sobota, 18 maja 2013

(Recenzja) Rycerz Ciernistego Krzewu

Dawno, dawno temu, a był to Wigilijny poranek roku 2012, dzień - jak zawsze - rozpocząłem od przeglądu prasy internetowej. Na portalu gildia.pl ukazała się wówczas wzmianka o nowo powstającym komiksie, zatytułowanym Rycerz Ciernistego Krzewu. Tak też zaczęła się moja przygoda z tym projektem, której kulminacją jest ten oto skromny tekst na jeszcze skromniejszym e-zinie...






Nie pamiętam już czy to krótka informacja o fabule czy dołączony do niej rysunek, ale „coś” w tym komiksie było. „Coś” co spowodowało, że z miejsca się nim zainteresowałem. Poprosiłem więc twórców o podanie większej ilości szczegółów co do całego projektu, na co przystali bez wahania. Dzięki temu już tego samego dnia mogłem, podzielić się z czytelnikami – jako pierwszy – informacjami niedostępnymi do tej pory. Kolejne tygodnie mijały na prezentowaniu kadrów i „smaczków” z etapu produkcji. W pewnym momencie zapragnąłem przedstawić (potencjalnym czytelnikom) osoby pracujące nad tym projektem. Najlepszą - według mnie - formą było oddanie głosu im samym, czyli po prostu przeprowadzenie serii wywiadów.



I tu pojawia się pewien problem... Wywiady miały być próbą przedstawienia twórców i samego projektu, a wywołały „burzę w szklance wody”, w światku komiksowym. Dość powiedzieć, że na "Półce" padały oskarżenia o to, że za swoje teksty dostaje pieniądze od rysowników i scenarzysty, a Ci są zbyt pewni siebie... No cóż, nie to było moim celem i nie chciałem by zostały w taki sposób zapamiętane, ale słowo się rzekło.

Tak mijały kolejne miesiące, aż pięknego majowego poranka, do drzwi zapukał listonosz z przesyłką ze sklepu Gildii. Do moich rąk trafił zeszyt z przygodami RCK! Powiedzieć, że ciesze się z jego wydania tak jak autorzy, byłoby pewnie przesadą, ale nie ukrywam, że sprawił mi radość fakt, że udało się im, pokazać go szerszej publiczności.


Z ogromnymi nadziejami zasiadłem do lektury i...

Przejdźmy do najważniejszego, czyli samego komiksu.

Za 19,99 (a w promocji nawet mniej) dostajemy ponad 40 stron komiksu w miękkiej okładce, gdzie poza samą historią są też trzy strony poświęcone twórcom, którzy napisali o sobie po kilka zdań. Trzy strony wydają się liczbą dużą, ale pamiętać trzeba, że pracowało nad nim ponad dwadzieścia osób (dokładnie 23), więc i miejsca trzeba było poświęcić nieco więcej. 



Wracając do samej okładki - wśród czytelników zdania na jej temat są mocno podzielone. Wydawnictwo Komiksowe, zanim podjęło decyzję, na swoim profilu FB, pokazywało różne warianty, dzięki czemu można było wygłosić swoją opinie i zaproponować ewentualne poprawki. Bardzo ciekawe podejście ze strony wydawnictwa. Finalny efekt mi osobiście się bardzo podoba, włącznie z literami zastosowanymi przy logo. Zarówno przód jak i tył okładki trzyma poziom i co ważniejsze ma odpowiedni klimat. Jestem na tak.

Jak powszechnie wiadomo, czytelnik komiksów nie samą okładką jednak żyje, a najważniejsze jest wnętrze. A co tam znajdziemy? Bardzo luźną interpretację historii w połączeniu z fantasy. Magnat Fryderyk, znany bardziej jako tytułowy Rycerz Ciernistego Krzewu, staje do walki z Zakonem Krzyżackim i Nieumarłymi. W walce pomaga mu jego najlepszy przyjaciel i twórca niekonwencjonalnej broni... Mikołaj Kopernik. Musicie przyznać, że pomysł dość oryginalny. Na temat fabuły nie ma się zbytnio co rozpisywać. Przez te kilka miesięcy temat ten był już wielokrotnie poruszany.



Z założenia RCK miał być komiksem akcji, gdzie tło psychologiczne i tego typu rzeczy schodzą na drugi plan. I tak jest w rzeczywistości. Nie dowiemy się choćby, skąd wziął się Rycerz, za wiele nie jest powiedziane o powstaniu Nieumarłych, zagadką pozostaną również postaci w białych maskach, ale w zamian za to dostajemy naprawdę dużo akcji, walk czy różnego rodzaju wybuchów. Dla jednych będzie to wada, inni z kolei stwierdzą, że rozwiązanie słuszne. Według mnie, fajnie byłoby rozwinąć w następnych częściach – jeśli takowe powstaną – kilka wątków.

Scenariusz jest spójny, choć w pewnych momentach zauważyć można pewne nieścisłości. Przykład? Wieśniak relacjonuje Rycerzowi sytuację na „froncie”. Według jego słów Zakon miał ukryć się w zamku i bronić jego murów, po czym cała bitwa toczy się w szczerym polu, gdzie nie doświadczy się tego typu zabudowań obronnych. Podkreślić natomiast trzeba, że nie wpływa to na zrozumienie całości. 



Komiks – w moim przekonaniu – zakończony jest w taki sposób, jakby autorzy planowali wydanie kolejnej części. Ten pierwszy zeszyt jest jednym, krótkim epizodem i teraz pozostaje czekać na ciąg dalszy. Po zakończeniu lektury czuje się mocny niedosyt, pozostaje bowiem za dużo niewiadomych.

Scenariusz schodzi tu jednak na drugi plan. Dawid Kuca wielokrotnie wspominał o tym, że RCK opierać ma się na rysunkach. Twórcy oprawy graficznej, to prawdziwa mieszanka wybuchowa: fuzja osób posiadających już doświadczenie z absolutnymi debiutantami. Największe obawy, które mną targały przed lekturą komiksu, było to jak wyglądać będzie połączenie w jedną spójną całość rysunków tak wielu twórców. Każdy ma przecież swój własny styl, który niekoniecznie musi pasować do reszty. W ogromnej mierze zeszyt zachował - podobnie jak w wypadku scenariusza - spójność, pomimo tego, że autorzy dostali do stworzenia zaledwie po dwie strony. Widać różnice w stylu i jakości poszczególnych rysowników, ale całość odbiera się dobrze. Tylko praktycznie w jednym momencie sposób rysowania – Kamila Winczewskiego – różni się dość diametralnie od reszty plansz. Kolejne strony - mimo oczywistych różnic - ogląda się, i czyta, raczej płynnie.



Moim osobistym faworytem są plansze stworzone przez Grzegorza Kaczmarczyka, ale wiele innych również jest na wysokim poziomie (pamiętajmy, że dla wielu z rysowników to debiut!). Nie są to z pewnością rysunki na najwyższym światowym poziomie, ale jak to mówią "nie od razu Kraków zbudowano". Zdarzają się momenty słabsze – co nie może dziwić przy tego typu projekcie – ale pewnie z każdym kolejnym komiksem, rysownicy będą robić coraz lepsze (lub jeszcze lepsze) rzeczy.

Czy RCK odniesie sukces? Ciężko wyrokować, bo to w największej mierze zależy od nas, czytelników i tego czy damy mu szansę. Chciałbym, aby w gronie twórców, znalazło się choć kilka nazwisk, które na długo zagoszczą w branży. Apelowałbym również, aby czytelnicy nie oceniali projektu przez pryzmat wywiadów, lecz by podeszli do niego bez uprzedzeń i zdanie wyrobili sobie dopiero po jego lekturze.



PodsumowującRycerz Ciernistego Krzewu nie przypadnie - z różnych powodów - może wszystkim do gustu, ale jest to projekt na tyle ciekawy, że namawiałbym Was do zapoznania się z nim. Za niewielką cenę, dostaniecie kawałek dobrej rozrywki i wiele akcji, wzbogaconej przeglądem prac wielu rysowników, pośród których znajdziecie być może swoich nowych faworytów. Ja w żadnym wypadku nie żałuję wydanych pieniędzy, ani tym bardziej wsparcia, którego udzieliłem twórcom za pośrednictwem mojej skromnej strony. Ciesze się, że mogłem uczestniczyć - choć w minimalny sposób - w tym projekcie!

Podziękowania dla Wydawnictwa Komiksowego za podjęcie ryzyka i wydanie tego komiksu.

Powodzenia!

Rycerz Ciernistego Krzewu

Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Wydanie I: 5/2013
Liczba stron: 42
Format: 170x260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-936849-0-8
Cena z okładki: 19,90 zł
Nakład: 500 szt

1 komentarz:

  1. Co do tych nieścisłości, ja ich nie widzę. Wieśniak mówiąc o armii miał na myśli rycerzy korony, która od wewnątrz broni murów przed krzyżakami, którzy oblegają zamek.;)

    OdpowiedzUsuń