sobota, 2 listopada 2019

(Recenzja) Junji Ito - Frankenstein

I choć wydawało mi się, że po dziewięciu tomach „Kolekcji Horrorów Junji Ito” nie będzie mnie w stanie nic zaskoczyć i nie będę miał o czym pisać, to tom dziesiąty udowodnił jak bardzo się w tej kwestii myliłem. Może nawet nie jest to kwestia ogromnego zaskoczenia czymś kompletnie nowym, a raczej przypomnieniem czym Japończyk zachwycił mnie w roku 2011 (Boże to już tyle lat minęło...) kiedy to na polskim rynku J.P.F wydała mangę zatytułowaną „Uzumaki – Spirala”.






Do tej pory rzeczona kolekcja prezentowała raczej zbiory krótszych (pomijając oczywiście „Tomie”) form, w których Ito sprawdzał się bardzo dobrze. Pełen jego kunszt można jednak dostrzec tak naprawdę dopiero w tych długich opowieściach, w których ma on czas, może rozwijać bohaterów i budować powoli napięcie. Wówczas to Ito straszy, ale i ciekawi, najbardziej. I właśnie przy zbiorze „Frankenstein” mamy możliwość cały ten fach, który Japończyk dzierży w rękach dostrzec. Co prawda poza tytułową historią znajdziemy tu kilkanaście innych (w tym kończące tomik bonusowe, kompletnie odbiegające klimatem od reszty historie, którym bliżej do „kociego pamiętnika”) to jednak „Frankenstein” objętościowo zajmuje tutaj naprawdę dużo miejsca i jest to manga, która spokojnie mogłaby być wydana oddzielnie.



Zanim jednak przejdę do przybliżenia japońskiej interpretacji kultowej historii grozy, to kilka słów o rozpoczynających tomik, krótkich formach. Tutaj też od razu można dostrzec pewne novum jeśli chodzi o całą kolekcję, gdyż tym razem te kilkanaście historii jest tak naprawdę bardzo spójnych. Mamy głównego bohatera, mamy taką samą lokalizację i z grubsza podobny zamysł wykorzystywany w każdej kolejnej historii. Pewien młodzieniec zostaje w ogromnym domu sam, gdyż rodzice muszą wyjechać za granicę w sprawach służbowych. Jak nie jest trudno się domyślić, w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, giną ludzie, pojawiają się trupy czy też zupełnie inny wymiar. W takich to okolicznościach Junji Ito konstruuje kolejne historie, skupiające się wokół głównego wątku, ale z drugiej strony są one tak od siebie różne. Warto podkreślić też, że Ito nie stara się w nich szokować jakimiś przesadnie rozbudowanymi scenami gore do czego nas przecież przyzwyczaił. Buduje on klimat historii powoli, aczkolwiek konsekwentnie przez co wraz z kolejnymi stronami nasz niepokój przeradza się w strach, ale i chorą fascynację tym co będzie dalej. Ważnym ogniwem tych historii są sami ludzie, bohaterowie jego komiksów, z którymi możemy się wręcz identyfikować, bowiem posiadają swoje słabości i wady jak każdy z nas. Jednocześnie też Ito nie poprzestaje na wzbudzaniu strachu, ale po raz kolejny pochyla się nad zwykłymi problemami, jak osamotnienie czy odrzucenie, które mogą być udziałem każdego z nas, a które w jego mangach są punktem wyjścia do pokazania tego co najgorsze i najstraszniejsze. To też po części dlatego każda kolejna stworzona przez Japończyka historia wzbudza tak samo duże emocje. To trochę tak jak u Stephena Kinga, który tworząc obraz zwykłych miasteczek, jednocześnie buduje w nich najgorsze koszmary. Podobnie jest w tych krótkich formach tworzonych przez Mistrza japońskiego horroru. I tak, mimo że dzięki wydawnictwu J.P.F polski czytelnik poznał już dość dobrze jego twórczość, tak krótkie formy zebrane we „Frankensteinie” po raz kolejny bawią i straszą tak samo dobrze jak na początku. Panująca atmosfera, ciekawe pomysły i bezkompromisowość Ito sprawiają, że lektura staje się przyjemnością.



Jak jednak wspomniałem na wstępie Japończyk skrzydła rozwija w pełni wtedy, gdy dysponuje większą ilością miejsca, dlatego tytułowa opowieść jest prawdziwą perełką tego zbioru i jedną z najciekawszych jego prac w ogóle. Jak nietrudno się domyślić jest to jego własna interpretacja doskonale znanej i wielokrotnie przerabianej historii, której autorką jest Mary Shelley. Nie ma chyba miłośnika historii z dreszczykiem, który nie spotkałaby się z żadną interpretacją tej historii. Tutaj mamy do czynienia z czymś doprawdy wyjątkowym, z czymś w czym bez trudu odnajdujemy ducha Ito. Całość zaczyna się nietypowo podczas podróży po mroźnych biegunach przywodzących na myśl historię zatytułowaną „Terror”, której ekranizację można było swego czasu oglądać na kanale AMC. Szybko jednak całość wraca na właściwe tory i Ito przechodzi do przedstawienia swojej wizji i genezy tej tragicznej postaci. To co należy docenić w tej historii to atmosfera wykreowana przez autora i wiele dwuznaczności. Nie zdziwcie się jeśli podczas lektury tej mangi poczujecie dylematy moralne związane z tym kto tu jest zły, a kto dobry oraz czy mordujący Bogu ducha winnej dzieci Frankenstein jest rzeczywiście totalnie zły i czy można go potępiać. Ito nie tylko historią tą straszy, ale też w sposób znaczący każe nam się zastanowić nad tym co czytamy. Wykreował on w swojej historii genialnych bohaterów i jeszcze ciekawszą opowieść, którą szczerze przeżywamy. Jednocześnie nie zapomina on o tym co najważniejsze, buduje atmosferę grozy i szokuje. I choć w pewnym momencie przeszło mi przez myśl, że tym razem Japończyk mocno się kontroluje i ugrzecznia swoją historię, to szybko okazało się, że tak nie jest i jeszcze szybciej nadrabia on te „braki”. Całość jest przy tym tak przemyślana i wciągająca, że śmiało można uznać tą historię za jedną z najlepszych w dorobku Japończyka.



To co ewentualnie nie jest niespodzianką to oprawa graficzna, która jest bardzo podobna do tego do czego nas Japończyk przyzwyczaił do tej pory. Nadal mamy do czynienia z dość minimalistycznymi, ale też realistycznymi rysunkami z poszczególnymi dość podobnymi do siebie postaciami. Nadal największe wrażenie robią te sceny, w których Ito popuszcza wodze wyobraźni i szokuje czytelnika. W dalszym ciągu też najważniejszym elementem tworzonych przez niego kadrów są twarze bohaterów, na których ukazuje on towarzyszące im emocje, ale też dzięki którym buduje napięcie i atmosferę strachu. Tutaj można więc rzec, że mamy do czynienia ze „starym dobrym Junji Ito”.

Przyznam szczerze, że od pewnego momentu obawiałem się, że twórczość Japończyka stanie się bardzo wtórna i zacznie po prostu nudzić. Myliłem się znacząco, a najnowszy, przedostatni, tom jego kolekcji potwierdził z jak wielkim artystą mamy do czynienia i jak ogromny jest kunszt tego mangaki. A przed nami jeszcze przecież „grande finale”!

Frankenstein

Scenarzysta:Junji Ito
Ilustrator:Junji Ito
Wydawnictwo:JPF - Japonica Polonica Fantastica
Seria:Frankenstein
Format:148x210 mm
Oprawa:miękka w obwolucie
Papier:offset
Druk:cz-b
ISBN-13:9788374714303
Data wydania:25 październik 2019


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz