poniedziałek, 11 lutego 2013

(Recenzja) 101 Airborn Screaming Eagles - Normandia 6 czerwca 1944

Desant w Normandii w 1944 roku, jest doskonale znany wszystkim tym, którzy choć trochę interesują się historią. Było to jedno z tych wydarzeń, które zmieniło bieg wojny, choć okupiony wieloma ofiarami, to jednak zwycięskie dla „jasnej strony” tego konfliktu. Książek na temat Operacji Overlord wydanych zostało wiele, ale co ciekawe niektóre z epizodów opowiedziane są w formie komiksowej.







„Normandia 6 czerwca 1944” jest jednym z dwóch komiksów z serii 101 Airborne Screaming Eagles. Za scenariusz i rysunki odpowiada Roman Pierzgalski, a całość wydana została przez Aquaverde. Epizod pierwszy pochodzi z 2004 roku. Kim były „Krzyczące Orły”? To jeden z najsłynniejszych amerykańskich związków bojowych utworzony w 1942, który – co ciekawe – był jedną z pierwszych dywizji w historii, posiadających w składzie oddziały spadochronowe. Pierwszym, poważnym sprawdzianem, dla tych młodzieńców stało się właśnie Overlord. Dla wielu z żołnierzy tej dywizji był to prawdziwy chrzest bojowy, będący najtrudniejszym z możliwych. Wielu z nich nigdy nie wróciło do domu, pozostając na wieczny spoczynek na plażach Normandii we Francji.



O tym właśnie opowiada komiks Pierzgalskiego. O ostatecznie zwycięskiej, lecz niepozbawionej tragizmu, walce z nazistowskim wrogiem. Od początku operacji nic nie szło tak jak zakładały plany. Warunki atmosferyczne i świetnie zorganizowana niemiecka obrona przeciwlotnicza spowodowała, że duża ilość 101 dywizji została rozrzucona w różnych – nie zawsze zaplanowanych – miejscach francuskiej plaży. Przed Amerykanami były więc dwa zadania. Pierwsze, zorganizować się i odnaleźć w tych ciężkich warunkach i drugie – zabezpieczenie drogi dla kolegów, którzy mieli rozpocząć swój desant na plaże z łodzi.


Na 48 stronach Roman Pierzgalski przedstawia czytelnikowi te wydarzenia. Zaletą komiksu jest niewątpliwie umiejętność budowania napięcia, jaką posiadł autor. Mimo, że komiks oparty jest głównie na dialogach – to one głównie tworzą historię - to nawet przez moment nie jest nam dane nudzić się. Rysownik świetnie zarysował postaci. Nie są to „terminatorzy”, którzy idą bez wahania i strachu do przodu, kładąc przy okazji trupem, kolejne setki Niemców, a młodzi ludzie, którzy nierzadko mają ogromne problemy z pociągnięciem za spust karabinu. Każda śmierć wywołuje u nich wewnętrzne rozterki. Autor robi to w tak sugestywny sposób, że momentami sami zaczynamy zastanawiać się, jak my byśmy zachowali się zarówno przed jak i po oddaniu strzału do obezwładnionego żołnierza. I nie ma tu znaczenia fakt, że był on z armii przeciwnika, naszego wroga.



Jak już wspomniałem, komiks w dużej mierze opiera się na dialogach, a rysunki są niejako „obok” nich. Nie oznacza to jednak, ze te są słabe. Wręcz przeciwnie. Kadry rozrysowane są z wyjątkową dbałością i realizmem. Z racji tego, że toczy się brutalna wojna, pojawia się i krew i śmierć. Bardzo ładnie pokazane są twarze żołnierzy, każda z nich wyróżnia się od drugiej, co nie w każdym wypadku jest takie oczywiste. Na kartach komiksu możemy obejrzeć kilka rodzajów broni. Czy odwzorowują one rzeczywistość? Tutaj już trzeba byłoby zapytać specjalistów w tej dziedzinie.


Co może drażnić w tym wydawnictwie? Ja znalazłem dwie takie rzeczy. Pierwsza z nich to fakt, że niemieccy żołnierze mówią… po niemiecku. Wiem, brzmi to nieco dziwnie, ale naprawdę utrudnia to odbiór całości. Zamierzeniem autora było zapewne wprowadzenie dynamiki i odróżnienia pomiędzy żołnierzami jednej i drugiej armii. To w jakimś stopniu się udało, ale z drugiej strony czytelnicy mogą mieć problem ze zrozumieniem, co oni w ogóle mówią. Chyba lepiej byłoby teksty prezentować w języku polskim, a wyróżnić je np. inną czcionką. Druga sprawa natomiast, to niezbyt naturalne nałożenie onomatopei oraz samych dymków dialogowych. Wygląda to nieco tak, jakby na rysunki, ktoś nałożył je – w najprostszym programie graficznym – tworząc dwie niezależne od siebie warstwy. Nie wygląda to zbyt dobrze, tym bardziej na tle świetnych rysunków Romana Pierzgalskiego.


Kilka słów o samym wydaniu. Okładka tego komiksu jest miękka, ale przy tym ładna i wzbudzająca zaciekawienie. Pierwsze trzy strony to tekstowe wprowadzenie czytelnika do zagadnienia Operacji Overlord. Dobre rozwiązanie, szczególnie dla osób, które do tej pory o niej nie słyszeli. Warto podkreślić, że rysunki wykonane są w pełnym kolorze, a całość wydano na kredowym papierze.


Strona z błędem
Podsumowując: „Normandia” to kawałek naprawdę udanego komiksu, przy którym można się dobrze bawić, a przy okazji może on przekazać nam fragment wiedzy historycznej o nie tak dawnych przecież czasach. Z czystym sumieniem poleciłbym go miłośnikom historii oraz osobom ceniącym w komiksie realizm. Jest to komiks o walkach wewnętrznych a zarazem bohaterstwie młodych ludzi, którzy wierząc w słuszność sprawy, szli na wojnę, z której wielu z nich nie wróciło. Opowiada on o braterstwie, jakie zawiązuje się podczas tak trudnych czasów, kiedy to bez zaufania i wsparcia kolegi, nie ma tak naprawdę szans na wyjście cało z opresji.


Na koniec przysłowiowa „łyżka dziegciu” dodana do słoika z miodem, żeby nie było tak kolorowo. Spory niesmak wzbudziła we mnie pierwsza strona komiksu, gdzie oto znajdziemy takie zdanie, – „…że rejon ich londowania obsadziła zaprawiona…”. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsce w tego typu wydawnictwach. Zwykłe przeoczenie, które dla mnie jest nie do przyjęcia.

Zainteresowanych głębszym zapoznaniem się z tematem zapraszam na stronę internetowa grupy rekonstrukcyjnej GRH 101 Airborne


101 Airbone Screaming Eagles #1 - Normandia, 6 czerwca 1944


Scenariusz: Roman Pierzgalski
Rysunek: Roman Pierzgalski
Wydawnictwo: Aquaverde
Wydanie I: 6/2004
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena z okładki: 24,50 zł
Cena matras.pl: 5,00zł


3 komentarze:

  1. błędów stylistycznych i o zgrozo ortograficznych jest w tym komiksie masa - ale za piątaka w matrasie to warto przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów jest to prawda, ale komiks ten to naprawdę niezłe czytadło. Mi pamiętam się bardzo spodobał, stąd też wysoka ocena tego wydawnictwa.
      Niska cena to inna sprawa ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Omacha, działo samobierzne, wspomniane londowanie i masa innych to dyskwalifikujące jakikolwiek tekst błędy, naprawde trudno pojąć brak jakiejkolwiek korekty, plus za świetne naturalne dialogi, nie uświadczymy tu taniej dydaktyki, moralizatorstwa i nadęcia, żołnierze amerykańscy odczuwają strach przed wojną i śmiercią, jednocześnie drwiąc z nich oraz calej machiny wojennej i własnego sztabu us army, rysunki pierzgalskiego są dobre ale tym co je kładzie jest fatalnie nałożony komputerowy kolor (widać to zwłaszcza w czarno białej kontynuacji komiksu, tam dobiero doceniamy w pełni tusz autora), wspomniano tez o onomatopejach, te rzeczywiście sa fatalnie nałożone

    OdpowiedzUsuń