Sam album to bez wątpienia tytaniczna praca duetu twórców. Nie sposób jest nie pochwalić wykonanych przez Łodzianina rysunków. Styl Similaka jest nieco specyficzny, a przy tym niezwykle charakterystyczny, w którym da się wyczuć nutę satyry, ale przy tym nie przysłania ona realizmu, którym od pewnego czasu rysownik operuje. Właśnie ten efekt i tę ogromną pracę oraz włożony wysiłek przez, przecież już nie najmłodszego, autora (Panie Zygmuncie proszę wybaczyć) należy docenić, tym bardziej że przecież całość powstaje całkowicie analogowo bez użycia tabletów czy komputerów i programów graficznych. Ja sam jestem fanem tej kreski, więc dostrzegam i doceniam w niej choćby szczegółowość, i umiejętność wypisywania emocji na twarzach bohaterów. W „Krucjatach” dodatkowo warto zwrócić uwagę na sceny, w których występuje duża ilość postaci, gdyż takowych naprawdę nie brakuje, a które wymagają od rysownika sporego nakładu pracy i umiejętności. W tym elemencie Similak również się moim zdaniem sprawdza. Można mu zarzucać, że niekiedy burzy się nieco proporcja czy postaci nie należą do kanonu piękna lub są do siebie podobne, natomiast innymi elementami bez trudu te drobnostki rysownik nadrabia. W komiksie nie brakuje brutalnych scen, co również nie jest dla tego autora sprawą łatwą, z której jednak wywiązał się bez zarzutu. Rysunki Similaka są uporządkowane, wszystkie kadry są jak pod linijkę, nic poza ramy nie „ucieka” co jest też w dużej mierze efektem scenariusza i założonej przez Zarębę koncepcji, o czym za chwilę. W każdym razie praca Zygmunta Similaka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a że jeszcze miałem możliwość obejrzenia oryginalnych plansz do tego wydawnictwa, dlatego tym bardziej doceniam szczegółowość tych kadrów.
Wspomniałem przed momentem, że układ kadrów jest wynikiem koncepcji, którą miał na komiks Zaręba i już tłumaczę, co miałem na myśli. „Krucjaty” to komiks zrobiony w takim nieco starym, nie chcę powiedzieć archaicznym, stylu z uwagi na to, że większa część historii toczy się w ramkach narratorskich. To w dużej mierze z nich czytelnik dowiaduje się o tym, czego dotyczą kadry, spychając dialogi na nieco dalszy plan. Z jednej strony część czytelników może uznać, że albumowi brakuje dynamizmu i zamiast komiksu jest to zilustrowana powieść, a nie komiks sensu stricto, natomiast z drugiej oczywiste jest, że chcąc zaprezentować tak rozległy czasowo okres i naświetlić tak wiele wydarzeń trzeba ciężar przerzucić na narrację, aby móc przekazać całą treść. Nie zabiera to jednak przyjemności z czytania, natomiast trzeba mieć tego świadomość, zanim po komiks się sięgnie. To, czego natomiast nie uda się przemycić ani w narracji, ani w dialogach zostało zapisane w formie ponad stu przypisów umieszczonych na końcu albumu. Te trzy elementy składają się na naprawdę dość pełen obraz tego, jak wyglądały i skąd się w ogóle wzięły pierwsze krucjaty.
Bo właśnie o krucjatach jest przygotowany przez duet Similak/Zaręba album. Wszystko zaczyna się jeszcze w czasach biblijnych (podobnie jak w „Smert' Lachom”, gdzie, zanim opowieść została skierowana na Wołyń, nastąpiło wprowadzenie), a kończy na walkach o Jerozolimę i wyprawach krzyżowych z lat 1147 – 1272. Zaręba zwraca uwagę nie tylko na same te bitwy, ale również ukazuje religijne objawienia i relację między chrześcijanami a muzułmanami i Żydami. I teraz łyżka dziegciu do tego słoika miodu, a mianowicie pewna niekonsekwencja w działaniu scenarzysty. Robert Zaręba to, bez dwóch zdań, postać bezkompromisowa. Nie ma oporów w publikowaniu komiksów choćby Ryszarda Dąbrowskiego, w którym dominują antyklerykalne i skrajnie lewicowe treści. Również w „Krucjatach” da się wyczuć, że dość sceptycznie podchodzi do wypraw krzyżowych, pokazując mordy, grabieże i brudne gierki prowadzone przez wojaków i kler podczas tych zdarzeń. Czytelnik może odnieść wrażenie wręcz, że chęć wzbogacenia się była główną przyczyną wypraw, a wszędzie w środowisku chrześcijańskim panowała obłuda i zakłamanie. I w porządku, nie będę się tego czepiał. Takie było zamierzenie autora, rolą czytelnika jest poznać też drugą stronę medalu, jeśli jest to dla niego temat interesujący. Szkoda tylko, że odwagi zabrakło gdy przyszło pokazać samego Mahometa. Zwróćcie uwagę na plansze na stronie 29. Czy nie brakuje wam tam czegoś? Jeśli więc dość jednostronnie ukazana jest historia znalezienia Włóczni Przeznaczenia to dlaczego nie jest ukazana postać Mahometa?
Oddać Zarębie z kolei trzeba, że stworzył komiks naprawdę wyjątkowy i to nie tylko na krajową skalę. Kompleksowo przedstawiony temat zbrojnych pielgrzymek sprawia, że jest to album godny poznania. Czy sprzeda się i osiągnie taki sukces jak „Smert' Lachom”? Ciężko wyrokować, choćby z tego względu, że tematyka Wołyńska jest chyba jednak nieco bardziej popularna niż wyprawy krzyżowe. To jednak nie jest powód do tego, żeby po ten komiks nie sięgnąć. Ogląda się go i czyta naprawdę dobrze, więc nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do lektury, tym bardziej że wiem, z jaką pieczołowitością do pracy podszedł duet autorów. Robert Zareba poświęcił niezliczoną ilość godzin nad tym, aby historia była zgodna z prawdą, czego efektem jest choćby baza przypisów, a Zygmunt Similak nie mniej czasu spędził nad tym, żeby to wszystko jak najlepiej narysować. Obydwu praca wyszła świetnie.
Na samym końcu zabrakło tylko może gdzieś skupienia i w dosłownie ostatnim zdaniu (w przypisach) znalazły się dwie literówki, co nie wygląda za dobrze. Poza tym i poza złym nadrukiem na jednym z kadrów, gdzie przebija niepotrzebny tekst, całość jest wydana bardzo przyzwoicie.
Dziś, w bardzo trudnych czasach, w których przyszło nam żyć i być może na skraju kolejnej wojny religijnej, „Krucjaty. Bóg tak chce!” jest albumem ważnym i należy go poznać i docenić. To niezwykle trudna, niekiedy bardzo brutalna historia o wojnach religijnych. Pytanie, czy szokować może coś, co tak naprawdę obserwujemy na co dzień? Polecam zapoznać się z tym albumem, a jeśli wciągnięcie się w temat, zajrzeć do innych źródeł traktujących o wyprawach krzyżowych. Jeśli natomiast liczycie na łatwą i przyjemną lekturę komiksu, możecie być znacząco zaskoczeni.
Krucjaty: Bóg tak chce!
Scenariusz: Robert Zaręba
Rysunek: Zygmunt Similak
Okładka: Mariusz Gandzel
Wydawnictwo: Kameleon
Wydanie I: 3/2017
Liczba stron: 164
Format: 210x295 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena z okładki: 49,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz