Po dramatycznym finale drugiego tomu „Urbana”, apetyt na jego kontynuację sięgnął zenitu. Luc Brunschwig w sposób wyborny potrafi budować napięcie i dramaturgię w swoich historiach, zostawiając czytelników z poczuciem, że wszystko kończy się za szybko i chce się więcej... znacznie więcej. Tym bardziej należy oddać Taurus Media, że wykonują kawał dobrej roboty, wydając trzeci zeszyt serii w chwilę po jego światowej premierze! Dzięki temu fani tej serii, do której zdecydowanie się zaliczam, nie są skazani na wielomiesięczne oczekiwanie na wydanie komiksu w rodzimym języku.
Trzecia odsłona serii zdecydowanie trzyma poziom poprzednich, a wręcz przynosi ze sobą kolejne zaskoczenia i zagadki, uchylając jednocześnie rąbka tajemnic dotyczących przeszłości głównych bohaterów i samego powstania Monplaiser. W kwestii przypomnienia, poprzedni zeszyt zakończył się w chwili, gdy jeden z młodocianych obywateli zginął od przypadkowej (czy aby na pewno?) kuli mordercy (na którego poluje Zach), a później doszło do gigantycznego wybuchu, który doprowadził do zaniku sygnału w tym nietypowym parku rozrywki. Piętno tych wydarzeń odbije się nie tylko na czytelnikach (nieczęsto zdarza się, by w komiksach mordowane w ten sposób były dzieci), ale i bohaterach, szczególnie naszym dzielnym policjancie. Echa samego wybuchu również będą rozbrzmiewać jeszcze przez długi czas.
Co można napisać po trzeciej części tak dobrego komiksu unikając powtórzeń? Zadanie nie jest łatwe, bo scenarzysta serii od początku raczy czytelników opowieścią wyborną, o czym każdy, kto zdecydował się sięgnąć po ten tytuł, miał okazję przekonać się na własne oczy. Nie inaczej jest i teraz, gdy Brunschwig zdradza nam ważne do zrozumienia całości szczegóły. Te drobne elementy, układane przez nas niczym puzzle, w ostatecznym rozrachunku dają nieprawdopodobny obraz, który stworzyli komiksowi artyści. Nadal wiele rzeczy stanowi zagadkę, pojawiają się nowe wątki i intrygi, natomiast dowiadujemy się przy tym m.in. jak w ogóle powstało Monplaiser, jaką role w tym odegrali rodzice Zacha. Dodatkowo autor wraca do pięknej Ishrat, którą poznaliśmy w pierwszym zeszycie (swoją drogą kolejna doskonała erotyczna scena z jej udziałem). Wspomniane intrygi, wykraczają daleko poza Monplaiser, będąc zapowiedzią czegoś jeszcze większego(!). Już w tym zeszycie akcja toczy się nieco dwutorowo, tzn. jej część rozgrywa się w Monplaiser, a druga odsłona rozgrywa się w rodzinnym mieście Zacha. Co ważne też, podskórnie daje się odczuć, że autorzy mają plan na genialne zakończenie.
Samo Monplaiser, które miało być przecież miejscem, gdzie przez dwa tygodnie spracowani ludzie mogli odpocząć, oddając się rozrywkom pod płaszczykiem wybranej przez siebie postaci, nie jest do końca takie jak się wydawało. To kolejna zagwozdka, którą do rozwiązania zadał nam scenarzysta. Trzeci zeszyt przynosi obraz Monplaiser bezdusznego, brutalnego, zakłamanego i nie liczącego się z niczym i z nikim. Miejsca, w którym osoby, które jeszcze przed sekundą żyły i były gośćmi parku, po chwili są nic nie wartymi śmieciami, które trzeba jak najszybciej zabrać, aby oczyścić to miejsce.
Graficznie? Cóż, jest równie dobrze jak dotychczas. Roberto Ricci nie zwalnia tempa nawet na moment, prezentując nam kadry piękne, wyborne, zapierające dech w piersiach. Niezwykła dbałość o szczegóły sprawia, że każdy kolejny rysunek jest prawdziwą ucztą dla oczu. Ricci nie ma absolutnie żadnego problemu z tym, aby płynnie przejść od sielskiego obrazu wsi do cybernetycznego piekła Monplaiser czy brudnych ulic slumsów w...Indiach. Równie dobrze ukazuje on brutalne i mocne sceny morderstw (tych jest w serii de facto niewiele, ale te, które są robią kolosalne wrażenie), jak i dość odważną erotykę. O tej ostatniej warto wspomnieć również z takiego względu, że autorowi nie brakuje odwagi, aby w odważnych scenach prezentować nie tylko niezwykle piękne kobiety jak Ishrat, ale i nieco mniej urodziwe jak Pernilla, z której wydobywa ukryte piękno. Ogromną zaletą tej serii jest od początku również sposób prezentowania drugiego planu, który jak chyba w żadnym innym komiksie nie jest tak okazały. W „Urbanie” Włoch nie pozostawia nawet milimetra miejsca na przypadek. Wszystko jest doskonale zaplanowane i jeszcze lepiej zaprezentowane.
Podsumowując – bardzo ciężko jest mi napisać coś negatywnego o tej serii, gdyż jest to dla mnie tytuł zdecydowanie wart polecenia. Dzieje się w nim wiele i każde kolejne zdarzenie jest równie zaskakujące jak poprzednie. Od zwykłej gry w złoczyńcę i policjanta, autorzy przeszli do intrygi na ogromną skalę, której rozwiązanie wiąże się z wieloma niewinnymi ofiarami. Po trzecim zeszycie mamy jeszcze więcej pytań, choć kilka kwestii zostało, jeśli nie rozwiązanych to przynajmniej nieco wyjaśnionych. Dodatkowo jeszcze ta genialna oprawa graficzna sprawia, że jeśli ktoś nie czytał do tej pory tego tytułu, powinien natychmiast nadrobić zaległości.
Trzecia odsłona serii zdecydowanie trzyma poziom poprzednich, a wręcz przynosi ze sobą kolejne zaskoczenia i zagadki, uchylając jednocześnie rąbka tajemnic dotyczących przeszłości głównych bohaterów i samego powstania Monplaiser. W kwestii przypomnienia, poprzedni zeszyt zakończył się w chwili, gdy jeden z młodocianych obywateli zginął od przypadkowej (czy aby na pewno?) kuli mordercy (na którego poluje Zach), a później doszło do gigantycznego wybuchu, który doprowadził do zaniku sygnału w tym nietypowym parku rozrywki. Piętno tych wydarzeń odbije się nie tylko na czytelnikach (nieczęsto zdarza się, by w komiksach mordowane w ten sposób były dzieci), ale i bohaterach, szczególnie naszym dzielnym policjancie. Echa samego wybuchu również będą rozbrzmiewać jeszcze przez długi czas.
Co można napisać po trzeciej części tak dobrego komiksu unikając powtórzeń? Zadanie nie jest łatwe, bo scenarzysta serii od początku raczy czytelników opowieścią wyborną, o czym każdy, kto zdecydował się sięgnąć po ten tytuł, miał okazję przekonać się na własne oczy. Nie inaczej jest i teraz, gdy Brunschwig zdradza nam ważne do zrozumienia całości szczegóły. Te drobne elementy, układane przez nas niczym puzzle, w ostatecznym rozrachunku dają nieprawdopodobny obraz, który stworzyli komiksowi artyści. Nadal wiele rzeczy stanowi zagadkę, pojawiają się nowe wątki i intrygi, natomiast dowiadujemy się przy tym m.in. jak w ogóle powstało Monplaiser, jaką role w tym odegrali rodzice Zacha. Dodatkowo autor wraca do pięknej Ishrat, którą poznaliśmy w pierwszym zeszycie (swoją drogą kolejna doskonała erotyczna scena z jej udziałem). Wspomniane intrygi, wykraczają daleko poza Monplaiser, będąc zapowiedzią czegoś jeszcze większego(!). Już w tym zeszycie akcja toczy się nieco dwutorowo, tzn. jej część rozgrywa się w Monplaiser, a druga odsłona rozgrywa się w rodzinnym mieście Zacha. Co ważne też, podskórnie daje się odczuć, że autorzy mają plan na genialne zakończenie.
Samo Monplaiser, które miało być przecież miejscem, gdzie przez dwa tygodnie spracowani ludzie mogli odpocząć, oddając się rozrywkom pod płaszczykiem wybranej przez siebie postaci, nie jest do końca takie jak się wydawało. To kolejna zagwozdka, którą do rozwiązania zadał nam scenarzysta. Trzeci zeszyt przynosi obraz Monplaiser bezdusznego, brutalnego, zakłamanego i nie liczącego się z niczym i z nikim. Miejsca, w którym osoby, które jeszcze przed sekundą żyły i były gośćmi parku, po chwili są nic nie wartymi śmieciami, które trzeba jak najszybciej zabrać, aby oczyścić to miejsce.
Graficznie? Cóż, jest równie dobrze jak dotychczas. Roberto Ricci nie zwalnia tempa nawet na moment, prezentując nam kadry piękne, wyborne, zapierające dech w piersiach. Niezwykła dbałość o szczegóły sprawia, że każdy kolejny rysunek jest prawdziwą ucztą dla oczu. Ricci nie ma absolutnie żadnego problemu z tym, aby płynnie przejść od sielskiego obrazu wsi do cybernetycznego piekła Monplaiser czy brudnych ulic slumsów w...Indiach. Równie dobrze ukazuje on brutalne i mocne sceny morderstw (tych jest w serii de facto niewiele, ale te, które są robią kolosalne wrażenie), jak i dość odważną erotykę. O tej ostatniej warto wspomnieć również z takiego względu, że autorowi nie brakuje odwagi, aby w odważnych scenach prezentować nie tylko niezwykle piękne kobiety jak Ishrat, ale i nieco mniej urodziwe jak Pernilla, z której wydobywa ukryte piękno. Ogromną zaletą tej serii jest od początku również sposób prezentowania drugiego planu, który jak chyba w żadnym innym komiksie nie jest tak okazały. W „Urbanie” Włoch nie pozostawia nawet milimetra miejsca na przypadek. Wszystko jest doskonale zaplanowane i jeszcze lepiej zaprezentowane.
Podsumowując – bardzo ciężko jest mi napisać coś negatywnego o tej serii, gdyż jest to dla mnie tytuł zdecydowanie wart polecenia. Dzieje się w nim wiele i każde kolejne zdarzenie jest równie zaskakujące jak poprzednie. Od zwykłej gry w złoczyńcę i policjanta, autorzy przeszli do intrygi na ogromną skalę, której rozwiązanie wiąże się z wieloma niewinnymi ofiarami. Po trzecim zeszycie mamy jeszcze więcej pytań, choć kilka kwestii zostało, jeśli nie rozwiązanych to przynajmniej nieco wyjaśnionych. Dodatkowo jeszcze ta genialna oprawa graficzna sprawia, że jeśli ktoś nie czytał do tej pory tego tytułu, powinien natychmiast nadrobić zaległości.
Urban #3 - Niech się stanie światłość
Scenariusz: Luc Brunschwig
Rysunek: Roberto Ricci
Wydawca: Taurus Media
Kolor: Roberto Ricci
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Data publikacji 01.12.2014 r.
Stron: 56
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena: 38 zł
Scenariusz: Luc Brunschwig
Rysunek: Roberto Ricci
Wydawca: Taurus Media
Kolor: Roberto Ricci
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Data publikacji 01.12.2014 r.
Stron: 56
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena: 38 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz