poniedziałek, 31 marca 2014

(Recenzja) Alvin Norge #1 #2: @pieklo.Zcom / Gorzki Morphing

Zaopatrując się w starsze, mniej znane czy nawet niewydane w całości serie, można natknąć się czasami na całkiem ciekawe okazy, jak było to w moim przypadku z komiksem Frank Lincoln. Zdarzyć się jednak również może, że trafimy na rzecz, której zbytnio nie da się czytać, gdyż lektura jest zwykłą męczarnią. Niestety.







O tym drugim przypadku, moim zdaniem, możemy mówić przy serii Alvin Norge. Pisanie o serii nie jest w tym wypadku błędem, gdyż w oryginale komiks ten ukazał się jako pięcioczęściowa historia. My mogliśmy „cieszyć się” tylko pierwszymi dwoma albumami, zatytułowanymi @pieklo.Zcom oraz Gorzki Morphing. Niestety po przeczytaniu choćbym nie wiem jak starał, to i tak bardzo ciężko mi napisać o nich coś dobrego. Moim skromnym zdaniem jest to rzecz po prostu nudna z brzydką oprawą graficzną.

Za serię odpowiedzialny jest belgijski rysownik i scenarzysta Chris Lamquet, który ma w dorobku jeszcze kilka innych tytułów. Polskim czytelnikom znany jest jednak głównie z opisywanej serii. Co ciekawe tu i ówdzie wyczytać można, że choć od ukazania się ostatniej części minęło już naprawdę dużo czasu, to planuje on wrócić do pracy nad tym tytułem. 



Na polskim rynku za wydanie tego komiksu odpowiedzialne jest Wydawnictwo Siedmioróg, które jednak z nieznanych mi przyczyn (jeśli wiecie o co „poszło”, napiszcie w komentarzu), przerwało wydawanie tej (i nie tylko tej?) serii. Zresztą, jeśli nie wiadomo o co chodzi to zapewne chodzi o pieniądze i podejrzewam, że i tym razem powodem była niezadowalająca sprzedaż tytułów i za duży nakład. Ja za drugą część "Alvina" – dodam tylko, że nową – zapłaciłem…2 zł. Część pierwszą dostałem z kolei za darmo od znajomego komiksiarza (Przemek dzięki!) i teraz już wiem, czemu chciał pozbyć się tego tytułu heh. Moim zdaniem najlepszym podsumowaniem tego "dzieła" będą właśnie niewielkie pieniądze, które przeznaczyłem na jego zakup.

Na początek jednak pozytyw, czyli jakość wydania. Tutaj jest naprawdę dobrze i jest to jedyna rzecz, za którą ja osobiście pochwalę ten komiks. Twarda oprawa, dobrej jakości papier i żywe kolory sprawiają wyśmienite wrażenie i zachęcają do sięgnięcia po ten tytuł. Ja sam przed lekturą byłem nastawiony do niego bardzo pozytywnie. Co ciekawe, tak dobra jakość proponowana była w okładkowej cenie 17,90zł. Patrząc na ceny obecnie jest to zaledwie 17,90zl. Życzyłbym sobie, aby wszystkie komiksy z taką jakością wydania były tak tanie.



Niestety im dalej w las tym gorzej. Alvin Norge jest hakerem, który dość przypadkowo staje się twórcą jednego z najgroźniejszych wirusów, który atakuje systemy komputerowe i banki na całym świecie. Wplątany w aferę, uciekając przed pościgiem, poznaje niejaką Olgę. Pochodząca z Białorusi dziewczyna pomaga swojemu nowemu znajomemu, a jak się okazuje nieco później kryje ona również tajemnice. Alvin ścigany przez wiadome służby stara się nie tylko uciekać, ale i oczyścić z zarzutów. Tyle o pierwszym tomie, w drugim sprawa mocno się jeszcze komplikuje, a wręcz odnieść można wrażenie, że jest to zupełnie inna historia. W "dwójce" pojawia się, bowiem sekta, roboty itp. 

Fabuła planowana może i nieźle, ale w konsekwencji wyszła rzecz trudna do przełknięcia. Być może to kwestia tego, że nie było nam dane poznać całości, ale z drugiej strony ja nawet podczas tych dwóch części się mocno wynudziłem i obawiam się, że do kolejnej odsłony już bym nie sięgnął. Dla mnie to wszystko nie składa się w spójną całość. Ponadto nietrudno wychwycić scenariuszowe błędy i "potworki". Co prawda po dyskusji na forum portalu gildia.pl, pewne rzeczy się wyjaśniły to i tak uważam, że nie jest to scenariusz udany, a za to pozostawiający pewne niejasności. Ścigany za poważne przestępstwo haker, na którego winę wskazują wszystkie poszlaki i wcześniejszy życiorys, bez najmniejszego trudu wyplątuje się z całej afery, stając się jednocześnie pomocą dla wcześniej ścigających go służb federalnych. Ponadto sam pomysł z „przypadkowym” stworzeniem wirusa komputerowego, który niejako zmartwychwstał jest mocno karkołomny. Taką kwintesencją scenariusza jest natomiast scena, w której Alvin - ni stąd ni zowąd -  wjeżdża w bagno jadąc (wydawałoby się) prostą drogą Porsche. Wizyta w błocie kończy się dla niego pogryzieniem przez aligatora, przez którego prawdopodobnie wcześniej znalazł się w kłopotach. W moim przekonaniu te wszystkie elementy nie wzbudzają w czytelniku ciekawości. Za dużo tu naciąganych i przekombinowanych scen oraz niespójności, a za mało realizmu.



Podobnie rzecz się ma z rysunkami, które według mnie są brzydkie, a niekiedy wyglądają wręcz jak tworzone w najprostszym programie graficznym. Drugi plan natomiast często wygląda jak wklejany w Photoshopie… Taki komputerowy styl z pewnością nie jest tym, czego szukam w komiksach i fakt, że komiks traktuje o hakerze nie jest dla mnie żadnym wytłumaczeniem..

Jeszcze jedna rzecz, która mocno drażni, a o obok której nie można przejść obojętnie to fakt, że w miejscu, w którym dzieje się akcja praktycznie nikt nie mówi po angielsku. Przynajmniej z postaci prezentowanych w komiksie. Rozumiem, że Nowy Jork jest miejscem, gdzie spotkać można wielu cudzoziemców, ale żeby mieć akurat takiego „pecha”? I do tego jeszcze ten beznadziejny zabieg z kaleczeniem języka przez obcokrajowców. Zdecydowanie pojawia się to za często irytując zamiast hmm bawić(?). Poprawnie zdania nie potrafi wypowiedzieć nie tylko wspomniana już wcześniej Olga, ale i też np. taksówkarz. Alvin Norge zdecydowanie ma dar przyciągania do siebie osób spoza USA. jak więc widać i dialogi w żaden sposób nie zachwycają, a przemyślenia tytułowego bohatera wręcz nużą. Ten punkt również muszę potraktować bardziej jako wadę niż zaletę.

Może nie jestem grupą docelową dla tego komiksu, ale osobiście bardzo mocno się wynudziłem podczas lektury. Nawet przez moment nie dałem się wciągnąć w wir toczących się wydarzeń. Mało tego, pomimo urwania fabuły w połowie, nie odczuwam żadnej chęci poznania zakończenia tej historii. Dla mnie jest to słabe i poza jakością wydania ciężko wskazać mi jakiś pozytyw w tym komiksie. 



Podsumowując: Szukając informacji o tej serii w Sieci, natknąłem się jednak na taką pozytywną recenzję(?) umieszczoną na portalu gildia.pl:

Właśnie jestem po lekturze pierwszej części komiksowej serii Alwin Norge pt.: @pieklo.Zcom. Wrażenia mam jak najbardziej pozytywne - miałem je zresztą od momentu wzięcia komiksu do ręki. Twarda, lakierowana oprawa, papier wysokiej jakości, kolor bez przebarwień - życzmy wszystkim wydawcom takiej formy jaką trzyma Siedmioróg.
Scenariusz i rysunki do komiksu zrobił francuski grafik Chris Lamquet. Na język polski przetłumaczył Arno.
Może kilka słów o fabule. Akcja komiksu rozgrywa się w New York City i traktuje o hakerze Alvinie Norge, który pada ofiarą wirusa komputerowego Kimberley, którego nieświadomie sam stworzył. Wirus, o którym mowa powyżej jest naprawdę potężny - nie dość, że potrafi złamać zabezpieczenia giełdy czy banku, może nawet spowodować katastrofę samolotu we Francji lub schodzącego z obity wahadłowca. Jak z nim walczyć? Tego niestety w tym albumie się nie dowiemy. Na szczęście Siedmioróg zapowiada wydanie w najbliższym czasie następnej części serii pt.: Gorzki Morphing.
Reasumując komiks jest naprawdę wart polecenia. Już od dziś zaczynam śledzić newsy na internetowej stronie Siedmiorogu wyczekując z niecierpliwością na rozwiązanie tej zagmatwanej zagadki ze świata internetu.

Pomijając kilka błędów w tekście, widać są osoby, którym tytuł przypadł do gustu…Cóż dla mnie jest to mocno nużąca, chaotyczna i tak naprawdę raczej niejasna seria, której nie mogę polecić nikomu. Jedynym powodem do zakupu może być chęć zapełnienia swojej komiksowej półki tanim kosztem. Tak są tacy "komiksiarze" heh. Wydanie prezentuje się bardzo dobrze, ale moim zdaniem czytać ani oglądać się tego nie da. Zawiodłem się strasznie.

Alvin Norge #1 #2 @pieklo.Zcom / Gorzki Morphing

Scenariusz: Chris Lamquet
Rysunek: Chris Lamquet
Tłumaczenie: Arno
Wydawnictwo: Siedmioróg
Wydanie I: 2001
Tytuł oryginalny: @enfer.Zcom i Morphing Amer
Wydawca oryginalny: Lombard
Liczba stron: 48
Format: 215x295 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena z okładki: 17,90 zł i 19,90 zł
Strona internetowa, na której znajdziecie więcej informacji: bedetheque.com






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz