środa, 27 listopada 2013

(Recenzja) Pet Shop of Horrors #1 i #2

Pet Shop of Horrors – manga, która w Polsce ukazuje się dzięki Wydawnictwu Taiga, a którego premierę drugiego tomu mieliśmy przed kilkoma dniami. W wielu tekstach tytuł klasyfikowany jako „josei”, czyli historia dla żeńskiej części światka komiksowego/mangowego. Czy słusznie?








Rzut oka na okładkę i kreskę, która występuje w tej mandze i rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jest to tytuł bardzo „dziewczęcy”. Kreska jest bardzo delikatna, a mężczyźni w niej występujący bardzo, ale to bardzo kobiecy i mocno przesłodzeni. Sięgający po tytuł facet w tym momencie może odłożyć PSoF na półkę i nigdy do niej nie wrócić. A to duży błąd. Jak się, bowiem okazuje w miarę pochłaniania kolejnych stron, manga ta powinna spodobać się nie tylko kobietom.

A zatem, o czym opowiada ten tytuł?

Cała akcja dzieje się (bardzo nietypowo jak na mangę) w Stanach Zjednoczonych, w dzielnicy Chinatown, gdzie prowadzony jest sklep zoologiczny Hrabiego D. Gwoli wyjaśnienia nie jest to zwykły sklepik, gdzie kupujemy świnki morskie, chomiki czy inne przytulne zwierzaki, a raczej miejsce, gdzie można nabyć najbardziej tajemnicze okazy. Zresztą spore wątpliwości budzi w ogóle to, czy rzeczywiście są to zwierzęta czy jednak ludzie…



Do sklepu trafiają osoby, które chcą spełnić swoje marzenia lub zagłuszyć swój ból po stracie najbliższych. Nie będę Wam zdradzał całej fabuły, aby nie psuć zabawy. Tajemnicze zwierzęta bardzo często przynoszą śmierć. Nie może więc dziwić, że w pewnym momencie Hrabią zaczyna interesować się amerykański detektyw Leon, który zaczyna łączyć poszczególne zdarzenia właśnie z tym miejscem, a także z jego właścicielem. I to właśnie Hrabia oraz Leon odgrywają główne rolę w dwóch pierwszych tomach mangi, a także łączą poszczególne odcinki. 

Tomy podzielono, bowiem na rozdziały, które tworzą całkowicie odrębną całość. Każdy z nich jest oddzielną historią. Podczas, gdy kreska niektórych czytelników (szczególnie męską część) może drażnić, tak fabuła jest jej ogromną zaletą. Szczególnie w pierwszym tomie nie brakuje historii mrocznych, w których tajemnica rozwiązuje się dopiero przy ostatnim kadrze. Nie brakuje tu również ostrzejszych scen, na których prezentowane są choćby ludzkie wnętrzności. Klimat pierwszego tomu jest bardzo mroczny, zdecydowanie bardziej przypomina horror, dlatego też wspomniałem na wstępie, że tytuł powinien spodobać się i męskiej części czytelników. Najnowszy - drugi - tom mangi jest pod tym względem nieco spokojniejszy, rzekłbym nieco bardziej baśniowy i tajemniczy, ale i tu nie brakuje scen wstrząsających jak choćby ta z rozczłonkowanym ciałem, pływającym w basenie…



Czytając ten komiks, w pewnym momencie łapiemy się na tym, że przestajemy odróżniać fikcję od rzeczywistości. Wkraczamy w stworzony przez Akino Matsuri świat i przeżywamy historię wraz z jej bohaterami. Przestaje być problemem to, że przecież kot nie może być człowiekiem, a ktoś taki jak syrena nie istnieje. Świat przedstawiony w mandze mimo, że tak niewiarygodny, staje się nam rzeczywisty. Musicie przyznać, że jest to cecha bardzo pożądana, a przy tym ciężka do wypracowania. Tutaj jednak się to świetnie udało i ciężko oderwać się od lektury, zanim nie wyjaśni się kolejna tajemnica, a my nie dobrniemy do finału opowieści. Wpływ na to ma z pewnością doskonale poprowadzona akcja poszczególnych historii, a także udane zakończenia poszczególnych rozdziałów, które w zdecydowanej większości są intrygujące i zaskakujące. Każda z opowieści jest inna, we wszystkich ukazane są inne pragnienia, z którymi do Hrabiego przychodzą klienci żądni nadziei i ukojenia w bólu. 

Pet Shop of Horrors to również obraz ludzkich słabości, którymi wykazują się nowi posiadacze tajemniczych pupili. W końcu, gdyby nie zerwane punkty kontraktu, który zawierany jest między nimi a Hrabią do wielu tragedii w ogóle by nie doszło. Jak wiadomo jednak, człowiek jest z natury słaby i ciężko mu pokonać swoje wady. Mamy tego doskonały obraz w tej mandze. Ciekawie poprowadzone są również relację Hrabiego z Leonem Orcotem, który z początku pragnie tylko wyjaśnić zagadkę tajemniczych zgonów, a wraz z upływem czasu sam zaczyna uczestniczyć w jego intrygach.



Zdanie o technicznych aspektach mangi. Standardowo dostajemy czerń i biel, a także kolorową obwolutę okładki, na której umieszczono kilka zdań o tytule oraz loga patronów medialnych (od drugiego tomu również jest tam "Półka"). Na końcu każdego tomu dostaniemy tzw. "Pet catalog", w którym przybliżono zwierzęta występujące w danej części. Drugi tom jest grubszy o ponad 20 stron od pierwszego. Całość złożona jest bardzo solidnie, także mangę można czytać bez obaw, że się rozklei. Pod tym względem, mimo niewielkiego stażu wydawnictwa, wszystko jest zrobione tak jak być powinno, co oczywiście cieszy.

Małe ciekawostki:
- każdy z rozdziałów zatytułowany jest słowem rozpoczynającym się literą "d".
- historia o królikach oparta została na prawdziwych wydarzeniach
Ot takie dodatkowe smaczki.

Podsumowując - do tytułu może zrazić bardzo dziewczęca i przesłodzona kreska, do której męska część czytelników może się nie przekonać. Namawiam jednak, aby dać temu tytułowi szansę, bo jest to naprawdę udana i wciągająca historia. Niekiedy bardzo mroczna (szczególnie pierwszy tom), a niekiedy niezwykle tajemnicza, ale w każdym wypadku wciągająca. Ja czekam na kolejne tomy. Ciekaw jestem jak potoczą się dalsze losy bohaterów i, w którą stronę zmierzy ten tytuł.

Pet Shop of Horrors #1 i #2

Scenariusz: Matsuri Akino
Rysunek: Matsuri Akino
Wydawnictwo: Taiga
Wydanie I: 7/2013 i 11/2013
Liczba stron: 194 i 218
Format: 130x180 mm
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788364204050
Cena z okładki: 19,99 zł





2 komentarze:

  1. Mam oba tomy na półce i jestem z nich bardzo zadowolona. O "Petsach" słyszałam już wcześniej z recenzji i opinii innych jednak samej mangi nigdy wcześniej nie czytałam. Nie przepadam za skanami (szczególnie dłuższych serii nie lubię czytać w takiej formie), więc bardzo ucieszyłam się na wieść, że Taiga planuje wydać ten tytuł w Polsce.

    Nie zawiodłam się. Brakowało mi takiej opowieści na naszym rynku. Lubię klimat lat 90. (dużo w tym sentymentu;)), a ze stron tej mangi się on wręcz wylewa. Podoba mi się również pewna epizodyczność fabuły - każda historia stanowi zamkniętą całość, dzięki czemu mogę sobie "dawkować" przyjemność płynącą z lektury. Niemniej jednak łączące całość postacie Hrabiego i detektywa Orcota popychają fabułę do przodu.

    Powiem szczerze, że pierwszy tom podobał mi się dużo bardziej niż drugi. w "Dwójce" naprawdę zaciekawiły mnie pierwsze dwa rozdziały, trzeci był strasznie przewidywalny, a czwarty w moim odczuciu zwyczajnie nudny. Na plus za to policzę humor zawarty w drugim tomie. A tak swoją drogą - Orcot to się chyba nie nadaje na policjanta. Nie może słuchać o obrzydliwościach, nie może patrzeć na drastyczne zdjęcia... A rozczłonkowane zwłoki jakoś nie robią na nim większego wrażenia. Trochę to niekonsekwentne. Dla mnie to bardziej typ policjanta z "13 Posterunku" niż prawdziwy stróż prawa;).

    PS. A wiesz, że wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że tytuły rozdziałów zaczynają się na "D"?;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ninna - jak zwykle ciekawie i wyczerpująco, dziękuję :)

      Ja w ogóle nie sięgiam po skany, które jakby nie było sa formą piractwa ;)

      Mi również podpasowało to, że każdy rozdział to oddzielna całość i nawet nie przeszkadza to, że są one zbudowane podobnie do siebie.

      Zgodze się z Tobą, że drugi tom jest lepszy od pierwszego. Ma zdecydowanie mocniejszy klimat, a i historię są bardziej wciągające (co nie oznacza, że dwójka jest słaba). Stąd też wspomniałem o tym, że czekam na rózwój, aby zobaczyć, w którą stronę podąży ta manga. Czy bliżej jej będzie to jedynki czy jednak się znacznie uspokoi i przypominać będzie tom drugi.

      Co do ostatniego rozdziału z dwójki, to był on mocno specyficzny. Nie powiedziałbym, że jest nudny. Raczej psychodeliczny/narkotyczny. Czytając go poczułem wizje, które przeżywał bohater. [Spojler] Jak wiadomo był on tam, aby medytować. Moje odczucia nie są więc do końca nielogiczne. [koniec spojleru] . Zupełnie inny rozdział niż pozostałe, ale w gruncie rzeczy bardzo udany.

      Co do Orcota top zgodze się, że dość komiczna postać i taki policjant mocno rpzerysowany. Brakuje mu tylko brzucha i pączka heh.

      ps. lubię wyłapywać takie smaczki, ciesze się, że mogłem zwrócić na jeden z nich Twoją uwagę.

      ps 2. dzięki za fajny komentarz i pisz jak najwięcej ;)

      Usuń