowity. Gdyby Alfred Hitchcock pracował z Waltem Disneyem, zrobiliby właśnie taki film”.


Ja bym powiedział więcej, szkoda, że reżyser ten nie nagrał takiego obrazu z wykorzystaniem „żywych aktorów”. Wtedy ten scenariusz doceniliby nie tylko - "niszowi” – miłośnicy japońskiej animacji, ale i szerokie grono kinomaniaków. Ja wróże, że obraz taki osiągnąłby w Hollywood sukces. Coż, pozostaje cieszyć się, że jesteśmy w gronie szczęśliwców, którzy animację tą widzieli.


Dla kogo jest, więc ten film? Praktycznie dla wszystkich. Jeśli nie podchodzisz negatywnie do obrazów przemocy w filmach, jeśli nie jest dla Ciebie problemem nagość, i jeśli masz ukończone minimum 16 lat, to zdecydowanie powinieneś sięgnąć po tą animację. Gwarantuje ona prawie 80 minut doskonałej rozrywki, podczas której nie wynudzisz się, a która wręcz przeciwnie, która wciągnie Cię na tyle, ze będziesz żył losami bohaterów. Pamiętaj tylko, że nie wszystko jest takie jak sądzimy na początku. Doskonały i intrygujący thriller na zimowy wieczór. Polecam.



"Perfect Blue"

Studio: Madhouse Studios   
Autor: Yoshikazu Takeuchi
Projekt: Hideki Hamasu, Hisashi Eguchi, Satoshi Kon   
Reżyser: Satoshi Kon   
Scenariusz: Sadayuki Murai   
Muzyka: Masahiro Ikumi
Data wydania: 05.12.2007
Czas trwania: 78 min
Ścieżka dźwiękowa: japoński
Napisy: polski
Lektor: polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz