piątek, 28 marca 2014

(Recenzja) Wilcze Tropy #3: "Młot" Władysław Łukasiuk

„Nie obchodzą nas partie lub te czy owe programy. My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski - polskiej. Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy - Warszawy - z Niemcami, by Świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię.”
 
 
 
 
 
Te słowa z ulotki wydanej przez 6 Brygadę Wileńską AK kpt. "Młota” najlepiej oddają charakter i to, kim był bohater trzeciego odcinka serii „Wilcze Tropy” - Władysław Łukasiuk. To właśnie on pojawił się na kartach przygotowanego wspólnie przez Sławomira Zajączkowskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego komiksu. Z zeznań osób, które go znały i z nim działały na rzecz Ojczyzny, wyłania się obraz człowieka niezwykle cenionego przez swoich zwierzchników i co chyba jeszcze ważniejsze, bardzo szanowanego przez własnych podwładnych. Wyklęty przez komunistów za to, że służył Polsce musiał skryć się w lasach, skąd m.in. wspólnie z mjr Łupaszką prowadził walkę z komunistycznym wrogiem Polski.

 
Sławomir Zajączkowski na trzydziestu stronach (bo z tylu składa się komiks + osiem stron dodatków) rozpisał najważniejsze wydarzenia z życia bohatera, poczynając od czasów walki zbrojnej  z Niemcami jako członek AK, po jego ostatnie dni. Sprawa śmierci Łukasiuka do dziś pozostaje pewną tajemnicą. Wiadomo, że zginął z rąk podkomendnego Czesława Dybowskiego, ale przyczyny tego tragicznego czynu pozostają niewyjaśnione. Podejrzewa się, że mogło mieć to związek z rozkazem zabicia brata Dybowskiego, który wydał „Młota” za niewykonanie jednego ze swoich rozkazów. W komiksie ta kwestia została pominięta, a jedyna wzmianka znajduje się tylko w artykułach na końcu albumu. Scenariusz, choć ograniczony liczbą stron, przynosi nam wiele dramatycznych momentów. Dzieje się tu mnóstwo. Śledzimy przeprowadzenie „akcji V”, widzimy przejście do lasu, miejsca ukrycia „Młota” wraz ze swoim oddziałem, a także możemy zapoznać się z kilkoma świetnie przygotowanymi i przeprowadzonymi akcjami zbrojnymi wymierzonymi w komunistów.

Scenarzysta w dosadny i prawdziwy sposób ukazuje również postawę zdradzieckich Sowietów i oddziałów UB. Osoby zakłamane i niewahające się przed niczym, aby zwalczać wszystko, co Polskie są też takie i na kartach komiksu, gdzie zilustrowana jest cała ich bezwzględność przy paleniu domów ludności cywilnej oraz w aresztowaniach ich mieszkańców. Z ust okupantów padają też słowa o „bandytach”, które – co bardzo smutne - do dziś w niektórych środowiskach powtarzane są w odniesieniu do Żołnierzy Wyklętych, pokazując jednocześnie jak ważną rolę w odkłamywaniu historii pełnią albumy duetu polskich twórców. Zajączkowski nie unika również wątku tzw. „amnestii” ogłoszonej przez komunistów. Obiecywali oni wolność dla wszystkich Wyklętych, którzy wyjdą z lasów i złożą zeznania, opisujące działania swoje i swoich kolegów. Jak wyglądała taka amnestia nie trudno się domyślić. Była ona de facto składaniem oskarżeń na współtowarzyszy (służyły do tego wspomniane zeznania), a wolność dla Wyklętych najczęściej kończyła się w katowniach i więzieniach. Wspomina o tym m.in. Zdzisław „Uskok” Broński w wydanych również nakładem IPN pamiętnikach, mówi o tym też „Młot” w komiksie.

 
 
 
Szkoda tylko, że zeszyt ma tak mało stron i tak naprawdę w tym upatrywałbym jego najsłabszy punkt. I  o ile w „Zamachu na Kutscherę” liczba stron również była mała, to tam przedstawić jedną akcję było o wiele łatwiej. Zaprezentować natomiast kilka lat walki z niemieckim oraz sowieckim okupantem na trzydziestu stronach jest rzeczą trudniejszą. Zwiększenie ich liczby spowodowałoby, że wątki byłyby bardziej rozbudowane, a czytelnicy jeszcze mocniej wciągnęliby się w tę opowieść. Pozwoliłoby to również uniknąć pewnej „hasłowości” w przedstawianiu niektórych wątków i epizodów z życia tytułowego bohatera.
Poza główną osią fabuły, czyli ukazaniem losów Władysława Łukasiuka, autorzy nie zapomnieli również o wydarzeniach i osobach, które choć odgrywały role nieco drugoplanowe to jednak miały ogromny i bezpośredni wpływ na jego życie. Co jakiś czas przenosimy się więc do wsi Mężenin, gdzie „Młot” pozostawił swoja żonę wraz z dwójką dzieci, a także znajomych, na których spadają konsekwencje jego czynów. Poznajemy też m.in. majora Łupaszkę, który współpracował z „Młotem”.

 
Jak zwykle kawał wybornej roboty wykonał rysownik. Krzysztof Wyrzykowski to jeden z najlepiej rysujących autorów komiksów w Polsce i to w „Młocie” widać. Już sama okładka może być traktowana jak małe dzieło sztuki, na które patrzy się z ogromną przyjemnością. Wnętrze jest równie dobre. Utrzymany w stonowanych, pastelowych kolorach komiks robi wrażenie, a sceny rozgrywające się w lasach oddają klimat tamtych czasów i dni. Zwróciłbym jeszcze dodatkowo uwagę na jeden z kadrów, na którym widzimy odlatującego bociana (przecież tak mocno kojarzącego się z Polską), który w połączeniu z tymi tragicznymi losami Żołnierzy Wyklętych i czasami, w których Polska nie była niepodległa, niemalże wzrusza czytelnika. Może on być idealnym symbolem walki Wyklętych, którzy chcą dać sobie i swoim rodakom w końcu wolną Ojczyznę.

 
 
Wydany przez IPN komiks jest świetną okazją do poznania losów bohaterskiego Żołnierza Wyklętego, który walczył o polskość do samego końca. Wciągającą fabułę komiksu, uatrakcyjniają jeszcze dodatki na końcu zeszytu. Umieszczono tam szereg artykułów, prezentujących nie tylko biografię „Młota”, ale również przebieg najważniejszych akcji przez niego przeprowadzonych. Warto porównać chociażby zamieszczone tam meldunki obydwu stron, po akcjach przeprowadzanych przez „Młota” i jego ludzi. Kłamstwa umieszczone w tych sporządzonych przez stronę sowiecką, aż biją po oczach, ukazując zakłamanie zbrodniczego reżimu… To zwiększa dodatkowo walor edukacyjny komiksu. Pozostaje żałować jedynie, że historia nie została rozpisana na więcej stron, ale zgodnie z tym co mówił w wywiadach Zajączkowski, następne albumy powinny być już dłuższe i bardziej rozbudowane. Komiks w moim przekonaniu jest pasjonującą historyczną lekturą, okraszoną efektownymi rysunkami, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.

 
Podsumowując: zapytany – po podpaleniu rodzinnej wioski – o to co dalej robić, „Młot”, odpowiedział: „Ja wracam do lasu! I nie wyjdę z niego, dopóki, choć jedna sowiecka noga będzie deptać polską ziemię!”  Słowa te okazały się być prorocze. Władysławowi Łukasiukowi już nigdy nie było dane wrócić do rodziny, zginął jako bohater w polskim lesie. Miejsce jego pochówku do dziś pozostaje tajemnicą, po tym jak funkcjonariusze UB rozkopali jego grób i przenieśli w nieznane miejsce…

Wilcze Tropy #3: "Młot" Władysław Łukasiuk

Scenariusz: Sławomir Zajączkowski
Rysunek: Krzysztof Wyrzykowski
Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej
Wydanie I: 12/2013
Liczba stron: 40
Format: 210x295 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-7629-559-6
Cena z okładki: 32 zł
Tekst pierwotnie opublikowano na portalu paradoks.net.pl 
 
O innych komiksach autorów przeczytacie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz