Z pewnymi kłopotami, jak również z opóźnieniem, udało się jednak Waneko wydać jedno z największych arcydzieł japońskiej szkoły komiksowej, pracę boga mangi Osamu Tezuki - „Do Adolfów”. Przy okazji premiery tego tytułu nie obyło się jednak bez zgrzytu, którym było zaprezentowanie okładki tej publikacji.
Na Waneko z każdej strony posypały się gromy, czytelnicy wyrażali swój negatywny stosunek do tego, co zaprezentowali przedstawiciele wydawnictwa. Głos w różnego rodzaju internetowych dyskusjach zabrało wiele osób, również takich, dla których praca nad podobnymi projektami jest chlebem powszednim. Doprawdy ciężko było trafić na kogoś, komu zaprezentowane rozwiązanie przypadło do gustu. I choć rzeczywiście nie jest to szczyt graficznych możliwości, na temat składu czy liternictwa niech wypowiedzą się ci, którzy znają się na tym lepiej, to (bez przesadnego entuzjazmu) wydaje mi się, że pewien sens takiej okładki jestem w stanie (?) odnaleźć. „Do Adolfów” przynajmniej z dwóch powodów bardziej przypomina książkę niż mangę. Monumentalność pierwszego tomu (w oryginale historia ta ma pięć części, a w Polsce zostanie wydana w dwóch odsłonach) to jeden z nich, natomiast drugi to właśnie stworzona okładka, która przywodzi na myśl literaturę traktująca o okresie II wojny światowej. Być może właśnie upodobnienie do książki było punktem zaczepienia dla grafika pracującego nad tym projektem? Oczywiście to tylko moje dywagacje. Choć nie jest to najładniejsza okładka, z jaką miałem do czynienia to na żywo nie jest ona jednak tak zła, jak wydawało się po wrzuceniu grafiki na profil FB wydawnictwa.
Najgorsze co może się teraz stać to, gdy potencjalny czytelnik odpuści ten tytuł zrażony pierwszym wrażeniem. Jeśli tak się wydarzy to głównie ze stratą dla niego samego, gdyż jeśli już przełkniemy tę gorzką pigułkę, dostaniemy kawał naprawdę świetnej historii, która w pełnej krasie ukazuje kunszt jej autora i udowadnia, że wszystkie peany pochwalne na jego część nie są przesadą.
„Do Adolfów” to historia osadzona w realiach II wojny światowej i latach bezpośrednio ją poprzedzających, które na zawsze już zapisały się bardzo ciemnymi i brutalnymi zgłoskami w historii ludzkości. Wydarzenia, które wówczas miały miejsce nigdy nie zostaną zapomniane. Do dziś nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi, jak do tego wszystkiego mogło dojść. Osamu Tezuka w recenzowanym tytule zręcznie miesza ze sobą różne elementy. Dojście do władzy nazistów, rozpoczęta przez nich wojna i prześladowania Żydów, jak również współpraca niemieckiej machiny terroru z Japonią, a do tego wkomponowany dramat ludzkich jednostek. Takie połączenie musiało z tej mangi uczynić tytuł szokujący i niezwykle wstrząsający nawet dziś, tyle lat po jego premierze. Manga w Japonii ukazywała się w latach 1983 – 1985. Główną osią, wokół której toczą się losy bohaterów, jest pewna tajemnicza paczka, zawierająca kompromitujące Führera dokumenty, z których wynika, jakoby on sam miał żydowskie pochodzenie. Co prawda, dziś już wiemy, że teza ta nie ma raczej uzasadnienia w rzeczywistości, ale nie trudno jest wyobrazić sobie, co mogłoby się stać, gdyby rzeczywiście wódz Rzeszy, osoba nienawidząca Żydów z całego serca, okazała się mieć żydowskich przodków. Z płynącego zagrożenia zdają sobie sprawę również niemieckie służby bezpieczeństwa, które za wszelką cenę chcą odebrać kompromitujące materiały, zanim ujrzą one światło dzienne. Wokół tej właśnie teczki rozgrywa się dramat wszystkich bohaterów mangi.
W „Do Adolfów” Tezuka prowadzi akcję niejako na kilku płaszczyznach, tj. ukazuje brutalność i bezwzględność działań nazistów, którzy nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Ponadto ukazuje bezsens wojny, przez co manga ta może być przykładem swoistego komiksowego protest-songu, który wskazuje jak pod wpływem propagandy, zmienia się ludzkie postrzeganie rzeczywistości. W końcu zdradza, jak w tym bardzo nieprzyjaznym świecie zachowują się ludzkie jednostki, chcące zachować godność czy znaleźć swoją drugą połowę. Na równi z historią II wojny światowej jest to więc historia kryminalna, ale i dramat, w którym przynajmniej kilkukrotnie przyjdzie nam zadać sobie pytanie, jak my byśmy się zachowali na miejscu bohatera. Genialnie nasze sumienia poruszają wykreowani przez Japończyka bohaterowie na czele z jednym z Adolfów. Syn japońskiego zwolennika nazistowskich Niemiec, bardzo długo (ze wzgląd na przyjaźń z żydowskim chłopcem) nie daje się ponieść fali nienawiści, ale wraz z upływem czasu, zachodzą w nim ogromne zmiany, którego finałem jest dramatyczny i szokujący finał pierwszego tomu. Tezuka stworzył w tej postaci bohatera idealnie prawdziwego i tragicznego, którego losy w pełnej rozciągłości pokazują, jak ogromnym dramatem była II wojna światowa. To jednak tylko jedna z wielu postaci, których losy będą przewijać się co krok przez łamy tej mangi. Tezuka udowadnia, jak wielkim był scenarzystą, plącząc ich dramaty, przez co pojawiają się oni i znikają, ale zawsze w tym wszystkim pozornym chaosie zachowany jest sens i uporządkowana koncepcja autora.
Niniejsza manga łączy w sobie kilka gatunków, ale żaden nie wysuwa się na pierwszy plan, zachowując tym samym niezbędne proporcje. Jest tu więc opowieść historyczna, potęgowana zamieszczonymi między niektórymi rozdziałami kalendariami wydarzeń czy odniesieniami do autentycznych losów i postaci (choć niektóre założenia są prostowane w przypisach przez redakcję jako niezgodne z prawdą historyczną). Jest też dramat, który obserwujemy, poznając jednocześnie losy kolejnych rodzin i zwykłych „everymanów”, którzy muszą zetknąć się ze stawianymi przed nimi niebezpieczeństwami. W końcu nie brakuje tutaj również kryminału czy komiksu akcji, dostrzegalnego w niezliczonej ilości pościgów, strzelanin czy pojedynków prowadzonych między służbami bezpieczeństwa jak Gestapo a właścicielami cennej teczki. Wszystkiego jest tu po trochu, a całość tworzy genialne połączenie.
W tym wszystkim Tezuka stara się przemycić, aczkolwiek absolutnie w nienachalny sposób, swoją opinię na temat nazistów i ich współpracy z jego ojczyzną. Japończyk nie boi się więc przyznać, że Niemcy mimo współpracy, traktowali Azjatów jak ludzi drugiej kategorii, a mimo tego Japończycy stawali po ich stronie. Tezuka wyraża też swój krytyczny stosunek do wojny jako takiej, której jest przeciwnikiem. Przyznać jednak trzeba, że elementy te wprowadzane są w sposób bardzo wyważony i nie czujemy, że jest to jakaś nachalna propaganda prowadzona przez druga stronę. Przez całą lekturę nie opuszcza nas za to powaga całej zastanej sytuacji, uczucie zagrożenia, które musi towarzyszyć ukazywanym postacią czy wręcz poczucie osaczenia, któremu są oni poddawani. I tylko jeden element rzuca pewien cień na tę ze wszech miar poważną historię, a mianowicie komediowe wstawki Tezuki, które można niekiedy w mandze spotkać, a które objawiają się komicznym prezentowaniem postaci. Według mnie sceny te nie pasują do całości i nieco wytrącają czytelnika z rytmu.
I jeśli scenariusz stoi na niezwykle wysokim poziomie to i rysunkom należy wystawić jak najwyższą notę. Tezuka wykazał się tu niezwykłym kunsztem i umiejętnościami, wprowadzając swoją kreskę na niezwykle wysoki poziom. Warto nadmienić, że w przeciwieństwie do jego innych tytułów, „Do Adolfów” charakteryzuje się – jak na niego – niezwykle realistycznym sposobem przedstawienia postaci i bardzo dopracowanymi tłami i innymi elementami jak broń czy pojazdy. Całość prezentuje się bardzo ładnie, a te elementy, w których mangaka popuszcza nieco wodze fantazji i konstruuje kadry w sposób nieco przerysowany, są jak najbardziej zrozumiałe. Czym byłby w końcu Adolf Hitler bez bardzo plastycznego ukazania jego wystąpień i prezentowanych na nich teatralnych gestów? Łyżką dziegciu może być tu nieco przekombinowane liternictwo, którego w mandze znajdziemy kilka rodzai. Wielokrotnie zdarza się tak, że na jednej stronie mamy kilka różnych czcionek i chyba nie zawsze można wytłumaczyć je chęcią wskazania na emocje towarzyszące wypowiedzi. Niestety nie mam jak zweryfikować tego elementu z oryginałem, ale mnie częściej zabieg ten przeszkadzał, niż pomagał w lekturze.
Czy więc „Do Adolfów” to tytuł idealny? Bardzo dużo zależeć będzie od tego, jak cała historia się zakończy, natomiast już po pierwszej części bez obaw można napisać, że jest to tytuł z gatunku wybitnych, w których Tezuka wzniósł się na swój szczyt. Niezwykle dramatyczne i pokręcone losy, świetnie wykreowanych bohaterów, którymi autentycznie się przejmujemy, tworzą prawdziwą epopeję, którą śledzimy z wypiekami na twarzy. Bardzo odważne podejście do tematu, prezentowane przez mangakę gwarantuje nam z kolei, że będzie to tytuł, który wzbudzi nasze emocje, a być może nawet zaszokuje. Bez wątpienia całość jest przykładem, że komiks należy traktować w kategorii nie tylko rozrywki, ale i sztuki. Gorąco polecam.
„Do Adolfów” tom 1
Scenariusz: Osamu Tezuka
Rysunki: Osamu Tezuka
Wydawca: Waneko
Premiera: 21.12.2016 r.
Oprawa: twarda
Format: 155x210 mm
Papier: offset
Druk: cz-b
Stron: 648
Cena: 59,99 zł
Tekst opublikowano pierwotnie na portal paradoks.net.pl
Kiedy zobaczyłam okładkę na żywo, to okazało się, że oprócz tego projektu, który wygląda własnie tak ,,ksiązkowo" i jest dość zwalony, jeśli chodzi o wykonanie, czarne tło się rysuje i po prostu jedno wielkie zabrudzenie, ślady palców, masakra.
OdpowiedzUsuń