Gość z kosmosu i Zbuntowana to dwa komiksy tworzące wspólnie zamkniętą całość. W związku z powyższym i ta recenzja traktuje o nich, jako o jednej historii, bez podziału na poszczególne epizody.
Obydwa komiksy ukazały się na rynku w roku 1986, nakładem Wydawnictwa Sport i Turystyka. Pamiętać trzeba jednak o tym, że zeszyty te zostały najprawdopodobniej narysowane wcześniej. Przy kilku kadrach widnieje bowiem nazwisko autora – Zbigniewa Kasprzaka – z dopiskiem 83r. Podpisy te, są zresztą jedyną wskazówką, podpowiadającą nam, kto jest za nie odpowiedzialny. Próżno tu szukać „stopki redakcyjnej”, podobnie zresztą było w wypadku, opisywanych już wcześniej przeze mnie Bogów z Gwiazdozbioru Aquariusa.
O czym traktuje ta dwuczęściowa historia? Mamy rok 2073, a całość wydarzeń dzieje się na Ziemi. Pewnego, sierpniowego dnia astronomowie zauważają obiekt, zbliżający się do niej z dużą prędkością. Wśród mieszkańców planety wybucha panika. Sami naukowcy są natomiast podzieleni co do tego, czym jest ów tajemniczy obiekt. Jedni twierdzą, że jest to zwykły meteoryt inni, że statek kosmiczny, którego załoga ma złe zamiary w stosunku do Ziemian. Po tym jak - w końcu - ląduje on w wodach Pacyfiku, rozpoczyna się szereg niewytłumaczalnych (z pozoru) katastrof morskich. Główny bohater Robert, wraz z kolegami stara się wyjaśnić tę zagadkę, a jej rozwiązanie przyniesie nam sporą niespodziankę...
Ciężko mi jednoznacznie ocenić scenariusz tego komiksu. Z jednej strony nie jest on zły. Sporo się dzieje i mimo fantastycznej otoczki, wszystko jest wyjaśnione racjonalnie, co tylko zwiększa realizm historii, ale spodziewałem się czegoś... nieco innego. Tytuły zeszytów są mocno sugestywne i sugerujące z czym będziemy mieli do czynienia, a tymczasem w trakcie czytania, okazuje się, że dostajemy coś zupełnie innego.
Wysoko oceniam natomiast warstwę graficzną. Podczas recenzowania „Bogów” napisałem, że rysunek „trąci nieco myszką” i tutaj jest podobnie, ale Kasprzak daje nam za to bardzo ładnie i realistycznie przedstawione ludzkie oblicza. Pomimo wielu bohaterów, każdy z nich jest inny i bez trudu odróżnimy ich od siebie. Komiks jest również bardzo...kolorowy, co świetnie pasuje do tego typu fantastycznej konwencji. Tak pół żartem pisząc – dziwnie wygląda jedynie twarz głównego bohatera. Ma on bowiem bardzo pokaźne wąsy, przez które przypomina nieco Tom'a Selleck'a z serialu Magnum :) Pamiętajmy, że mamy rok 2073, a tego typu ozdoba twarzy już (nawet) dziś jest nieco archaiczna. Na „swoje lata” wyglądają natomiast stroje noszone przez ludzi. Często są to jednoczęściowe kombinezony, które wprowadzają nas w klimat przyszłości.
Zeszyty są nieco przegadane, co dla czytelników wychowanych na komiksowych nowościach, może być nie do zaakceptowania. Dla mnie jest to jednak ogromną zaleta. Rysunki rysunkami, ale bardzo lubię, jeśli mam również co poczytać. W tych dwóch opowieściach bardzo często zdarzają się strony, gdzie rysunek schodzi niejako na drugi plan, a najważniejsze stają się dialogi i narracja. Narracja, która jest zresztą najsłabszym punktem komiksu. Czytając, odnosiłem niekiedy wrażenie, że autor na siłę chce wyjaśnić to co właśnie widzimy, jakby nie wierzył, że czytelnik sam się tego domyśli czy będzie to wynikało z zaprezentowanych kadrów. Przykłady? Proszę bardzo, oto kilka z nich:
- Na jachcie,
- Włącza głośnik,
- Uruchamia następnie klawisz mikrofonu,
- Na ekranie dziennikarz rozmawia z przechodniami.
A każdemu z nich towarzyszy rysunek przedstawiający daną sytuację. W moim mniemaniu naprawdę nie trzeba było tego pisać i ciesze się, że obecnie już rzadko można spotkać tego typu narrację.
W kwestii technicznej, obydwa zeszyty mają po tyle samo stron (32), natomiast różnią się od siebie papierem. Podobnie było przy „Bogach”. Tutaj Gość z kosmosu ma matową okładkę i grubszy papier, a Zbuntowana, oprawiona jest w „śliską” oprawę i papier, który jest również nieco "cieńszy". Sprawia to wrażenie jakby pierwsza część składała się z większej ilości stron. Na okładce obydwu zeszytów umieszczono słowniczek pojęć trudnych i ciekawych, wyjaśniający terminy pojawiające się w historii.
Podsumowując – jeśli ktoś lubi fantastyczną tematykę komiksów, a także nie przeszkadza mu starszy styl rysowania i prowadzenia narracji to powinien zajrzeć do tych zeszytów. Z pewnością nie będzie żałował. Miłośnicy (mocno uogólniając) „trykociarzy” i „nowoczesnej szkoły komiksowej”, gdzie dominują krótkie wymiany zdań zamiast rozległych dialogów, raczej nie odnajdą się w tej konwencji.
Gość z Kosmosu/Zbuntowana
Scenariusz: Zbigniew Kasprzak
Rysunek: Zbigniew Kasprzak
Wydawnictwo: Sport i Turystyka
I wydanie: 1986
Nakład: 100,250
Liczba stron: 32
Druk: kolor
Okładka: miękka
papier się różni, bo wtedy drukowano na tym, co wydawnictwo dostało w przydziale. Nie było tak jak teraz, że się wybiera i przebiera. Papier był pod ścisłym nadzorem (żeby ulotek nie drukowali:)).Stąd też poniekąd takie ówczesne nakłady komiksów - tyle przydzielili to drukujemy.
OdpowiedzUsuń:) No w sumie tak heh.
UsuńCiekawe jest tylko to, że zarówno w wypadku "Bogów" jak i tej serii, sprawa wygląda identycznie tzn. pierwszy zeszyt jest na grubszym i matowym papierze, a druga część już na takim śliskim.
Pozdrawiam
Bo wtedy były dwa rodzaje papieru w produkcji - zwykły i kreda:)
OdpowiedzUsuńZ dzisiejszej perspektywy wielkie wąsy coraz mniej dziwią...
OdpowiedzUsuń