niedziela, 14 kwietnia 2013

(Wywiad) Jakub Grabowski: - "Czytajcie i propagujcie czytanie komiksów!"

Kontynuując serię wywiadów z twórcami RCK, dziś zapraszam do przeczytania zapisu rozmowy z rysownikiem Jakubem Grabowskim.










Dowiecie się m.in. dlaczego rysownik "przerzucił się" na tablet, przy tworzeniu prac, a także jakie jest jego zdanie na temat cyfrowych wersji komiksów. Oddaje zatem głos twórcy.

Przedstaw się proszę czytelnikom, opowiedz w kilku słowach o sobie i swoim doświadczeniu w pracy nad komiksami.

Cześć. Nazywam się Kuba Grabowski, mam 30 lat i bardzo lubię rysować, rysuję od dziecka i bla bla bla. Poważnie to po prostu jestem Kuba i nie za bardzo lubię o sobie mówić, bo uważam, że są o wiele ciekawsze tematy(śmiech). Komiks to dla mnie przede wszystkim hobby i doskonały sposób na oderwanie od codziennej rzeczywistości - czasami przykrej i nudnej. Jestem samoukiem i do wszystkiego doszedłem sam. Do tej pory, poza RCK, od paru lat z dłuższymi przerwami (ostatnio coraz dłuższymi) tworzę internetową serię pasków Bez Sensu. Od czasu do czasu udaje mi się poczynić jakiś szorciak jak np. Nieświadomość do scenariusza Anny Thol, czy Przygody Leszka - Zombie też człowiek do scenariusza Dominika Szczęśniaka. Udało mi się też współpracować z Piotrem Nowackim i Danielem Gizickim jako kolorysta przy Kwaziu. Zrobiłem też parę mniejszych rzeczy o których nie warto mówić. Na co dzień współpracuję z różnym agencjami i klientami, tworząc jak nie komiksy to różne postaci czy ilustracje w stylu komiksowym lub działam jako grafik. Ogólnie jestem otwarty na współpracę. Niekoniecznie za grube miliony, pod warunkiem, że temat jest dla mnie ciekawy.


Co sprawiło, że zdecydowałeś się przystąpić do projektu RCK?

Sam temat wydawał mi się ciekawy. Brakowało mi też wtedy odskoczni od codziennej pracy. Niestety czasami jak hobby staje się pracą, to wkrada się pewna monotonia i frustracja, szczególnie że klienci często mają bardzo marne pojęcie jak taka praca wygląda. To nie jest tak że my rysujemy/tworzymy tak od niechcenia bez większego wysiłku. Za każdym razem wkłada się w to kawał serca, i przy którejś tam "tylko mała poprawka", ma się czasami ochotę poszukać mocnej liny i mocnej gałęzi. Żeby nie zwariować potrzebuję od czasu do czasu zrobić coś zupełnie innego. Przez portal Digart.pl skontaktował się ze mną Grzesiek Kaczmarczyk z propozycją współpracy. Na początku trochę obawiałem się tego, że aż tyle osób jest zaangażowanych w projekt, ale zgodziłem się bez większego namysłu.

Jak układała się współpraca ze scenarzystą i pozostałymi rysownikami?

Wszystko było ok. Dawid Kuca to bardzo konkretny gość, dobrze wie czego chcę i jak to przedstawić. Z drugiej strony też daję swobodę więc nie ma na co narzekać. Co do innych rysowników to akurat kontakt z nimi nie był potrzebny. Każdy miał swoją działkę do zrobienia i na tym się skupiał. Każdy starał się zrobić to najlepiej jak pozwalały umiejętności i czas.


Jak w ogóle wyglądała Twoja praca nad tym projektem od strony technicznej? Współpracowałeś z innymi rysownikami czy tworzyłeś sam?

Zawsze wszystko tworzę sam. To w ogóle był pierwszy raz, kiedy ktoś inny nakładał kolor na moje prace i nie ukrywam, że trochę czułem się z tym dziwnie (śmiech). Moja kreska jest o tyle trudna do kolorowania że bardzo lubię szczegóły, poza tym nie stosują czerni do zaakcentowania ciemniejszych miejsc, więc kładąc kolor trzeba się trochę natrudzić, ale myślę że Kamil poradził sobie dobrze.


Ile czasu zajęło Ci tworzenie Twoich stron i jaką metodą tworzysz swoje rysunki?


Trudno powiedzieć, bo pracowałem z doskoku - czasami udało się na jednym posiedzeniu zrobić tylko jeden kadr, czasami trzy. Naprawdę nie umiem tego określić dokładnie, ale myślę, że jakbym przysiadł to całość powstałaby góra w 3-4 dni. Co do techniki to kiedyś jeszcze rysunki robiłem ołówkiem, ale od paru lat  wszystko powstaje cyfrowo, rysując czy też kolorując na tablecie.


Dlaczego przerzuciłeś się z ołówka na tablet? Co takiego jest w tych nowinkach technologicznych, że coraz więcej artystów stosuje je przy tworzeniu swoich prac?

Sprawa jest prosta - po pierwsze jest szybciej - nie muszę się bawić w skanowanie i czyszczenie szkiców. Kolejnym atutem szczególnie ważnym w przypadku pracy z klientem jest to, że dzięki temu, że mogę pracować na warstwach, to o wiele szybciej jestem w stanie wprowadzić zmiany. W przypadku tradycyjnych metod często niewielka z pozoru zmiana, wiązała się z tym, że musiałem całą ilustrację/rysunek narysować od nowa. Krótką mówiąc mam o wiele większą kontrolę nad tym co robię - to największy atut. Minusem natomiast jest to, że rysunek/malunek tradycyjny i cyfrowy to jednak trochę inna para kaloszy. Inaczej prowadzi się ręka. Wymaga to przyzwyczajenia, treningu i wytrwałości, ale to chyba jak ze wszystkim.


Jak podchodzisz do cyfrowych wersji komiksu? Według mnie to nieco zabija "duszę" komiksu, a jakie jest Twoje zdanie?

Osobiście nie lubię czytać komiksów na komputerze. Tablet to już inna para kaloszy - bo jest to dużo bardziej wygodne i praktyczne. Nie zmiana to faktu, że czy to komiks, płyta muzyczna, gra, czy płyta z filmem, to jeśli jest taka możliwość, wolę wszystko w fizycznej, namacalnej postaci - dotknąć, poczuć zapach farby, postawić na półce. Czy zabija duszę? To chyba za mocne stwierdzenie, bo zmienia się właściwie tylko nośnik - zamiast papieru jest ekran. Reszta pozostaje taka sama. Wszystko zmierza w kierunku cyfryzacji, więc pewno za jakiś czas druk albo zupełnie zniknie albo stanie się niszą.

Jaka była dla Ciebie największa trudność podczas pracy nad RCK?

Może to nie skromne, ale chrzanić to - chyba nie było nic trudnego, bo ciężko mówić o trudności jeśli ma się do narysowania tylko dwie plansze.

Którego artystę komiksowego cenisz najbardziej i jaki komiks jest Twoim "The Best"?

Cholerne ciężko się na takie pytania odpowiada, bo jest ich wielu ale na pewno jest to: Simon Bisley, Todd Mcfarlane, Joe Madureira, Masamune Shirow, a z polskich to bardzo cenię: Michała Śledzińskiego, Grzegorza Rosińskiego, Arkadiusza Klimka, Piotra Nowackiego i Annę Helenę Szymborską - kolejność przypadkowa. Co do samych komiksów to też trudno, ale jakby ktoś przystawił mi pistolet do skroni, darł się do ucha, karząc wybrać trzy, to byłyby to - Szninkiel, Lobo powraca i cała seria o Osiedlu Swoboda.


Jak zachęciłbyś w kilku słowach czytelników do zakupu RCK?

Idźta, kupta i przeczytajta, bo myślę że warto, a i drogo niespecjalnie.

Kiedy uwierzyłeś, że projekt może zostać wydany i co pomyślałeś, gdy było to już „zaklepane” na 100%?

Wtedy kiedy Dawid dał cynk, że Gildia sama się zgłosiła i że jest zainteresowana tematem to już widziałem, że komiks będzie wydany czy to z tym czy z innym wydawcą. Pomyślałem - "fajnie". Zawsze to inaczej jak się ogląda swoją twórczość na papierze. Nie mogę powiedzieć żeby to było dla mnie jakieś wielkie zaskoczenie, bo naprawdę wszyscy włożyli w projekt kawał serca.


Jak oceniłbyś rynek komiksowy w Polsce?

Komiks w Polsce to nisza. Komiksy tworzy się dla bardzo wąskiego grona osób. Pomimo tylu utalentowanych twórców nie wyrobiliśmy sobie takiej kultury czytania komiksów jak za "wielką wodą". Nie wiem czy to się kiedyś zmieni, ale życzyłbym tego sobie i innym. 

Na koniec. Co chciałbyś przekazać czytelnikom komiksów w Polsce?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz