czwartek, 16 maja 2013

(Recenzja) Sin City: Girlsy, gorzała i giwery

Girlsy, gorzała i giwery to kolejna z serii (druga według polskich wydań) opowieści, których akcja rozgrywa się w Mieście Grzechu. To również kolejna okazja, aby rozkoszować się twórczością Franka Millera.










Komiksy amerykańskiego rysownika czyta się (i ogląda) z ogromna przyjemnością czy to w klasycznej (dłuższej) formie czy w postaci krótkich epizodów. W jednej i drugiej konwencji Miller sprawdza się - według mnie - doskonale.


W przeciwieństwie do pierwszego zeszytu, tutaj całość składa się z jedenastu, niezwiązanych najczęściej ze sobą rozdziałów. Różnią się one zarówno długością – poczynając od zaledwie 3 - stronicowego epizodu Grubas i Konus, a kończąc na niemal trzydziestu stronach historii Spokojna noc. Całość, podobnie jak pierwsza odsłona serii Sin City, utrzymana jest w czarno – białej konwencji z niewielkim wyjątkiem. W niektórych rozdziałach Miller zastosował bowiem ciekawy zabieg z wykorzystaniem jednego (dodatkowego) koloru, wzmacniającego (przynajmniej w moim przekonaniu) kobiece piękno, a co za tym idzie i erotykę, której nieco tu znajdziemy. Czyż bowiem kobieta o ognisto czerwonych ustach i sukience w równie intrygującej barwie nie działa na zmysły mężczyzn? Kobiety Millera z pewnością nie należą do aniołków, są to prawdziwe femme fatale, a spotkanie z nimi często kończy się brutalnym zgonem. Obrazuje to choćby niebieskooka Dalia, która niczym modliszka najpierw zabawia się ze swoją ofiarą, aby "po wszystkim" z zimną krwią pozbawić ją życia...




Mimo, że album (fabularnie) nie ma związku z pierwszym Sin City, to czytając Girlsy, będziemy mieli okazję spotkać starych znajomych z tamtego albumu. Występuje tu m.in. Marv czy Nancy (cały czas mam przed oczami kreacje aktorską Jessici Alby w ekranizacji filmowej), którzy nie odgrywają może głównych ról, ale z pewnością zaznaczają swoją obecność.


Co do samych historii to wszystkie trzymają wysoki poziom. Można wybrać najlepsze i te nieco słabsze, ale to tylko i wyłącznie kwestia indywidualnego gustu. Każdy z pewnością znajdzie swojego faworyta. Dla mnie takowym była historia zatytułowana Córeczka tatusia. Poprowadzona jest ona w interesujący sposób, Miller miał na nią pomysł, a największą zaletą jest zaskakujące zakończenie. Zresztą artysta ma do nich dobrą rękę. Myślę, ze większość z czytelników zaskoczyły ostatnie kadry m.in. Laluni w czerwieni. Zaskoczyły, a może i zaszokowały?




Graficznie spośród całości wyróżnia się rozdział Spokojna noc, który w zdecydowanej większości składa się z całostronicowych kadrów i gdzie nie występują praktycznie wcale dialogi. Cała historia opowiedziana jest samymi rysunkami. Na nich w pełnej krasie ujawnia się zresztą przeogromny talent Franka Millera. Potwierdzeniem są podobnie skomponowane rysunki z historii Fatalne auto, gdzie w sugestywny sposób ukazał on niebezpieczną, ale i pociągającą Dalię.


Girlsy to komiks mroczny, brutalny i wciągający, a co za tym idzie przeznaczony dla starszego czytelnika i w żaden sposób nie rozczarowuje. Mimo upływu kilkunastu lat od powstania, nadal jest to świetna rozrywka szczególnie dla osób lubiących tego typu twórczość komiksową. Ponad 150 stron akcji w czystej postaci, doprawionej mrocznym klimatem, gdzie kobiety są równie mordercze, twarde i bezwzględne jak faceci. Dodatkowym smaczkiem i sztuką samą w sobie są rysunki, rozdzielające kolejne rozdziały. Praktycznie każdy z nich zasługuje na oprawienie i powieszenie na ścianie. Komiks polecam z czystym sumieniem. Sprawdzi się doskonale nie tylko w miejscu, o którym pisał „Kamil, który czyta komiksy”.




Na koniec słowo o tłumaczeniu tytułu. Kamil w swojej recenzji – o której już kilkukrotnie wspominałem – zauważył dość niefortunną pracę tłumacza przy tym elemencie. Ja również w pełni się z tym zgadzam. I jeśli „gorzała” i „giwery” nie rażą tak bardzo w oczy, tak te „girlsy” brzmią już nieco nienaturalnie. Nie zdarza się za często (jeśli w ogóle), aby ktoś używał takiego zwrotu. Zdecydowanie lepiej brzmi tłumaczenie, zaprezentowane we wspomnianym tekście i to pomimo tego, że nie występuje w nim zabieg z wykorzystaniem trzech słów, zaczynających się na tę samą literę.


Sin City - Girlsy, gorzała i giwery.

Rysunki: Frank Miller
Scenariusz: Frank Miller
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 151
Wydanie I: 2002
Okładka: Miękka
Format: B5

1 komentarz:

  1. beZnadziejna recenzja czy cokolwiek to ejst ani slowa o tresci tylko same opienie, nuda

    OdpowiedzUsuń