piątek, 14 marca 2014

(Wywiad) Krzysztof Bareła (Wydawnictwo Taiga): Chcemy rozszerzyć ofertę o popularne obecnie tytuły.

Wydawnictwo Taiga działa na polskim rynku od kwietnia 2013 roku. W tak krótkim czasie udało im się wydać tytuły, które zostały przyjęte bardzo życzliwie w środowisku mangowym. Dziś mam dla Was wywiad z głównodowodzącym całym przedsięwzięciem Krzysztofem Barełą. Pytam go zarówno o początki na rynku, jak i plany na najbliższą przyszłość. A zresztą sami zobaczcie.





Zapraszam do lektury, a także zakupów wydawanych przez Taigę mang.

Na początek bardzo proszę o przedstawienie się czytelnikom i przybliżenie im samego Wydawnictwa. Proszę zdradzić ile osób pracuje w Taidze i czym zajmują się poszczególne osoby?

Na polskim rynku pojawiliśmy się niecały rok temu. Od początku nasz stały zespół składa się z pięciu osób. Karolina Elke zajmuje się przygotowaniem grafik na stronę i Facebooka, projektami obwolut, edycją graficzną mangi. Nawiązała także współpracę z naszymi największymi kontrahentami – Empikiem i Matrasem. Sylwia Waszewska odpowiada za redakcję tłumaczenia i korektę, a także kontakt z czytelnikami na forum i Facebooku, korespondencją z Wydawnictwem. Wkleja również tekst do dymków i pomaga przy jego edycji. Tłumaczymy nasze mangi bezpośrednio z języka japońskiego, a Magdalena Rokita współpracuje z nami przez Internet (obecnie przebywa w Japonii). Michał Głowacki opiekuje się stroną internetową, zaprojektował także nasze logo. Maskotkę stworzyła dla nas utalentowana rysowniczka Quiss. Moim zadaniem natomiast jest koordynacja całego procesu wydawniczego, rachunkowość oraz prowadzenie sprzedaży.

Jak długo interesujecie się mangą oraz Japonią i skąd pomysł na nazwę?
Wszyscy interesujemy się kulturą Japonii, od kiedy tylko w Polsce pojawiło się pierwsze anime. Natomiast nazwa Taiga, czyli „tygrys” kojarzy nam się z odwagą i siłą. Może pozytywnie motywować nas do działania.

Część redakcji w trakcie pracy.

Skąd pomysł na trudnym – ze względu na niewielką ilość czytelników komiksów w ogóle – rynku, aby zająć się wydawaniem mang?

Przede wszystkim zdecydowało o tym wieloletnie zamiłowanie. Poza tym uważam, że na polskim rynku nie brak miejsca dla kolejnego wydawnictwa mangowego, że są jeszcze nisze, które możemy wypełnić. Na pewno taką niszą jest gatunek josei, w którą celujemy naszymi aktualnymi publikacjami.

Jesteście młodym wydawnictwem, z jakimi największymi trudnościami przyszło się Wam zmierzyć, aby w ogóle zaistnieć na polskim mangowym rynku?

Dużą trudnością na pewno jest bardzo skomplikowane polskie prawo oraz olbrzymia ilość biurokracji, z którą trzeba się zmierzyć, żeby cokolwiek zrobić. Niełatwo jest także uzyskać akceptację czytelników, przyzwyczajonych do określonych rozwiązań, stosowanych przez starsze wydawnictwa. Staramy się słuchać  uwag, nie zawsze jednak udaje nam się wszystkich zadowolić.

O jakich rozwiązaniach Pan mówi? Jakie błędy najczęściej wskazują czytelnicy Państwa mang?

Chodzi o dobór czcionek, sposób projektowania obwolut czy wygląd onomatopei we wcześniej wydawanych komiksach. Musi minąć trochę czasu, zanim przyjmie się jakieś niespotykane dotychczas rozwiązanie. Jednak dzięki uwagom czytelników na temat edycji czy druku mogliśmy poprawić jakość naszych publikacji .

Kadr z mangi Pet Shop of Horrors

Japończycy są często dość trudnym partnerem biznesowym. Inne wydawnictwa mają niekiedy opóźnienia, spowodowane szczegółowa kontrolą polskich wydań i „czepianiem” się każdego szczegółu zanim ostatecznie projekt zostanie zaakceptowany. Jak układa się Państwu współpraca z Japończykami?

Często słyszymy takie głosy od innych wydawców, jednak w naszym przypadku współpraca z Ohzora Shuppan układa się bardzo dobrze. Korespondencja jest płynna, czasami musimy trochę poczekać na zatwierdzenie obwoluty czy okładki, jednak nie tak długo jak niektórzy inni wydawcy. Japończykom podobają się także nasze własne pomysły – dodanie motyli na obwolutę Walkin' Butterfly czy owijka z maskotką wydawnictwa w pierwszym tomie z tej serii. Są to naprawdę wspaniali i uprzejmi ludzie, należy jednak pamiętać, że Japończycy są przyzwyczajeni do trochę innego sposobu prowadzenia interesów niż Polacy.

Tytuły wydawane przez Taigę nie są raczej powszechnie znane. Skąd pomysł na akurat taką drogę wydawniczą?

W przeciwieństwie do największych polskich wydawnictw, nie mamy takiej swobody w wyborze tytułów, jednakże staramy się szukać takich, które sami chcielibyśmy na polskim rynku zobaczyć. Rynek mangowy w Japonii jest bardzo duży i istnieje wiele interesujących pozycji, które nie trafiły jeszcze do szerszej świadomości czytelników polskich, a które chcielibyśmy pokazać.

Jak w takim razie wygląda w Taidze wybór tytułów do publikacji?

Z listy dostępnych w tym momencie tytułów wybieramy takie, które naszym zdaniem, mogą się spodobać czytelnikom. Robimy redakcyjną burzę mózgów, każdy może zgłosić swoje za i przeciw. Decyzję podejmujemy wspólnie.

Rozmówca Krzysztof Bareła w trakcie pracy ;)
  
Proszę opowiedzieć jak technicznie wygląda droga od pojawienia się pomysłu na dany tytuł, aż do jego ukazania na rynku?

Kiedy otrzymujemy od japońskiego wydawnictwa zgodę na pozyskanie danego tytułu, dostarczone nam zostają materiały graficzne. Tłumaczce wysyłamy oryginał, około dwa tygodnie później otrzymujemy wersję, która trafia w ręce redaktora. Wiele kwestii ulega korekcie np. czasami wypowiedź bohatera jest zbyt sztywna, brzmi dziwnie lub niepoprawnie. Jednocześnie grafik  wkleja tekst w dymki, czyści onomatopeje w miejscach, które tego wymagają i wstawia tam polskie odpowiedniki. Kolejnym etapem jest przygotowanie okładki i obwoluty, którą po zakończeniu wysyłamy do zatwierdzenia. Gotowe pliki przesyłamy drukarni, która sprawdza, czy wszystkie czcionki wyjdą w druku i jaki rozmiar będzie miał grzbiet.

Jak ocenia Pan nie tylko rynek mangowy w Polsce, ale i działania konkurentów rynkowych?

Rynek mangowy jest bardzo trudny i czasami ciężko przewidzieć, która seria się spodoba a która nie. Co do konkurencji, nasza współpraca układa się bardzo dobrze, z wieloma wydawcami pomagamy sobie wzajemnie. Otrzymujemy także od nich cenne rady. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez konkurencje na konwentach.

Na czym polega współpraca z innymi wydawnictwami?

Taka współpraca może polegać m.in. na wymianie bannerów reklamowych czy przesyłaniu sobie nawzajem publikacji. Nie ma pomiędzy nami rywalizacji, ponieważ prywatnie od wielu lat jesteśmy klientami chociażby Waneko czy J.P. Fantastica. Na konwentach zdarza się, że z pracownikami innych wydawnictw rozmawiamy o tytułach, które z naszych ofert zbieramy. Jako fani cieszymy się, że rynek ostatnio rozwija się tak prężnie.

Jakie są zalety polskiego fandomu, a gdzie widzi Pan największe zagrożenie?

Zaletą polskiego fandomu na pewno jest pasja i chęć dzielenia się swoim hobby. Na konwentach można zaobserwować coraz więcej ludzi, wśród których jest dużo młodszych, co rokuje nadzieje, że zainteresowanie mangą nie umrze wraz z naszym pokoleniem. Zagrożeniem jest duże piractwo, które zawsze było problemem w Polsce, uważamy jednak, że prawdziwi fani preferują jednak papierowe wydanie na swojej półce.

Okładka drugiego tomu Walkin' Butterfly. "Półka" wśród patronów medialnych.

Czy myśleli Państwo o tym, aby zaryzykować i zapełnić „czarną dziurę”, jaka panuje w Polsce na rynku anime? Rynek jest co prawda trudny, a od czasów VHS ciężko kupić coś - poza tytułami - Ghibli w sklepach.

Tak jak Pan przyznał, rynek ten jest bardzo trudny, co pokazały już wcześniejsze próby wydawania anime w Polsce. W tej chwili nie planujemy takiej działalności.

Jakie plany na przyszłość ma w takim razie Wydawnictwo Taiga?

Zamierzamy nawiązać współpracę z innymi japońskimi wydawnictwami mangowymi, rozszerzyć naszą ofertę o tytuły z różnych gatunków i pozyskać licencję na bardziej znane, obecnie popularne serie. Konkretne pozycje będziemy rozpatrywać też na podstawie propozycji czytelników.

Jaki jest wymarzony tytuł, który chcielibyście zaprezentować polskim czytelnikom?

Tytułem, który sam chciałbym zobaczyć kiedyś w Polsce jest na pewno Berserk, ale moje współpracowniczki nie podzielają tego sentymentu :).

Na koniec oddaje Panu głos.

Chcielibyśmy podziękować naszym Czytelnikom za wszystkie słowa wsparcia oraz uwagi, dzięki którym możemy się rozwijać i przygotowywać dla Was publikacje w coraz lepszej jakości.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

-------------------------------------------------

Recenzje mang Wydawnictwa Taiga na "Półce":

Pet Phop of Horrors #1, #2
Pet Shop of Horrors #3
Walkin' Butterfly #1
Walkin' Butterfly #2


2 komentarze:

  1. Miło wiedzieć, że polski rynek mangowy jest jedną z niewielu dziedzin, w których nie ma wygryzania konkurencji ^.^ Dzięki za ten miniwywiad - Soniasonia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, witaj ponownie,

      Wiesz, ja też zwróciłem na to uwagę. Wydawało mi się to mocno zadziwiające, że mimo konkurencji wydawnictwa mangowe potrafią ze sobą współpracować niemalże na stopie koleżeńskiej. Miło to słyszeć.

      Soniasonia - to ja dziękuję, że go przeczytałaś i zostawiłaś po sobie komentarz ;)

      Usuń