czwartek, 22 stycznia 2015

(Recenzja) Kentarou Miura - Berserk #2

„Czarny szermierz” powrócił i już chyba na długie lata zagościł w domach czytelników i na komiksowych półkach. Berserk liczy sobie, bowiem na chwilę obecną 37 tomów co gwarantuje polskim fanom jeszcze naprawdę wiele czasu spędzonego przy tej mangowej uczcie.








Na razie jednak wrócę do drugiej odsłony serii, aby odpowiedzieć na kilka pytań i wątpliwości, które zadałem przy okazji recenzji pierwszego albumu.

 
Co, więc wydarzyło się w najnowszej odsłonie? Śledzimy dalszy część walki między Gutsem a Hrabią, który morduje wszystkich, których uważa za innowierców i, którzy nie pasują do jego wizji rzeczywistości. Przy tej okazji obrywa się nie tylko samemu Gutsowi, ale również jego kompanowi i jeszcze jednej postaci (która zresztą obrywa z nich najmocniej). Co ciekawe cała akcja toczy się w przeciągu kilku dni, gdyż nie obserwujemy tu przeskoków w czasie, a całość toczy się dzień po dniu. W zasadzie to tyle, jeśli chodzi o scenariusz drugiej części Berserka, gdyż w głównej mierze skupia się ona na mordobiciu. Na kolejnych stronach oglądamy zmagania szermierza z siłami zła, czasami tylko przerywane krótkimi przestojami, podczas, których poznajemy szczątkowe elementy fabularnej układanki. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się postać córki Hrabiego i tragiczna historia jego samego, która tłumaczy nieco obecne brutalne zachowanie i żądze krwi, którą posiada.

 

Jak wspomniałem w poprzednim tekście traktującym o tej mandze Berserk to głównie akcja, walka i brutalność. Drugi tom to potwierdził, gdyż na chwilę obecną scenariusz tego tytułu nie jest przesadnie skomplikowany co jednak ma się zmienić w dalszej części serii, w której proporcję ulegną drobnej korekcie. Już przy okazji tamtego tekstu zasygnalizowałem też, że Miura stworzył nietuzinkową postać w osobie „Czarnego szermierza” i tak jest w rzeczywistości, tzn. im więcej o nim wiemy i z nim przebywamy tym ciekawsza jest to osobowość. Mi osobiście odpowiada to jaki jest, gdyż jest bardzo charakterystyczny. Choć do pozytywnego bohatera mu naprawdę daleko, to jest przy tym „jakiś”. Nie jest to postać miałka i bez wyrazu, a wojownik z krwi i kości, który nie cofnie się dosłownie przed niczym, skrupuły chowając naprawdę głęboko w kieszeni. To bardzo mocna postać serii. Oczywiście można mu zarzucić, że w pojedynkę bez najmniejszych problemów rozprawia się z bandą rywali czy, że wygląda na niezniszczalnego – co nie jest może zbyt realistyczne – ale w wypadku tej mangi nie jest to tak ważne, gdyż w niej liczy się coś zupełnie innego.

 
Tu i ówdzie słychać już głosy o tym, że fabuła mangi nie jest jej silną stroną i poza ciągłą walka nie dzieje się nic więcej. Po części z zarzutem tym chyba można się zgodzić...ale tylko po części. Jak już wspomniałem wcześniej, daje się odczuć, że Kentarou Miura wie, co robi podając nam mangę w takiej, a nie innej formie. Owszem, robi on z przemocy główną rozrywkę Berserka, ale nie zapomina przy tym, aby podsycać zaciekawienie i atmosferę, zdradzaniem drobnych, aczkolwiek bardzo ważnych szczegółów jak, choćby historię (obecnie) głównego przeciwnika Gutsa. Niby wątek ten nie zajmuje wiele miejsca natomiast tego, że ma znaczący wpływ na akcję odmówić mu nie można.

 

Przyczepiłbym się za to trochę do kwestii wulgaryzmów używanych przez bohaterów, które nie brzmią w takiej konwencji i w komiksie wywodzącym się z Japonii zbyt realistycznie. Nie mam nic do wulgaryzmów (tym bardziej, że komiks oznaczony jest „18”), ale w tym konkretnym tytule nieco razi, brzmiąc jakby umieszczone były nieco na siłę.

 
Rzecz, na, która zwróciłem uwagę przy drugim tomie serii to fakt, że ma ona w sobie bardzo dużo z horroru. Owszem, nadal jest to również dark fantasy, ale wpływów komiksów grozy nie sposób nie zauważyć. Wszechobecne obrzydliwe stwory i brutalne mordy rodem wycięte z gore powodują, że klimat jest naprawdę ciężki. Skojarzenie, które nie opuszczało mnie przez całą lekturę to Junji Ito i jego „obrzydliwe” mangi. Graficznie nie mogę, natomiast w dalszym ciągu przyzwyczaić się do rozmiarów miecza, które w dłoniach dzierży szermierz. Ten jest naprawdę ogromny, a na niektórych rysunkach widać wręcz, że jest on sporo większy od samego Gutsa. Wygląda to momentami nieco groteskowo, ale chyba da się do tego przyzwyczaić. Poza tym poziom rysunków jest wysoki i naprawdę jest, na co popatrzeć i trzeba docenić fach autora szczególnie w wypadku scen dynamicznych jak prowadzone pojedynki. Swoją drogą to tytuł ten czyta się ekspresowo, gdyż tekstu w niej niewiele, a kadr często zajmują cała stronę bądź dwie.

 

Podsumowując – Miura nie dał nam odpowiedzi na żadne z zadanych w pierwszej odsłonie serii pytań. Poszedł na żywioł, a dokładnie wrzucił tam swojego bohatera, który musi walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć, aby przeżyć i kontynuować swoją podróż. Na dalszy plan schodzą jego motywacje, gdyż nie ma po prostu czasu aby się nad tym zastanawiać. Za dużo jest akcji, by móc się na tym skupić. Taka konstrukcja mangi może niektórych razić, ale dla mnie nie jest to wada, gdyż formę zaproponowaną przez Miurę kupuje w całości. Reszcie pozostaje czekać, aż akcja nieco zwolni i na plan główny wysuną się inne elementy.

Berserk #2

Scenariusz: Kentaro Miura
Rysunek: Kentaro Miura
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 12/2014
Liczba stron: 230
Format: 145x205 mm
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 25,20 zł




1 komentarz:

  1. Jeśli o wulgaryzmy chodzi, to skanlacje PL zawierały bardziej dosadny język.
    Według mnie, mocniejsze słowo raz na jakiś czas w tym tytule jest bardzo przydatne. W książkach czy komiksach rzadko spotykamy wulgaryzmy, a przy wydarzeniach zawartych w Berserku "kurwa" lepiej wygląda niż "kurka".

    OdpowiedzUsuń