Całkiem niedawno na polskim rynku ukazał się 27. tom serii o przygodach królika-ronina Miyamoto Usagi. Zapraszam do lektury recenzji tego wyjątkowego pod wieloma względami komiksu.
Z góry należy zaznaczyć, że recenzja ta pisana jest z perspektywy osoby, która sięgnęła po ten tytuł po raz pierwszy. W związku z powyższym, ci którzy są na bieżąco z tą serią mogą mieć o niej nieco inne zdanie, bądź spoglądać inaczej na niektóre kwestie.
Już sama postać autora jest bardzo ciekawa. Odpowiedzialny zarówno za rysunki (również okładki) jak i scenariusz historii Stan Sakai jest Amerykaninem pochodzenia japońskiego, który urodził się w Kioto, a dorastał na Hawajach. Obecnie mieszka natomiast w Kalifornii. Taki miks kulturowy doskonale można wyczuć w jego najbardziej znanej serii komiksowej, gdzie stylistyka komiksu amerykańskiego miesza się bardzo mocno z japońską mangą, tworząc komiks naprawdę wyborny, a przy tym wyjątkowy. Jako ciekawostkę można dodać, ze Stan Sakai przygotował również ostatnio jedną z wersji okładki do amerykańskiego wydania naszego rodzimego Wiedźmina. Należy również podkreślić, że Sakai jest laureatem najbardziej prestiżowej w świecie komiksu nagrody – Nagrody Eisnera.
Te kilka zdań powinno już Was zachęcić do sięgnięcia po ten tytuł. Jeśli tak się nie stało to warto byłoby napisać o serii nieco więcej. A zatem, 27. tom zatytułowany został "Miasto zwane Piekłem". Zawarto w nim zeszyty 124-131 z serii oryginalnie wydanej przez Dark Horse. Daje nam to dwieście stron świetnej samurajskiej rozrywki. Tytułowy bohater Usagi nie jest zwykłym samurajem. W komiksie Sakaia, nie występują bowiem ludzie, a antropomorficzne zwierzęta. I tak nasz ronin jest tutaj królikiem, którego cechuje mądrość i niezwykła umiejętność w posługiwaniu się mieczem. Historia dzieje się w epoce Edo w XVII wieku, czyli czasach, w których co rusz wybuchały walki o władzę. Podczas jednej z takich bitew Usagi traci swojego Pana. Po jego śmierci przemierza on kraj w poszukiwaniu swego celu i spokoju, co nie do końca jest mu dane, gdyż otrzymuje zamiast tego kolejne niebezpieczne przygody, a miecz nie raz i nie dwa będzie musiał zostać użyty.
Tak jest też w najnowszym tomie, w którym Usagi trafia w środek konfliktu pomiędzy dwiema bandami, które walczą o władzę w spokojnym dotychczas miasteczku. Nasz bohater, chcąc zażegnać niebezpieczeństwo, angażuje się w mediacje, które skończą się dla niego ogromnymi kłopotami, a jego życie zawiśnie na włosku. Zdradzony, będzie musiał walczyć nie tylko o zachowanie głowy, ale również o odzyskanie dobrego imienia. Przeciwnik będzie niełatwy do pokonania, gdyż tym jest jeden z mistrzów miecza Kato. Tak prezentuje się główna oś fabuły najnowszej (podzielonej na sześć rozdziałów) odsłony serii. W tle dzieją się jednak nie mniej ciekawe rzeczy, gdyż nasz królik będzie musiał zmierzyć się również z demonami, jak Nukekubi. W ten sposób Sakai bardzo umiejętnie i naturalnie wkomponował w historię o samurajach elementy przypowieści ludowych.
Sama historia, jak na przygodę o samurajach przystało, ocieka wręcz akcją i walkami. Choć rysownik nie prezentuje tego wprost, to można zauważyć, że są one bardzo brutalne, a ściętych głów zbierze się naprawdę sporo. Wszystko to jednak ukazane jest w bardzo dobrym guście. Trudno też napisać coś złego odnośnie dialogów. W żadnym momencie one nie nużą ani nie są przegadane. Całość czyta się naprawdę jednym tchem, a po zakończeniu lektury czujemy niedosyt, chcąc jeszcze więcej.
Również warstwa graficzna, w moim przekonaniu, prezentuje się wyśmienicie. Czarno-biała konwencja spodoba się zapewne miłośnikom mangi, ale i czytelnicy, którzy za japońskim komiksem nie przepadają znajdą tutaj coś dla siebie. Sakai, łącząc niejako komiks amerykański z japońskim, stworzył historię niezwykle uniwersalną. To jest też zapewne powód ogromnej popularności i pozytywnych recenzji, jaką seria zebrała na całym świecie. Wracając jednak do samych rysunków, choć są one nieco uproszczone (a niekiedy przypominają według mnie szkice), to i tak patrzy się na nie z przyjemnością. Rysownik nie ma problemów z prezentowaniem scen dynamicznych, których w tej serii przecież nie brakuje. Tła (i otoczenie) choć najczęściej skromne, a czasami wręcz rysowane jakby od niechcenia do tej konwencji pasują i składają się na kompletną całość. Kadry są uporządkowane, więc rysunki ani dymki dialogowe nie wychodzą poza ich ramy, tworząc poczucie ładu i porządku. To ważne dla tych, którzy nie mieli do tej pory do czynienia ze sztuką komiksową. Wbrew pozorom czytanie komiksów nie jest zadaniem łatwym, wymaga od czytelnika sporej dawki uwagi i skupienia.
Moim zdaniem, ogromną zaletą komiksu jest również genialny humor. Mimo, że historie o samurajach przeważnie opowiadane są bardzo na serio, tutaj Sakai kilkukrotnie sprawia, że można się uśmiechnąć. Ważne jest to, że nie zabija przy tym klimatu historii, a tylko go wzbogaca. Przyznam, że akurat elementów humorystycznych się nie spodziewałem, a tutaj kilkukrotnie się uśmiałem.
Jeśli chodzi natomiast o kwestie techniczne to Egmont stanął na wysokości zadania. Co prawda, okładka jest miękka, ale za to format sprawdza się doskonale. Komiks czyta się niezwykle wygodnie, a na półce tom prezentuje się całkiem okazale. Poza samą historią, w środku znalazło się miejsce również dla kilku dodatków. Czytelnicy otrzymają galerię z okładkami zeszytów zamieszczonych w tym tomie, posłowie traktujące o jednym z bohaterów Nukekubi, biografię autora oraz wstęp Geofa Darrowa. I właśnie ten ostatni element jest najsłabszą składową całości. Wprowadzenie sprawia wrażenie pisanego na siłę, zawarty tam humor nie do końca śmieszy, a całość wygląda jak zwykły „zapychacz”. Nie dla wstępu jednak kupuje się komiks, prawda?
Podsumowując - Usagi Yojimbo to seria świetna. Lektura sprawi nam dużo radości, bo znajdziemy w niej mnóstwo przygód, ciekawe scenariusze i naturalne dialogi, a do tego jeszcze wszystko to dzieje się w czasach samurajów. Któż z miłośników Japonii nie lubi historii o "japońskich rycerzach”? Ja z miejsca stałem się jej fanem, więc czeka mnie trochę wydatków, aby nadrobić zaległości. Na szczęście z dostępnością poprzednich tomów nie ma problemu. Na koniec posłużę się cytatem, ze skrytykowanego przeze mnie wstępu:
Jeśli czytacie ten tom Usagiego Yojimbo jako pierwszy, bracia i siostry, jesteście szczęściarzami! A to dlatego, że istnieje jeszcze dwadzieścia sześć wcześniejszych tomów…
Usagi Yojimbo #27 Miasto zwane Piekłem
Scenariusz: Stan Sakai
Rysunek: Stan Sakai
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie I: 2/2014
Tytuł oryginalny: Usagi Yojimbo: A Town Called Hell
Wydawca oryginalny: DC Comics
Rok wydania oryginału: 2013
Liczba stron: 208
Format: 145x205 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 978-83-237-6193-8
Cena z okładki: 35 zł
TEKST OPUBLIKOWANY ZOSTAŁ PIERWOTNIE NA PORTALU JAPONIA-ONLINE.PL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz