Dziś w kioskach pojawił się drugi tom Wielkiej Kolekcji
Komiksów Marvela. Z tego, co można wyczytać w Sieci, dostępność drugiego tomu
jest nieco gorsza niż pierwszego, co potwierdzają też moje obserwacje. Dość
powiedzieć, że nie był on dostępny nawet w jednym z Empików (być może
dowieziono go później) w Łodzi. Po komiksie o Spider – Manie, dziś przyszła
pora na zapoznanie się z przygodami innych mutantów.
„Antonishing X-Man: Obdarowani” taki tytuł nosi przygotowany przez Mucha
Comics, a wydany przez Hachette tom. Historia w nim przedstawiona, pierwotnie
opublikowana była w Antonishing X-Man vol. 3 #1-6. Za rysunki odpowiada John
Cassaday, a Joss Whedon jest twórcą scenariusza tej opowieści. Jak już można
było zauważyć w pierwszym tomie, kolekcja – wydawniczo – stoi na najwyższym
poziomie. Znów dostajemy ponad 100 stronnicowy (dlaczego nikt nie numeruje
stron?) komiks, oprawiony w grubą okładkę i co bardzo ważne szyty (nie
klejony), dzięki czemu mamy pewność, że nie rozpadnie nam się podczas pierwszego
czytania. Tom ten jest nieco droższy od poprzedniej części i wynosi 29,99. Od kolejnej
części cena będzie już na stałym – jeszcze droższym – poziomie i będzie to
39,99. W załączonej do komiksu wkładce (dzięki której można zamówić
prenumeratę), wydawcy zdradzili swoje plany na najbliższe wydania.
I tak:
- tom trzeci: Iron Man: Extremis,
- tom czwarty: Wolverine
- tom piąty: The Amazing Spider – Man: Narodziny Venoma
Ja osobiście czekam najbardziej na tom piąty.
- tom trzeci: Iron Man: Extremis,
- tom czwarty: Wolverine
- tom piąty: The Amazing Spider – Man: Narodziny Venoma
Ja osobiście czekam najbardziej na tom piąty.
Wracając jednak do „dwójki”, dostajemy tutaj poza samą historią wstępniak
pisany przez dyrektora wydawniczego Panini, krótkie wprowadzenie do
prezentowanej historii (tzw. Echa z przeszłości), a także przedstawienie
początków szkoły dla mutantów. Nie zabrakło również zaprezentowania postaci
scenarzysty Joss’a Whedon’a, z którego dowiadujemy się m.in. o tym, dlaczego zdecydował
się na prace nad X-menami i jaki związek ma jedna z postaci (Kitty Pryde) z -
znaną z serii TV – Buffy (to ta od postrachu wampirów). Jak niektórzy pewnie
pamiętają, w tomie o Człowieku – Pająku dostaliśmy plansze z rysunkami przedstawiającymi
bohatera serii, w tomie drugim za to, mamy okazję obejrzeć kilka alternatywnych
okładek, przygotowanych do tego tytułu.
O czym opowiada sama historia? Niejaka doktor Rao, oznajmia podczas
telewizyjnego wystąpienia, że znalazła lekarstwo na mutację, dzięki której ci
wszyscy, którzy będą chcieli wrócić do „zwykłej, ludzkiej” postaci będą mogli
to zrobić. Środowisko mutantów bardzo szybko dzieli się na tych, którzy są
zdecydowani poddać się leczeniu, a także na tych całkowicie się temu
sprzeciwiających. W tej drugiej grupie są oczywiście doskonale fanom znani m.in: Wolverine,
Cyclops czy Emma Frost. Jak się szybko okazuje,
Pani doktor Rao jest tylko pionkiem na szachownicy, a główną role w tej batalii
odgrywa ktoś zupełnie inny. Tym kimś okazuje się być Ord z Breakworld. Jeśli
dodamy do tego jeszcze fakt, że w całą sprawę zamieszany jest choćby Nick Fury,
to otrzymamy obraz historii, z jaką mamy okazję się zapoznać, dzięki kolekcji
Hachette.
Niejako w tle głównej historii, rozgrywają się osobiste dramaty bohaterów.
Scott w dalszym ciągu nie może pogodzić się ze stratą Jean Grey, Kitty (zwana
też Ariel) tęskni za Peterem Rasputinem, a Bestia przeżywa wewnętrzne rozterki
spowodowane pojawieniem się „nadziei”, jak niektórzy określają lekarstwo na
mutację. Dzięki tym wszystkim wątkom pobocznym, historia staje się jeszcze
bardziej ciekawa i sporo zyskuje na atrakcyjności. Nigdy nie należałem do fanów
X-Manów, dlatego bardziej skupiałem się na tych wydarzeniach, niż na walce z
Ordem. Mimo tego jednak i główny element fabuły nie jest nudny, a każdy kolejny
rozdział przynosi ze sobą kolejne pytania, na które szukamy rozwiązania podczas
czytania. I tak, aż do ostatecznego (?) pojedynku. Czyta się to miło, choć różnego
rodzaju smoki, które pomagają X-Menom, są dla mnie raczej zbędne. Mimo
stosunkowo niewielkiej objętości, dostajemy bardzo dużo akcji, a także szereg
postaci, z których każda odgrywa jakąś rolę. Praktycznie wszyscy, którzy pojawiają
się na planszach komiksu wnoszą do niego coś innego, nie będąc jedynie
mało znaczącymi epizodami. To ważne i bardzo ciężkie do zrealizowania, przy tej liczbie
miejsca, które można im poświęcić.
Rysunki postaci prezentują się bardzo przyzwoicie, a Emma Frost, robi niekiedy naprawdę
piorunujące wrażenie (patrz scena, w łóżku z Cyclopsem) ;). Do nieco innej
postaci Bestii, jestem przyzwyczajony, więc ta nie zrobiła na mnie zbyt
pozytywnego wrażenia, ale Wolverine, z kolei przedstawiony jest naprawdę
dobrze. Zawodzą za to rysunki otaczającego postacie tła, które są bardzo
skromne, wręcz oszczędne (niekiedy nie ma ich w ogóle), ale jak pisze we
wstępie Lupoi, taki jest styl J. Cassadya. Zdarza się tez kilkukrotnie, że
sąsiadujące ze sobą kadry, są niemal identyczne. Różnią się tylko tekstem w „dymku”,
lub miną jednej z postaci. Pierwszy plan, jest natomiast przeważnie na bardzo
wysokim poziomie, tak więc pewnie jeszcze nie raz zajrzę do tego albumu, choćby
po to, aby podziwiać rysunki z X-Men’ami.
W przeciwieństwie do choćby Spider – Mana, ten album jest bardzo poważny, brak
tu praktycznie jakiekolwiek poczucia humoru, co wprowadza jednak odpowiedni
nastrój do tej historii. To, co pasuje do opowieści o Peterze Parkerze,
niekoniecznie musi być odpowiednie w X-Men’ach. Żeby jednak nie było jednak tak
smutno, to już na samym początku zostanie nam zaprezentowany tekst, w którym
czytelnicy odkryją nawiązanie do…Harrego Pottera :)
Główny wątek, czyli chęć wyleczenia mutantów, przewinął się już kiedyś w
historii o X-Man’ach, choćby w jednym z filmów kinowych. Bardzo często też, gdy mamy do czynienia z tymi mutantami, mówi się o akceptacji odmienności. Od zawsze odnoszę
wrażenie, że seria ta powstała niejako, aby walczyć o tolerancję. Wrażenie to
wzrosło jeszcze bardziej po przeczytaniu tego tomu. Nie przypadkowo zapewne,
pojawił się w nim wątek o tolerancji homoseksualizmu… Czy to dobre czy złe rozwiązanie, pozostawiam juz do Waszej oceny.
Podsumowując: jak już wspomniałem fanem X-Men nigdy nie byłem i raczej już
nigdy nie będę, ale tą historie czytało się całkiem przyjemnie. Sporo akcji, nieoczekiwanych
zwrotów, „powrotów zza światów”, a także toczonych batalii z własnymi
niedoskonałościami powodują, że nie będziemy się nudzić. Podobnie jak w wypadku
tomu o Spider – Manie, tu również bardzo ciekawe jest zakończenie tomu.
Czytelników zachęcam do przejścia się do kiosku i zakupu drugiego tomu Wielkiej
Kolekcji Komiksów Marvela… póki jeszcze jest dostępna;)
Do przeczytania za dwa tygodnie.
Do przeczytania za dwa tygodnie.
Astonishing X-Men: Obdarowani
Scenariusz: Joss Whedon
Scenariusz: Joss Whedon
Rysunki: John Cassady
Wydawca: Kolekcja Hachette
Wydanie I: 12 2012
Okładka: Twarda
Wydawca: Kolekcja Hachette
Wydanie I: 12 2012
Okładka: Twarda
Zgrabna recenzja. Czekamy na narodziny Venoma :D
OdpowiedzUsuńDzięki:) Tak, czekamy na narodziny. Choć tu i ówdzie pojawiają się głosy, że będzie to strasznie okrojona wersja w stosunku do oryginału, ale co Spider to Spider;)
Usuńwarto sobie dokupić pozostałe tomy wydane przez Muchę by poznać dalszą część historii, akurat teraz jest fajna promocja na nie:)
OdpowiedzUsuńJa raczej zwolennikiem serii o mutantach nie jestem, ale chętnie dowiedziałbym się co było dalej. Tak to już jest z takimi seriami, że zachęcają do dalszych zakupów i poznawania zakończenia. Niestety finanse nie pozwalają mieć wszystkiego;)
Usuń