Odpowiedzi zdradzać wam nie będę, bo cała przyjemność to poznać ją we własnym zakresie. Tak samo zresztą, jak ogromną przyjemnością jest lektura całej tej historii, która jest nie tylko niebanalna, ale też pełna autentyczności i swego rodzaju ciepła. Tytułowy Oleg to „drugie ja” czy też awatar – zwał jak zwał – Peetersa, autora komiksów, który działa w branży od 20 lat. Na swoim koncie ma on – on, czyli Oleg – wiele opowieści, w tym kilka naprawdę docenionych przez szeroką publiczność i krytyków. Oleg nigdy nie narzekał na wenę, miał głowę pełną pomysłów, aż i do niego nadszedł w końcu ten dzień. Dzień, który jest znany każdemu, kto cokolwiek tworzy. Dzień, w którym opuściła go wena. Wówczas taki autor staje przez niezwykle trudnym zadaniem, znalezienia pomysłu na historię, którą będzie mógł opowiedzieć swoim czytelnikom. W tym miejscu zaczyna się też akcja tego komiksu.
Peeters stworzył w nim świat, w którym obraca się komiksowy twórca. Świat daleki od ideału, z otaczającymi problemami, czy to zawodowymi, czy rodzinnymi. Świat, w którym musi mierzyć się z rzeczywistością i codziennością twórczą. Świat tak autentyczny, że wpuszczenie nas do niego graniczy z intymnością. Opowiadając o wydarzeniach ze swoim udziałem (?), dopuszcza nas do najbliższych mu osób i problemów, z którymi się mierzą. Mówiąc o tym wszystkim w pierwszej osobie, burzy mur między czytelnikiem a twórcą, pozwala temu pierwszemu poznać wszystkie tajniki czy też takie zwykłe szare życie, pokazując, bez demonizacji, ale i trywialności, że komiksowi twórcy to żadni superbohaterowie a zwykli „szarzy Kowalscy”, jak czytelnicy, którzy sięgają po ich komiksy. Wychodzi mu to wybornie, tworząc niezwykle prawdziwą, pełną zaangażowania, miłej atmosfery i ciepłego humoru opowieść, która autentycznie angażuje każdego, kto po niego sięgnie. Wpuszczając nas do rodzinnego świata, zaciągamy u niego dług, który możemy spłacić, z ogromną przyjemnością, zaangażowaniem w lekturę i przeżywaniem tego, co Peeters chce przekazać.
Cała ta historia jest niezwykle autentyczna, sprawia wrażenie dobrze napisanej autobiografii, natomiast to nie wszystko. Peeters z fantastycznym wyczuciem łączy sceny z życia realnego z wizjami komiksów, które przenikają przez jego głowę. Taki mętlik, który się tworzy – pozbawiony jednak nieprzyjemnego chaosu – doskonale wzmaga, oddziaływanie tej historii na czytelnika. Niezwykle cennym doświadczeniem staje się tutaj śledzenie nie tylko problemów osobistych, ale też walki o odzyskanie weny. Wzajemnie przenikające się światy dodają dynamiki całą opowieść, w sposób znaczący wpływając na jego atmosferę. Tą budują też doskonale zobrazowane zmiany, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich lat, czyli przeniesienie życia do Sieci, niekiedy infantylizacja społeczeństwa i relacje, które łatwiej zbudować za pomocą Internetu i social mediów niż w realnym świecie. Pokolenie dzisiejszych 30 i 40-latków doskonale zrozumie, co Peeters chciał przekazać, częścią ze swoich kadrów, a wręcz będą mu towarzyszyć w takim pewnym zagubieniu w realiach.
W komiksie „Oleg” autor oddał doskonale realia życia, oddał też doskonale emocje i relacje rodzinne. Sprawiło to, że przez całą lekturę tej historii nie opuszcza nas poczucie zaangażowania i emocjonalnego skupienia, jednocześnie rozrywki i odpoczynku. Pomimo swojej poważnej - tak naprawdę - wymowy, komiks jest bowiem przepełniony ciepłem, humorem i jest przyjemną rozrywką, która pozwala czytelnikowi pozytywnie się zrelaksować. To nie jest taka w końcu częsta cecha, że udaje się połączyć relaks z opowiadaniem o trudnych i osobistych tematach, a do tego utrzymując przez całą lekturę zaangażowanie emocjonalne u czytelnika. Peeters tego dokonał i chwała mu za to.
Wpływ na to miała zresztą z pewnością oprawa graficzna tego komiksu. Z jednej strony czarno biała i na pierwszy rzut oka pozbawiona fajerwerków, z drugiej natomiast niezwykle pasująca do założeń fabularnych, ciesząca oko i uwidaczniająca talent autora. Realizm w połączeniu ze szczegółowością kreski sprawił, że obcowanie z tym komiksem jest nie lada przyjemnością, a ciężko też sobie wyobrazić ten komiks w kolorze. Wykorzystanie jedynie czerni i bieli sprawiło, że podkręcona została jego atmosfera, ale zyskał on też na realizmie i autentyczności.
„Oleg” niewątpliwie jest jednym z zaskoczeń tegorocznych i czarnym koniem w wyścigu o najlepszy komiks roku. Jest to opowieść niezwykle uniwersalna, przy której będą doskonale się bawić absolutnie wszyscy, którym sztuka komiksowa jest choć trochę bliska. Nie zastanawiajcie się, tylko sięgajcie po tę historię. Macie przed sobą prawdziwą komiksową perełkę.
Oleg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz