Jerzy Kukuczka był jedną z najwybitniejszych (jeśli nie najwybitniejszą) postacią światowego himalaizmu. Co prawda w wyścigu o pierwsze w historii zdobycie czternastu ośmiotysięczników prowadzonym z Reinholdem Messnerem, do którego Kukuczka przyznawał się niechętnie, wygrał ten drugi, ale to Polak zdobył wszystkie potrzebne szczyty w lepszym stylu. Ten potrafił docenić nawet Messner, wysyłając do Kukuczki telegram o treści – „Nie jesteś drugi, jesteś wielki”. Nie ma sensu wymieniać w tym miejscu wszystkich osiągnięć wspinacza z Istebnej, gdyż są one powszechnie znane wszystkim, którzy choć trochę interesują się himalaizmem. Zresztą sukcesy te ukazane są w książce Dariusza Kortki i Marcina Pietraszewskiego – „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście”. Jest to kolejna wydana literatura górska przez wydawnictwo Agora, które wyspecjalizowało się w tego typu publikacjach, dostarczając nam co rusz kolejne fantastyczne książki.
Nie inaczej jest i tym razem, gdyż „Kukuczka” to pozycja ze wszech miar i pod wieloma względami świetna, żeby nie powiedzieć wybitna. Wymienianie jej zalet zacząć można od jakości wydania. Być może brakuje tu tylko twardej oprawy, ale poza tym jest to pozycja, do której chce się sięgnąć już po pierwszym rzuceniu na nią okiem. Mam wrażenie, że to połączenie literatury faktu z albumem. Zdjęć jest tu, bowiem tak dużo, że tworzą one wręcz odrębną historię, nieco niezależną od tekstu. Z ogromną przyjemnością ogląda się ilustracje z wypraw, które były udziałem Kukuczki. Świetnym rozwiązaniem było dołączenie do książki zdjęć ilustrujących zdobywane szczyty wraz z zaznaczonymi drogami, które do nich prowadziły. To w bardzo przystępny sposób uzmysławia nam, z jakimi trudnościami wspinacze walczyli. Chyba jednak największą przyjemnością było obserwowanie na zdjęciach...upływu czasu. Widać to najlepiej na przykładzie sprzętu (i tego, jak się on zmieniał) wykorzystywanego do wypraw górskich. Od mocno amatorskiego do w pełni profesjonalnego, a wszystko to zawarte zostało na załączonych ilustracjach.
To, co jednak najważniejsze to sama opowieść snuta przez duet autorów o wybitnym himalaiście. Kortko i Pietraszewski śledzą rozwój kariery Kukuczki od jego pierwszych wypraw w Tatry, aż po kolejne zdobywane ośmiotysięczniki. Towarzyszą mu oni podczas kolekcjonowania 14 najwyższych szczytów na ziemi, ale również opowiadają, jak układało się prywatne życie wspinacza i jaką drogę musiał przebyć, żeby zacząć się wspinać. Mówią oni jednak również o tych może mniej znanych i rzadziej poruszanych faktach jak służba wojskowa. Cała opowieść wtłoczona jest w prozę życia codziennego, tak trudnego przecież za czasów PRL, o której autorzy również wspominają. Co ważne ustrzegli się oni przesadnego wybielania Kukuczki i pisania pozbawionej krytycyzmu laurki. Ich książka jest do bólu szczera, obdzierając z pewnych mitów postać „Jurka”, ale także traktująca o mniej przyjemnych aspektach życia ówczesnych „Lodowych wojowników”. Kukuczka (co dziś może dziwić) wzbudzał różne emocje, nie brakowało jego zagorzałych wrogów, a także ludzi, którzy nie mieli odwagi poddać go krytyce wprost, robiąc to po cichu za jego plecami. Duet autorski poddaje niektóre fakty do dyskusji, robiąc to jednak z dużym i potrzebnym wyczuciem, nie godząc dzięki temu w pamięć himalaisty. Wiele jest w tej książce momentów, gdzie u czytelnika zanika przekonanie, że ówcześni himalaiści byli nieskazitelni i tworzyli jednolity monolit. Były to bardzo silne jednostki więc i tarć między nimi nie brakowało, tym bardziej że sytuacji stresowych czy tragicznych było tu naprawdę sporo. Co ciekawe wiele z tych kwestii można odnieść również do czasów współczesnych, co widać było po tragedii na Broad Peaq. O wielu takich spornych sytuacjach czytelnik dowie się z recenzowanej pozycji. Książka ta to jednak nie tylko obraz górskich wypraw (swoją drogą pozbawiony technicznych aspektów, dzięki czemu nawet laicy bez trudu się w niej odnajdą), ale też wszystkie tego, co działo się wokół nich. Przemyt, kombinowanie urlopów w pracy, czy choćby temat donoszenie na kolegów w czasach komuny. Te elementy składają się na momentami trudną, ale pasjonującą lekturę.
Przybliżone miejsce upadku Jerzego Kukuczki |
Dodatkowo jeszcze bardzo cenne jest to, że autorzy w swojej książce wykorzystali wpisy w prowadzonych przez Kukuczkę dziennikach, dzięki czemu czytelnik ma niebywałą okazję poznać, co w danym momencie myślał główny bohater tej historii.
Czy więc ta książka ma jakieś wady? Ci, którzy himalaizmem i postacią Kukuczki się interesują, zapewne sporą część ukazanych wydarzeń będzie już znała. Nie należy tego traktować jednak jako przeszkodę w lekturze. Książka ta jest bowiem taka jak sam Kukuczka, tzn. niezwykle barwna, odważna i elektryzująca. W mojej opinii zdecydowanie warto było przebyć drogę po czternaście ośmiotysięczników jeszcze raz. Ta opowieść to bardzo wyraźny, ale i szczery hołd oddany wybitnemu Polakowi, który przecież nie był żadnym superbohaterem, a był jednym z nas. Zwykłym człowiekiem, który miał marzenia i odwagę, aby je realizować. Co więcej, może to wydać się dziwne, ale i śmierć Kukuczka miał taką, o jakiej myślał. W końcu to on bardzo często modlił się słowami: - „Od śmierci w dolinach uchowaj nas Panie”.
Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
Autorzy: Marcin Pietraszewski, Dariusz Kortko
Wydawnictwo Agora
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 400
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz