To jak różne mogą być inspiracje dla twórców do powstania ich prac najlepiej ilustruje przykład Pomidorowej Łukasza Borowieckiego. Jak sam autor twierdzi, pomysł na ten komiks wpadł mu do głowy w momencie, w którym jadać samochodem, dostrzegł przez szybę tabliczkę z napisem ul. Pomidorowa. A, że od nazwy tej ulicy już blisko do pozbawiania ludzi poszczególnych elementów ciała, gwałtu na związanej kobiecie oraz nabijania na pal, dziś (a w zasadzie już od 2007 roku) możemy śledzić losy bezimiennego szaleńca, bohatera komiksu Pomidorowa.
Siedem lat temu nakładem Wydawnictwa Roberta Zaręby i jego Strefy Komiksu na rynku ukazał się komiks pod tym właśnie tytułem. Przed jego lekturą docierały do mnie szczątkowe informacje mówiące o tym, że jest to jedna z najlepszych pozycji SK, a sam Robert w trakcie forumowej dyskusji wspominał o tym, że w albumie jest sporo scen, nazwijmy to umownie, antyklerykalnych. Cóż, po lekturze stwierdzam, że z pierwszym stwierdzeniem się w zupełności zgadzam. Z drugim mogę śmiało polemizować. Być może pewnych aspektów nie dostrzegam, a być może po prostu nie chce ich zauważyć, ale – choć pewne niesmaczne sceny, powielające bardzo krzywdzący, ale i często w mediach ostatnimi czasy występujący stereotyp są – według mnie wątki religijne są tu sprawą drugorzędną. Mówi o tym nawet (w wywiadzie zamieszczonym wewnątrz albumu) sam jego autor. I bardzo dobrze, gdyż poza jednym w zasadzie kadrem, który kłuje w oczy, nic nie psuje czytelnikowi zabawy.
A ta jest jak najbardziej przednia i udana. Choć w kontekście tego o czym album opowiada, nie jest to może do końca fortunne sformułowanie. Pewien bezimienny mieszkaniec kamienicy mieszczącej się przy ul. Pomidorowej po wielu latach codziennego spożywania zupy, stwierdza, że ma dosyć. Odkrywa wówczas w sobie sadystyczny pierwiastek i rąbie na kawałki siekierą swoją matkę. Aby zbrodnia nie wyszła na jaw, to samo robi z własnym ojcem. Ciała rodziców lądują następnie w kanapie... Nasz bystry gość stwierdza też, że szkoda, by tyle dobrego się zmarnowało, daje on więc do gazety ogłoszenie o tym, że handluje organami. Na miejscu sprzedaży szybko pojawiają się kolejni zainteresowani kupcy. Raz jest to staruszka po plecki, innym razem proboszcz z parafii, a pewnego dnia w domu naszego sadysty pojawiają się nawet dzielni obrońcy prawa, którzy jednak nie myślą o tym, by naszego mordercę zaprowadzić pod sąd. Wolą za to skosztować pysznej wątróbki. Dodam tylko, że to wszystko dzieje się tylko i wyłącznie na dwóch pierwszych stronach komiksu. Później jest jeszcze brutalniej i "schizowo". Obdzieranie ze skóry, wydrapywanie oczu czy rozwalanie twarzy świadków Jehowy są tutaj na porządku dziennym do tego stopnia, że utrata zębów wydaje się być normalnością i zwykła niewinną zabawą.
Pomidorowa to komiks gore w najczystszej postaci. I na tym opiera się jego największa zaleta. Choć jest tu pewna otoczka z wykorzystaniem religijnej symboliki, jest odwołanie do piekła i jest też cyrograf podpisany z samym szatanem, który ma duży wpływ na całą akcję, ale tak naprawdę w natłoku brutalności zaserwowanej nam przez Nikodema Cabałę i Łukasza Borowieckiego, schodzi według mnie to wszystko na drugi plan. Pamiętając, że jest to tylko komiks – dodajmy od razu, że absolutnie nie dla każdego – bawimy się doskonale, obserwując kolejne techniki mordowania zastosowane przez bohatera. A ten nie omieszka potrenować nieco swoich sporych umiejętności na szeregu niewinnych ofiar. Tak więc dane jest nam obserwować jak życie - w niezbyt miłych okolicznościach - traci starsza pani, od której otrzymał on wcześniej pomoc, podobnie sytuacja się ma z kobietą, w której podobno zakochał się od pierwszego wrażenia. Taki to jest trochę niewdzięcznik i "lovelas" z naszego bohatera. Sama puenta mówiąca o tym, że udręki piekielne nie różnią się niczym od tego co otrzymujemy za życia, jest równie brutalna jak cały album...
Rysownik Łukasz Borowiecki zastosował w tym komiksie zabieg polegający na tym, że przez cały czas komiks nie znajdziemy w nim ani jednego dialogu. Cała historia zbudowana jest, i opiera się na narracji prowadzonej przez głównego bohatera. To on tłumaczy czytelnikom co w danej chwili siedzi w jego głowie, to również z jego ust padają wyjaśnienia tego co właśnie robi swojej ofierze. I mimo tego, że na rysunku doskonale widzimy zgniatana rękę, to oprawca i tak tłumaczy, że robi to za pomocą maszynki do mięsa. W każdym innym komiksie taka konstrukcja tekstowa nie wyglądałaby raczej dobrze, ale w tym konkretnym przypadku moim zdaniem się sprawdza.
Do scenariusza dopasował się też rysownik Nikodem Cabała, którego rysunki obrazują chorą wyobraźnie scenarzysty. Nie ma on absolutnie żadnych problemów z ukazaniem pourywanych kończyn, ani z pozostałymi scenami gore, których jest niezliczona ilość. Większość albumu obrazuje on w nieco uproszczony sposób, a chcąc niejako zwrócić uwagę czytelnika na samą końcówkę (gdy morderca trafia w końcu tam, gdzie zasłużył) zmienia swój styl. Trzy ostatnie strony narysowane są już bardziej szczegółowo i bardziej realistycznie niż reszta albumu. To działa. „Piekielna scena” robi kolosalne wrażenie. Nie wiem czy tego typu styl rysunku zastosowany w całym komiksie, w połączeniu z niesamowitym natłokiem brutalności, byłby do zdzierżenia przez zwykłego czytelnika. Dzięki temu, że wykorzystano takie pomieszanie stylów, jest to bardzo znośne, a sama końcówka pobudza nasze zmysły jeszcze mocniej, choć czytając Pomidorową wydawać by się mogło to niemożliwe.
Mam tylko jedną uwagę do autorów i wydawców. Na Boga, zamieszczajcie na tego typu albumach ostrzeżenia, że są one przeznaczone tylko i wyłącznie dla dorosłego czytelnika. Nie wyobrażam sobie, by jakiś małolat sięgnął po ten album ze względu na jego niesamowitą brutalność.
Poza główną częścią albumu, czyli opowieścią z gatunku gore, znalazło się w nim też miejsce na papierowy debiut Toda Robota. Tak, to ten sam, który jakiś czas później otrzymał od Ryszarda Zaręby własny album. Historie zamieszczone w Pomidorowej zostały powtórzone w Re-inkarnacji, dlatego nie będę drugi raz o nich pisał. Odsyłam do recenzji tamtego albumu, która niedawno opublikowana została na „Półce”. Poza tym mamy też wywiad z twórcą. Rozmowa jest o tyle ciekawa, że poruszane są w niej nie tylko tematy dotyczące samego autora, ale również Pomidorowej oraz sytuacji na krajowym rynku komiksowym. Z perspektywy czasu ciekawie jest porównać z obecną rzeczywistością to co Łukasz mówił w 2007 roku o zagrożeniu wynikającym z powszechnego dostępu do netu dla sceny komiksowej.
Podsumowując – Pomidorowa to naprawdę świetna, aczkolwiek bardzo specyficzna i nie nadająca się dla każdego rozrywka. Brutalność i chore pomysły w czystej postaci to cecha charakterystyczna tego komiksu. Jednak to właśnie tego typu rzeczy pociągają naszą mroczną stronę. Brzmi to dziwnie, ale podczas lektury bawiłem się bardzo dobrze. Łukasz i Nikodem, a wraz z nimi i czytelnicy, dali upust tym albumem swoim zwierzęcym instynktom i wyszedł dzięki temu dobry komiks gore. Jeśli szukacie w tym komiksie przesadnie rozbudowanej fabuły to z pewnością nie jest to tytuł dla Was. Pomidorowa to brutalność i horror doprawione szczyptą humoru. Czasami warto również usiąść nad takim komiksem. Do mnie to trafiło. Cóż...polecam.
Strefa Komiksu#2: Pomidorowa
Scenariusz: Łukasz Borowiecki
Rysunek: Nikodem Cabała
Wydawnictwo: Robert Zaręba
Wydanie I: 7/2007
Liczba stron: 64
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 18 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz