poniedziałek, 6 stycznia 2014

(Kilka słów na temat...) Jak wyjść z twarzą z wpadki?

Dziś tak mocno nietypowo, ale myślę, że warto o tym wspomnieć. Warto choćby dlatego, że o wiele łatwiej klientom, czyli każdemu z nas, jest krytykować niż chwalić. Prostsze jest mieć do kogoś pretensje, niż wykazać się pozytywnym podejściem. Wpadki zdarzają się wszystkim, nawet pracownikom sklepów internetowych (pamiętacie sytuację ze "sprzedażą" za 0zł albumu Trust?). Jak jednak się przekonałem, z twarzą wyjść można niemal z każdej sytuacji.

Jakiś czas temu - chwilę przed świętami - postanowiłem skorzystać z promocji, która miała miejsce w sklepie Wydawnictwa Muza. Jako, że jestem na etapie kolekcjonowania całej serii książek o przygodach Tomka Wilmowskiego, zakupiłem kolejne trzy części dzieła Alfreda Szklarskiego. Powszechnie wiadomo, że komiksiarze i kolekcjonerzy książek są osobami bardzo pedantycznymi i dbającymi o szczegóły. Ja również do tej grupy należę w związku z czym nie widziałem innego rozwiązania jak zakup wydań w twardej oprawie, choć kosztowały dwa razy drożej niż te w okładce miękkiej. Szybkie złożenie zamówienia, jego opłacenie i spokojnie można było czekać na Pana w niebieskim mundurze (nie mam na myśli policjanta ;) ).

Po krótkim oczekiwaniu zjawił się, wręczając mi przesyłkę. Jeszcze tylko potwierdzenie odbioru i pracownik Poczty Polskiej mógł zakończyć swoją pracę, a ja mogłem cieszyć się z zakupu. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo mina nieco zrzedła po otworzeniu paczki. Okazało się bowiem, że w środku owszem były zamówione przeze mnie tytuły, ale w wersji z miękką okładką. Ciśnienie się nieco podniosło, ale po wykonaniu kilku głębszych wdechów, trzeba było zadziałać i wyjaśnić całą sytuację. Warunki zewnętrzne tj. czas i pora nie sprzyjały mi, był to bowiem piątek ok. godziny 18, gdzie mało kto już pracuje. Postanowiłem jednak poszukać numeru telefonu do wydawnictwa i spróbować się dodzwonić. O dziwo znalazł się jeszcze ktoś, kto był na miejscu, ale nie była to osoba mogąca wyjaśnić powstałe zamieszanie. Tak czy siak niezwykle uprzejma Pani przekazała mi adres e-mail do osoby zajmującej się reklamacjami. Cóż, pozostało mi tylko rozłączyć się i przekazać sprawę drogą elektroniczną. 

Tak też zrobiłem i tu pierwsze zdziwienie. Pomimo informacji, że adresat listu pracuje od poniedziałku do piątku, odpowiedź otrzymałem jeszcze w weekend. Miło. Po chwili pozytywne zdziwienie numer dwa, a mianowicie bez zbędnych formalności i wyjaśnień pracownik Muzy przekazał mi przeprosiny za zaistniałą sytuację, a także poinformował, że paczka z właściwymi książkami zostanie bezzwłocznie do mnie wysłana. Moje zapytanie o to jak oddać niewłaściwe egzemplarze, zostało przemilczane. Postanowiłem więc cierpliwie czekać na przesyłkę.

I rzeczywiście mimo drobnego zamieszania z adresem, paczka jeszcze przed świętami (a w zasadzie to w Wigilię) do mnie dotarła. W rozmowie telefonicznej postanowiłem przypomnieć się z egzemplarzami, które otrzymałem, a których nie zamawiałem, jako że daleko mi do typu naciągacza ;). Pracownik wydawnictwa poinformował mnie, że mogą one zostać w ramach rekompensaty za zamieszanie i wykorzystane, jako świąteczny prezent heh. Cześć z Was powie – no tak, ale co to za rekompensata, jeśli takie same książki już mam tylko w innej oprawie? Niby tak, ale mnie osobiście urzekła prostota i dobra wola sprzedawcy, który przyjął na siebie całą odpowiedzialność i poniósł straty (książki, ponowna wysyłka itp.), nie widząc żadnego problemu w pomocy klientowi, który de facto nie wydał u nich fortuny, a zaledwie parę groszy. To miłe i we mnie na pewno mają stałego klienta...przynajmniej do momentu skompletowania całości serii.

Część z Was zapewne zastanawia się również po lekturze tego tekstu po co piszę o takich błahostkach i rzeczach oczywistych? Przecież jeśli sklep wysłał zły towar, to ich „psim obowiązkiem” było załatwić tę sprawę? Pewnie macie rację ale myślę, że warto nagłaśniać pozytywne aspekty tego typu wydarzeń. Jak wspomniałem we wstępie ludziom zdecydowanie łatwiej przychodzi krytykowanie niż chwalenie, a w moim przekonaniu powinno być odwrotnie. Nie myli się bowiem tylko ten, który nie robi nic, ale sztuką jest przemienić wpadkę w sukces i tak się stało właśnie podczas zakupów w Wydawnictwie Muza.

A Wy mieliście w swojej historii podobne sytuacje, w których pozytywne wrażenie zrobiła na was kwestia rozwiązywania pojawiających się problemów? Jeśli tak to podzielcie się nimi w komentarzu. Chętnie się z nimi zapoznam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz