piątek, 12 marca 2021

(Recenzja) Fuse, Taiki Kawakami, Mitz Vah - Odrodzony jako Galareta #6 #7 #8


Pamiętacie pierwsze recenzje serii „Odrodzony jako Galareta”? Jeśli nie, to przypomnę tylko, że na początku była to seria o człowieku, który stał się galaretą, a zarazem bohaterem niesamowitej przygody. Wspominałem wtedy, że ta historia to mangowa wersja jrpgów. Każdy, kto choć raz zagrał w japońską produkcję z takimi tuzami, jak Final Fantasy czy Dragon Quest na czele zapewne wiedział co miałem wówczas na myśli. Od początku seria ta była tytułem dość specyficznym – choćby ze względu na fakt, że na końcu każdego tomu zamieszczona jest zawsze tradycyjna opowieść – nawet biorąc pod uwagę postać głównego bohatera. Dziś jednak, gdy za nami już osiem tomów, można napisać coś więcej, seria ta bowiem ewidentnie przeszła ewolucję. W jakim kierunku? Co przyniosły trzy ostanie tomy (tzn. 6, 7, 8) serii stworzonej wspólnie przez Fuse i Taiki Kawakamiego? O tym krótko poniżej. Zapraszam do lektury.

Tak jak wspomniałem powyżej cała seria i zawarta w niej historia nieco zmieniła swój charakter. Obecnie nie jest to tylko przepełniona „gejmingowym fanserwisem” prosta – ale też po prostu ciekawa – seria mangowa. Teraz to już pełnoprawna opowieść z gatunku fantasy, w której poznajemy całą gamę różnorodnych bohaterów, przedstawicieli najróżniejszych ras i gatunków, mamy do czynienia z konfliktami rozgrywanymi pomiędzy krainami, magią, pojedynkami, zwrotami akcji a wszystko to w oparach magicznej, wzorowanej na średniowieczną atmosferze. Czy to dobrze, że tak się stało? Według mnie tak, gdyż recenzowane trzy tomy oferują nam naprawdę dużą dawkę rozrywki.

Nie chcę przesadnie zdradzać wam fabuły tych odcinków, więc wspomnę tylko, że nowe na mapie świata miasto Tempest rozwija się, a jego mieszkańcy próbują ułożyć – czy też stworzyć na nowo – sobie życie, po batalii z mocnym Overlordem. Sielanka nie trwa jednak długo, gdyż krainą zaczynają się interesować Królowie Demonów, którzy zawiązują przymierze w pewnym celu, którego nie zdradzę. Faktem jednak jest, że nasza „galareta” wraz ze swoimi towarzyszami ma nie lada orzech do zgryzienia, czekają na nich nowe sojusze i pojedynki, a czytelników radocha z obserwowania tych scen.


Autor scenariusza Fuse na przestrzeni tych trzech tomów odcina niejako grubą kreską poprzednie wydarzenia, tworząc nowe rozdanie czy biorąc za przykład takiego Berserka sagę. Oczywiście nie można zapominać o tym, co wydarzyło się wcześniej, bowiem cały czas ma to wpływ na naszą obecną historię, ale te trzy tomy zaczynają zupełnie nowe wątki. Historia jest ciekawa, pełną przygód i pojedynków. „Odrodzony jako Galareta” zawsze był serią pełną tego typu scen, ale teraz jest ich zdecydowanie więcej i są one efektowne to niezaprzeczalny fakt. Ważne jest też to, że idzie za tym ciekawy i wciągający scenariusz, który oferuje nam pełen zakres obowiązkowych dla gatunku elementów. To dobrze, gdyż dzięki temu dostajemy pełnokrwiste fantasy, którym żyjemy. Sam scenariusz też należy do tych z gatunku „dobry”, gdyż pozwala nam nie tylko dość dobrze poznać bohaterów historii, ale też światy, do których należą. Nadal mamy tu elementy rodem z gier, ale tym razem są one dopełnieniem reszty, a nie motywem przewodnim. Fajnie natomiast, że scenarzysta dba o szczegóły i detale, co widać choćby w pewnej scenie, w której jest mowa o wybudowaniu drogi, traktu prowadzącego do Tempest. Dzięki takim drobnostkom daje się odczuć, że to miasto jest żywym organizmem, że rozwija się wraz z bohaterami i wraz z nimi zmienia. Właśnie taka dbałość o detale, wraz z dynamicznym rozwojem fabuły i wszechobecną akcją sprawia, że całość wypada bardzo w porządku i powinna zadowolić miłośników gatunku.

Nadal jest to też seria, która potrafi ucieszyć wizualnie, tzn. rysownik kreuje efektowny świat, tworzy niezłe kadry i plansze pełne dynamicznych momentów, które są przy tym czytelne. Oddać mu też trzeba, że potrafi przelewać na rysunki wizję scenarzysty, a kreowane przez niego postaci (zarówno te „ludzkie”, jak i magiczne stwory) są pomysłowe i zapadają w pamięć. To na co na pewno należy zwrócić uwagę to fakt, jak dobrze tworzy on odpowiednią – dla danej rasy – atmosferę wokół poszczególnych bohaterów. Kto ma być kawaii, taki jest, kto ma stwarzać wrażenie silnego i mocnego otoczony jest taką aurą. A, że tu i ówdzie mamy delikatne (naprawdę delikatne) elementy „podglądactwa” to męskie grono czytelników na pewno się ucieszy.

Podsumowując trzy ostatnie tomy serii mamy tu do czynienia z rozwojem tej historii i pójściem w nieco innym kierunku niż dotychczas. To z pewnością wyszło jej na plus i śmiało można powiedzieć, że dostajemy obecnie opowieść fantasy ze wszystkimi jej zaletami. Efektowne starcia, knute intrygi, ciekawi bohaterowie i dobra oprawa graficzna. Wszystko to dostajecie na przestrzeni 6, 7 i 8 tomu „Odrodzonego jako Galareta”. Jeśli więc nie byliście do tej pory przekonani, to zacznijcie lekturę, bo ewolucja, którą ona przechodzi, warta jest poznania.

Odrodzony jako Galareta #5 #6 #7

Scenarzysta: Fuse
Ilustrator: Taiki Kawakami
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Format: 148x210 mm
Oprawa: miękka
Papier: offset
Druk: cz-b


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz