poniedziałek, 22 marca 2021

(Recenzja) Ikuto Yamashita - Neon Genesis Evangelion Anima #1

Dla wydawnictwa J.P.F. nowelki ze światów mang, które wydają, nie są pierwszyzną, że choćby wystarczy wspomnieć „Death Note”. „Neon Genesis Evangelion” to z kolei – w pewnych kręgach – tytuł kultowy, manga wymieniana w jednym rzędzie z takimi tytułami, jak „Akirą” czy „Ghost in the shell”. Nie dziwi więc, że właśnie kilkuczęściowa nowelka ze świata „EVY” wywołała zaciekawienie nie tylko wśród czytelników cale tez samego wydawcy. Obecnie J.P.F. wprowadziło na rynek dwie odsłony, a dziś kilka słów o odsłonie premierowej. Czy warto zainteresować się tym tytułem? Czy jest on dla każdego? W końcu czy ma w sobie klimat animowanego pierwowzoru? O tym wszystkim poniżej.


Przede wszystkim warto wiedzieć, że pierwotnie opowieść ta publikowana była w częściach w „Dengeki Hobby Magazine” latach 2008-2013, a dopiero po jakimś czasie została nieco poprawiona i wydana, jako light novel. Wiążą się z tym pewne ciekawostki jak ta, że „EVA” miała być opowieścią w klimacie „Gundama”, czy ta, że sam autor – Ikuto Yamashita – przyznaje się do ubogiego słownictwa i przeprasza jednocześnie za powtarzalność konstrukcji swoich zdań. Druga sprawa – pewnie ważniejsza – jest taka, że historia przedstawiona w książce jest historią alternatywną, do tej przedstawionej w anime – oczywiście z zachowaniem pewnych faktów. To w pewien sposób – dlaczego nie całkowicie za chwilę – odpowiada twierdząco na pytanie, czy można sięgnąć po nowelkę, nie znając fabuły anime, tudzież mangi. Jeśli lubicie klimaty s-f czy mechów, a wcześniej nie mieliście styczności z „NGE”, to nie odbijecie się od tej publikacji, jak od ściany. Jednocześnie jednak warto mieć świadomość, że sporo tu – co zrozumiałe – odniesień do tej serii, a czytelnik bez zbędnego wyjaśniania genezy, wrzucony jest w sam środek akcji. Bohaterowie nie są przedstawiani, świat, w którym toczy się akcja, również jest nieco anonimowy, a konflikt nie do końca jasny. Dopiero mając żywo w pamięci akcję z anime/mangi czytelnik w pełni zrozumie i doceni to, co opowiada nam Yamashita. Tak, można więc czytać „Anima #1” bez znajomości pierwowzoru. Nie, nie doceni się wówczas w pełni fabuły, a wręcz można poczuć się nieco zagubionym.

W porządku, odpowiedzmy teraz na drugie pytanie. Czy warto się tym tytułem zainteresować? Według mnie tak. Przynajmniej wówczas, gdy jesteście – jak już powyżej zostało wspomniane - fanami s-f i mechów. Wówczas tytuł ten będzie miał wam sporo do zaoferowania, gdyż autor kreśli w nim ciekawą intrygę wokół „Aniołów” i stworzonej, aby je zwalczać sieci klonów Rey Ayanami. Początkowo wszystko jest w jak najlepszym porządku, Ziemia jest bezpieczna, klony skutecznie dbają o bezpieczeństwo, ale jak można się domyślić, bardzo szybko wszystko się komplikuje, i ludzkość staje przed ogromnym zagrożeniem. Niby fabuła stara jak świat, niby nic odkrywczego, a jednak czytelnika czeka tutaj kilka zwrotów akcji, ciekawie nakreślone wewnętrzne konflikty i relacje między bohaterami i bohaterkami czy ich Evangelionami. W każdej tych sfer sporo się dzieje, a jeśli dodamy jeszcze do tego, co najmniej kilka przedstawionych scen bezpośredniej walki między mechami, które w dużej mierze dynamizują akcję i nadają powieści odpowiedniej atmosfery, to wówczas w pełni odda się to, z czym czytelnik będzie się zmagał i z czym obcował podczas lektury tej niedługiej skądinąd historii – a w zasadzie jej pierwszej części. Co ważne też, autor w przemyślany sposób ją kończy, co wzbudza naszą ciekawość na kolejne odsłony.


Czy nowela ma klimat pierwowzoru? Myślę, że przynajmniej po części tak. To pełnokrwiste, wymagające, przemyślane, ale też dość ciężkie w odbiorze science-fiction. Podobnie było z mangą i anime, gdzie lżejsze, czy może raczej bardziej efektowne i dynamiczne sceny przeplatane były poważniejszymi treściami. Tu jest podobnie, tzn. momentami jest naprawdę wymagająco od tych wszystkich zawiłych elementów s-f, od opisów i zwrotów charakterystycznych dla tego gatunku czy od poważnych treści i rozważań, które podsyła nam autor. Jednocześnie jednak nie brakuje też walk mechów czy wciągających i dynamicznych momentów ochrony przed zagładą. Jedno z drugim się przeplata, przez co czytelnik przez całą lekturę czuje zaangażowanie. Co ciekawe jednak – szczególnie na początku – nie brakuje bardzo luźnych, podszytych seksistowskimi żartami fragmentów, wspominających o piersiach bohaterek. Na początku historii jest kilka takich scen – ehh ci Japończycy – ale klimat bardzo szybko się zmienia, a fabuła idzie w zupełnie innym – dużo poważniejszym w swoim wydźwięku – kierunku. Żeby być uczciwym, sceny te mają w sobie większy – nazwijmy to – sens. Mają one pokazać, że piloci na przestrzeni upływającego czasu dorośli, że nie są to już dzieci, a młodzieńcy, którzy zmienili się nie tylko psychicznie, ale i fizycznie, co widać nie tylko po biuście, ale też innych atrybutach. I choć może wydać się nieco dziwny sposób ukazania tego faktu, to trzeba go po prostu przyjąć do wiadomości.

Na koniec pozostaje odpowiedź na pytanie, czy to tytuł dla każdego? I tak i nie. Początek tej serii nowelek z pewnością jest gratką dla fanów „NGE” i ci powinni odnaleźć tu swoje miejsce oraz być zachwyconym. Ci z was, którzy nie mieli z tym tytułem do tej pory do czynienia, mogą poczuć się zagubionym, a rzeczywiście momentami dość toporny styl pisarski autora, może sprawiać kłopot. Jednak po lekturze pozostaną raczej pozytywne wrażenia. Fabuła jest bowiem ciekawa i pełna akcji, a atmosfera wciągająca i dynamiczna. Mało tego po skończonej lekturze będziecie odczuwać niedosyt, bo kończy się naprawdę intrygująco.

Ps. Sama jakość wydania nowelki nie pozostawia wiele do życzenia, żeby nie powiedzieć, że jest dobrze. Mamy tu obwolutę, ale mamy też szereg kolorowych stron z efektownymi ilustracjami. Tych nie brakuje też w środku i choć tym, akurat można co nieco zarzucić, to można też powiedzieć, że uatrakcyjniają odbiór.

Neon Genesis Evangelion Anima #1

Autor: Yamashita Ikuto, Utatane Hiroyuki, Takeru Kageyama
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Seria: Neon Genesis Evangelion
Liczba stron: 300
Oprawa: miękka, obwoluta
ISBN-13: 9788374717854
Data wydania: 11 czerwiec 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz