Tocząca się w dużej mierze w mroźnych post apokaliptycznych latach historia obfituje w ciekawe zdarzenia, a i ogromu dramaturgii nie brakuje. Wątek walki wampirów z ludźmi i wewnętrznych konfliktów w obydwu grupach przynosi momentami bardzo dramatyczny wydźwięk i mocne momenty. Krew będzie przelewana w ilościach naprawdę dużych, a śmierć nie przejdzie obojętnie wobec nikogo. Dodatkowo cały ten tom obfituje w sceny efektownych walk i pojedynków, a także zwrotów akcji. Sojusze i zdrady nieoczywiste rozwiązania i imponujące zakończenie zwieńczone epickim pojedynkiem sprawiają, że ta pozornie „spinoffowa” historia wyrasta na mocny punkt całej serii. Ogromną przyjemnością jest nie tylko śledzenie powstania nowej cywilizacji i tego, jak w ogóle doszło do powstania Melchizedeka, ale też śledzenie wewnętrznych konfliktów i niesprawiedliwości ukazanych na przestrzeni nie tylko tej odsłony serii. Całość imponuje rozmachem i dramaturgią, przez co od tego temu ciężko się oderwać. Zresztą i oglądanie rysunków Yukito Kishiro sprawia dużą frajdę. Ten inny od kosmicznego świat, ukazany jest w sposób sugestywny, niemalże fizycznie na skórze odczuwamy towarzyszący bohaterom mróz. Japończyk enty raz wykazuje się też odwagą w ukazaniu brutalnych kadrów rodem ze slasherów. Śmierć sama w sobie pełna już emocji zyskuje dzięki jego kresce dodatkowej wymowy, a bezwzględność pojedynków kreuje niesamowitą atmosferę całości.
Ten szósty tom jest wyborną mieszaniną scen akcji i walk, a także emocjonalnych zdarzeń wpływających na rozwój poszczególnych postaci. Całość wnosi dużo dobrego do tej i tak wybornej serii i pomimo swojego „OT”, doskonale się ją czytało.
Aha, na samym końcu tomu zamieszczona jest pierwsza część dodatkowej historii utrzymanej w awanturniczym klimacie s-f. Nieco inny klimat i kreska, ale wciągnęła, przez co tym mocniej czekałem na odsłonę siódmą…
…a ta...
…a ta…siódmy tom ma penisowe działo jednego z uczestników turnieju sztuk walki. Trykociarze mieli swoje promienie z tyłka, mangowcy mają wystrzały z penisa… tak, co by się w tym tomie nie stało, jak ciekawe rzeczy nie miałyby miejsca, to będę go kojarzył z jednym, z tym doprawdy specyficznym pomysłem autora. Już dawno nie czytałem czegoś tak dziwnego czy wręcz absurdalnego, przez co czułem się tak skonfundowany. I co bym nie napisał, jakby tego autor nie wytłumaczył, to zdania nie zmienię, dziwna kwestia.
A poza tym, co nas czeka? Kwestie niemalże biblijne, kolejne rozważania na temat człowieczeństwa, dalszy ciąg poszukiwań przyjaciółki Ality czy w końcu kolejna dawka imponujących i efektownych pojedynków w ramach rozgrywanego turnieju i nie tylko. Będzie też trochę emocji z uwagi na pojawiającą się w tomie śmierć (tak, znów śmierć) czy powrotu dawnych znajomych. Yukito Kishiro upchnął sporo treści i mangowego dobra na przestrzeni tego tomu – ale naprawdę penisowe działo?! Powoduje to, że tytuł jest interesujący i pełen dynamicznych akcentów. Sporo w tym tyglu miesza też wątków czy to związanych z Alitą, czy walkami wojowników, czy choćby ich prywatnych rozgrywek i rozgrywanych wendett. Jednocześnie nie prowadzi to do chaosu, a wręcz odwrotnie, pcha całą akcję do przodu. Nie ma już miejsca dla wampirów, jest za to s-f, kosmos i rozważania różnego rodzaju. Jest inaczej, od szóstki kontynuacja odcięta została grubą kreską, bez straty tego, co czytelnicy lubią i doceniają.
Jak powszechnie wiadomo polski wydawca, czyli J.P.F., publikuje ten tytuł w powiększonym formacie. Im dłużej czytam tę serię, tym bardziej doceniam ten fakt. Rysunki w takiej formie wyglądają genialnie. Czy to efektowne i dynamiczne sceny walki, czy statyczne ukazywanie sylwetek i twarzy bohaterów, nie ma znaczenia, gdyż całość wygląda obłędnie. Widać, że autor odnajduje się w tej konwencji doskonale, czego efektem jest tak bogaty graficznie świat i piękne plansze.
Cóż, siódemka to zupełnie inna rzecz od poprzedniej odsłony. Inny klimat, inny główny wątek, inna też dramaturgia. Wróciliśmy w tej odsłonie do głównego wątku i znanych postaci. Choć są to więc tak odmienne od siebie odsłony to, nie odważyłbym się wskazać, czy któraś z nich jest gorsza od drugiej. Obydwie dają ogromną frajdę z lektury, choć stawiają na zupełnie inne kwestie. „Alita” to kawał dobrej mangi a tomy szósty i siódmy są tego doskonałym przykładem.
Battle Angel Alita - Last Order #6, #7
Rysunek: Yukito Kishiro
Scenariusz: Yukito Kishiro
Tytuł oryginalny: Gunnm Last Order
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz