piątek, 6 stycznia 2017

(Recenzja) Hub - Okko #1 Cykl Wody

Okładka pierwszego tomu zbiorczego
Tematyka roninów jest w japońskiej (i nie tylko) kulturze niezwykle szeroko eksploatowana, że wystarczy wspomnieć „Siedmiu samurajów” Akiry Kurosawy, „Usagiego Yojimbo” Stana Sakaia czy szereg historii związanych mniej lub bardziej z 47 roninami z Ako, którzy postanowili bronić honoru swojego pana i zaplanowali zemstę na jego, nazwijmy to, oprawcy. Samo określenie „ronin” oznacza człowieka-falę, który nie posiada własnego domu, stale gdzieś podróżuje tam, gdzie poniesie go los. Pozbawiony pana wojownik spotyka na swojej drodze mnóstwo przygód i niebezpieczeństw, więc nie może dziwić, że tak często staje się on tematem różnego rodzaju tworów (pop)kultury czy sztuki.


Do tematu roninów sięgają nie tylko sami Japończycy, ale również twórcy z Hollywood czy z Europy, a więc łatwo stwierdzić, że jest to temat powszechnie popularny. Efektem tej popularności jest cykl „Okko” składający się z pięciu cykli (razem dziesięciu części) odpowiadających żywiołom natury i „Księdze Pięciu Kręgów” autorstwa znakomitego japońskiego mistrza miecza Musashiego Miyamoto. Autorem tej serii jest francuski artysta Humbert Chambuel, kryjący się pod pseudonimem Hub. W tworzeniu pomagał mu w pewnym stopniu Stephane Pelayo, który odpowiedzialny był tu za kolory.

„Okko. Cykl Wody” zabiera nas do zmyślonego Cesarstwa Pajan, które stylizowane jest i tym samym przywodzi na myśl feudalną Japonię. Ziemie cesarstwa przemierza tytułowy ronin Okko, któremu towarzyszy świetnie radzący sobie w walce Noburo, a także mnich Noshin, którego zdolnością jest nie tylko odporna na działanie sake głowa, ale również możliwość rozmowy z siłami natury, które potrafi on przywoływać i w pewien sposób kontrolować. Do tej trójki dołącza jeden z głównych bohaterów „Cyklu wody”, młody rybak Tikku, któremu porwano siostrę zwaną Małym Karpiem. Początkowo niechętny do dołączenia do ekspedycji poszukiwawczej Okko, daje się przekonać towarzyszom i podróż przez niezwykle niebezpieczne rejony, w poszukiwaniu pięknej niewiasty stanie się główną osią fabularną tego dyptyku. Wraz z rozwojem akcji Hub przygotowuje dla nas kilka niespodzianek, które spowodują, że czytelnik zostanie tu co nieco zaskoczony. Korzystając z dobrodziejstw tego, co ma do zaoferowania kultura czy historia Kraju Kwitnącej Wiśni nie może być jednak inaczej, toteż i w tej historii nie wszystko jest takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, a nie brakuje tu też motywów nadprzyrodzonych czy różnego rodzaju bóstw i potworów nie z tego świata. W „Okko” odnajdziemy ducha bushido i samej Japonii nie tylko w warstwie ilustracyjnej, ale również w pomysłach i samym scenariuszu cyklu.

Przykładowa plansza

Czytając tę serię, warto pamiętać o tym, że nie jest to historia w żaden sposób mająca być zgodna z prawdą historyczną, przez co Hub stosuje tu pewne skróty myślowe czy uproszczenia, jak choćby przyrównanie gejszy do prostytutki pracującej w najgorszym burdelu. Tak czy inaczej, jednak francuski artysta potrafił oddać ducha dawnej Japonii, za co należą mu się słowa uznania. Podobnie jak za naprawdę dużą ilość akcji, którą wkomponował w całą historię. Zapomnijcie o grzecznych historiach dla młodzieży w stylu książkowego „Młodego Samuraja”. Tutaj trup ściele się gęsto, a śmierć ukazana jest bardzo dosłownie i bez owijania w bawełnę. I choć nie brakuje w komiksie nawiązań do kodeksu bushido (a może właśnie dzięki temu) to na tych blisko stu stronach jest sporo przemocy i pojedynków, czyli to z czego przecież samuraje (czy ronini) słynęli.

Hub snuje swoją opowieść w sposób nieco filmowy, nie unika przeskoków w akcji co znacznie dynamizuje całą historię, ale w kilku miejscach wprowadza nieco niepotrzebnego zamieszania. Uczucie to towarzyszy nam zresztą niemalże do samego końca. Wszystkie ewentualne niejasności wyjaśnione są na ostatnich stronach będących niejako streszczeniem i dopowiedzeniem, swoistą erratą do całej budowli, którą Hub stawiał na wcześniejszych stronach. Francuz opowiada historię z perspektywy wspomnianego już wcześniej Tikku, który jest jej narratorem i tym samym jedną z ważniejszych postaci cyklu.

Przykładowa plansza

„Okko. Cykl wody” to całkiem niezła pozycja dla oczu i fanów efektownych rysunków. Bardzo szczegółowa i realistyczna kreska autora zachęca do zatrzymywania się przy kolejnych kadrach, a tła i drugie plany potrafią zachwycić i pozwolić nam przenieść się do Pajan, które jak żywcem jest przeniesione z historii dziejących się w Kraju Kwitnącej Wiśni. Budynki, przyroda czy same postaci, wszystkie te elementy powodują, że zapominamy o tym, że nie jest to realne miejsce, a tylko i wyłącznie inspiracja azjatyckim krajem. Hub dał się już poznać jako osoba, która potrafi stworzyć niewiarygodne i przyciągające uwagę światy, pracując m.in. nad „Piątym elementem”. Tutaj tylko potwierdził swoją renomę.

Czy więc jest to komiks warty polecenia? Z pewnością w dużej mierze tak, gdyż akcji i klimatu jest tu naprawdę w bród, a bohaterowie mogą nas zaciekawić. Nie jest to jednak, w mojej skromnej opinii, tytuł pozbawiony wad. Brakuje mu według mnie tej ostatniej iskry, która wybiłaby go ponad przeciętność. Być może jednak kolejne odsłony serii rozwiążą moje wątpliwości. Z drugiej strony samo dość specyficzne i nieczęsto stosowane zakończenie w postaci wyjaśnienia tego, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej może świadczyć o tym, że sam Hub nie był do końca przekonany o tym, że czytelnik sam z siebie zrozumie, co ten chciał mu przekazać. Jako całość jednak tom ten wypada bardzo znośnie i powoduje, że po lekturze kiełkuje w nas ciekawość do tego, aby sięgnąć do kolejnego tomu. I w tym miejscu należy się ogromna pochwała dla wydawnictwa Taurus Media, które zdecydowało się wydawać ten komiks w formie zbiorczej, po dwie historie, które z kolei składają się na cały cykl. To zdecydowanie ułatwia lekturę tej serii.

„Okko" tom 1: „Cykl Wody”

Scenariusz: Hub
Rysunki: Hub
Kolor: Hub, Stephan Pelayo
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Taurus Media
Data premiery wersji polskiej: 05.2016 r.
Oprawa: twarda
Format: 21,5 cm x 29 cm
Papier: kredowy
Druk: kolor
Liczba stron: 96
Cena: 70 zł
Tekst ukazał się pierwotnie na portalu paradoks.net.pl


1 komentarz: