piątek, 2 września 2022

(Recenzja) Mitz Vah, Fuse, Taiki Kawakami - Odrodzony jako Galareta #12, #13

Naprawdę imponującą ewolucję przeszła na przestrzeni dotychczasowych trzynastu tomów seria „Odrodzony jako galareta”. Kiedyś była to „tylko” mangowa wersja gier z gatunku jrpg, efektowna, dynamiczna, ale nie wyróżniająca się specjalnie na rynku. Obecnie, po lekturze tomiku 12 i 13, mogę śmiało powiedzieć, że warto zwrócić ku niej swoją uwagę, gdyż stała się ona pełnoprawną historią fantasy z ciekawym światem, bohaterami z krwi i kości, intrygującymi wątkami i emocjonalnym scenariuszem. Zdecydowanie te dwa tomiki zrobiły na mnie wrażenie.



Już końcówka wydarzeń opisanych w poprzednim tomie dawała zapowiedź nie tylko tego, co przed nami, ale i wskazywała na rozwój serii. Od niemalże samego początku dwunastego tomu moje oczekiwania zostały spełnione. Tempest zostaje, w magiczny sposób, odcięty od reszty świata, ktoś zdecydowanie sobie ostrzy zęby na ten kąsek, komuś bardzo zależy, aby pogrążyć w niebycie królestwo, które coraz bardziej się rozwija, i w którym żyją w zgodzie ze sobą potwory i przedstawiciele gatunku ludzkiego. Rimuru z całych sił stara się nie dopuścić do najgorszego, do nieuniknionego, co prowadzi do dramatycznych scen i wydarzeń będących udziałem społeczności Tempestu.


Tyle tytułem opisu tego, co się na przestrzeni tych dwóch tomików wydarzy. O reszcie przekonacie się, jeśli – w co gorąco wierzę – zdecydujecie się sięgnąć po tę serię. Gwoli przypomnienia pamiętajcie, że poza mangą, każdy tomik oferuje czytelnikowi również opowiadania ze świata „galarety”, co nie jest często spotykane, jak zapewne wiecie. W cenie komiksu dostajecie więc dużo więcej, że choćby jeszcze wspomnę o dodatkach pod postacią efektownych rysunków umieszczonych na końcu każdego z tomików.


Wracając jednak do najnowszych dwóch tomów to skąd takie pozytywne opinie, które wyrażam od samego początku tego tekstu? Ano stąd, że w „Odrodzonym…” zawiązała się nielicha intryga, wątek, który przyćmiewa wszystkie dotychczasowe, a sprawa obija się o wojnę, politykę na najwyższych szczeblach, religijne wyprawy bojowe czy choćby – nazwijmy to umownie – rasizm. Doprawdy mnóstwo dobra i intryg znajdziecie w tych dwóch tomikach. Szczególnie dzisiaj, gdy za niemalże oknami mamy wojnę, tego typu historie poruszają. Tam, gdzie wojna tam i ofiary (najczęściej niewinne). Tam, gdzie ofiary tam i emocje, smutek, wzruszenia i chęć odwetu. Wszystko to znajdziecie więc, w dwóch recenzowanych tomikach mangi. Jej autorzy ukazują – w konwencji fantasy – niesprawiedliwość wojny i ludzką chciwość, która nie cofnie się przed niczym, aby czynić zło. Przez to wymowa tych dwóch tomików jest naprawdę mocna, sceny poruszające i skłaniające do myślenia, a i efektownych, dynamicznych momentów nie brakuje. Z ogromnym zaciekawieniem śledzi się postępowanie Rimuru, który musi położyć na szali z jednej strony chęć odwetu i pomocy uciśnionym a z drugiej konieczność stosowania przemocy. Te dwuznaczne moralnie wybory powodują, że tytuł ma mocny wydźwięk i obserwuje się go z wypiekami na twarzy.


Cała ukazana tu fabuła i intryga zmierzająca ku wojnie została przez twórców wybornie przełożona na język komiksu fantasy. Mamy tu więc ciekawe magiczne pojedynki, ale mamy też – niczym w takim „Berserku” – tych złych pod postacią przedstawicieli Kościoła. Jakby tego było mało, dostajemy też kilka emocjonalnych momentów z miłością w tle. Cóż, dzieje się tu doprawdy dużo i ciężko o wszystkim wspomnieć. Jednakże bez dwóch zdań pod względem rozwoju fabuły są to dwie najlepsze odsłony tej serii i ciekawe tylko co wydarzy się w dalszej części mangi.


Manga trzyma też poziom, jeśli chodzi o rysunki. Te ogląda się z dużą dozą przyjemności, szczególnie w tych momentach, w których akcja toczy się w Tempeście. Przyjemnie bowiem obserwuje się mieszczański klimat tego miejsca, który na swoich planszach oddał Taiki Kawakami. Ciężko jest się pod tym względem do czegoś doczepić, gdyż od samego początku był to tytuł, którego rysunki przyciągały wzrok.


Reasumując, jeśli do tej pory nie czytaliście lub np. w pewnym momencie przestaliście czytać „Odrodzonego…” to teraz jest idealny moment, aby zaległości nadrobić. Dwunasty i trzynasty tomik to właśnie to, czego oczekiwałbym po tytule fantasy. Polecam waszej uwadze, bo dzięki tym odsłonom manga awansowała z pewnością o poziom wyżej.


Odrodzony jako Galareta #12, #13


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz