O tym, że „Kameleon” ma komiksowy rodowód, nie sposób zapomnieć. Świadczyć może o tym, chociażby utrzymana w takim stylu i narysowana przez komiksiarza okładka. Odpowiada za nią Paweł „Giera” Gierczak, który ma na swoim koncie m.in. „Ołtsajdersów”, a także jeden z epizodów do „Nędzoli”. O tym drugim tytule wspominam nieprzypadkowo, gdyż „Nędzole” są jedną z powieści Zbigniewa Masternaka, która została przełożona na język komiksu. Jak więc można łatwo dostrzec, związek prozy Masternaka z historiami rysunkowymi jest całkiem spory. Skąd jednak pomysł na wykorzystanie twórczości Gierczaka?
Robert Zaręba: Uważam Pawła za jednego z najoryginalniejszych twórców komiksowych w tym kraju, który jest niezwykle kreatywny. Byłem przekonany, że wymyśli taką okładkę, jakiej jeszcze u nas nie było i która będzie się wyróżniała. I się nie zawiodłem.
Wracając do „Kniazia”. Rzeczona książka to tak naprawdę wybór kilkunastu opowiadań zamieszczonych wcześniej w autobiograficznym cyklu „Księstwo”, którego autorem jest pochodzący z rejonu Gór Świętokrzyskich pisarz. W książkach tych fikcja miesza się z rzeczywistością, o czym wspomina zarówno jej autor jak wydawca Robert Zaręba:
RZ: Tak, cykl „Księstwo” jest cyklem autobiograficznym, ale nie w stu procentach. Masternak np. uśmiercił w nim ojca, który w rzeczywistości żyje. Choć z reguły pisze o swoich doświadczeniach, trzeba mieć do nich trochę dystansu. Trochę opisuje, a trochę kreuje rzeczywistość.
Zbigniew Masternak: Pisarz zawsze korzysta ze swojej biografii, czy pisze powieść science fiction, czy pamiętnik, nawet w dzienniku pisarze konfabulują. U mnie rzeczywistość zawsze podszyta jest metafora. Na przykład: mój ojciec żyje i miewa się dość dobrze (jak na alkoholika), ale dla mnie umarł wiele lat temu, właśnie przez alkohol.
Opowiadania nie należą do najdłuższych, będąc co najwyżej kilkunastostronicowymi kompozycjami, które jednak zebrane w ponad trzystu stronicowy zbiór tworzą spójną, aczkolwiek niepełną całość.
Bohaterem szeregu opowiadań jest samozwańczy „Książe”, wywodzący się ze wsi umiejscowionej w Świętokrzyskim. Człowiek z ogromnymi planami i jeszcze większymi marzeniami, które pokrzyżowane zostały przez kontuzję kolana. „Książe” miał być bowiem piłkarzem i zarabiać ogromne pieniądze. Niestety uraz zmusił go do szukania innych rozwiązań i w ten oto sposób postanowił on zostać m.in. prawnikiem, pisarzem czy filmowcem. Nie przeszkadza mu to jednak trudnić się zadaniami również nie do końca legalnymi. Jego życie rodzinne jest równie pogmatwane co to zawodowe. Ojca nienawidzi, matkę zmuszony jest oszukiwać, z dziewczynami również średnio mu się układa, a znajomi? Ci są najróżniejszego pokroju. I tak oto czytelnikowi przyjdzie się zmierzyć z prozą codziennego życia naszego bohatera. Ta okraszona dodatkowo została swoistym folklorem Gór Świętokrzyskich bowiem Masternak tu i ówdzie wplata legendy i podania związane z tym rejonem, co dla mnie miłośnika tego regionu jest nie lada gratką. Dla samego autora to również bardzo ważny temat:
ZM: Uważam legendy za dobro ogólnospołeczne, żałuję, że ludzie o nich zapominają. Odwołałem się do nich w swoich tekstach, bo chciałem je przypomnieć. Często w swoich książkach korzystam z takich nawiązać intertekstualnych.
Muszę przyznać, że „Kniaź” jest pozycją nieco dołującą. Masternak ukazuje w niej niezbyt optymistyczną wizję polskiego społeczeństwa i kreuje nie do końca pozytywny obraz Polaków. Można mu – chcąc bronić dobrego imienia — zarzucać, że niekiedy mógłby spojrzeć na wszystko nieco bardziej optymistycznie, ale z drugiej strony nie ma tu chyba zbyt dużego koloryzowania. To trochę tak jak z filmem „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego (a także częścią innych jego produkcji). Obserwując wykreowaną rzeczywistość, nie chcemy dopuścić do siebie faktu, że ukazana została prawda, natomiast podskórnie wyczuwamy, że to jednak jest otaczający nas świat, że autor oddał obraz tego, jak jest naprawdę. I choć czytając tę książkę, niekiedy się nawet uśmiechniemy, to będzie to śmiech przez łzy i to łzy niezwykle gorzkie. Niedouczeni, nadużywający alkoholu, skorzy do bitki i aż do przesady bogobojni, tacy są Polacy – szczególnie zamieszkujący świętokrzyskie wsie – według Masternaka. I tylko „Książe” ze swoimi marzeniami stara się wybić ponad przeciętność, jednak rzeczywistość szybko sprowadza go na ziemię.
Masternak uchodzi za pisarza, który niezwykle celnie portretuje Polskę i Polaków co da się zauważyć, w całej recenzowanej pozycji. Takim doskonałym przykładem może być rozdział „Nędzole”, który dosadnie pokazuje, że jego obserwacje trafiają w punkt. Zachowanie przebywających na emigracji Polaków - za które de facto można się często wstydzić – są wyłożone tu jak na tacy. Lektura tego zbioru nie jest zadaniem łatwym z uwagi właśnie na ten krytyczny obraz naszych rodaków. Z kolejnych stron książki wylewa się spora ilość żółci, natomiast czytelnik absolutnie nie ma poczucia, że autor chce ot tak bez powodu sobie wszystkim dopiec. To bardzo szczera i podana z ogromnym ładunkiem emocjonalnym powieść. Mimo tego nieco depresyjnego charakteru książki, bez trudu możemy się zanurzyć w ten tak bliski nam przecież świat. Jest coś w tym, że chętnie spoglądamy na obrazy ukazujące ludzkie, czy wręcz rodzime, przywary. Tak było ze wspomnianym wcześniej „Weselem”, tak jest też w wypadku „Kniazia”. I choć, nie będzie to lektura przesycona optymizmem to jednak zajrzeć do niej warto.
Założona przez autora koncepcja wykorzystania kilku - wyrwanych z większej całości – opowiadań powoduje, że czytelnik nie dowie się z nich wszystkiego. W poszczególnych historiach pojawią się plamy, przez co lektura może wydać się nieco rwana, co nie przeszkadza jednak w połapaniu się w fabule. W jaki sposób wybierano jednak poszczególne opowiadania?
RZ: Poprosiłem Masternaka, aby wybrał opowiadania najważniejsze dla niego i najbardziej charakterystyczne z całego cyklu. Później my wybraliśmy z nich te, które uważaliśmy za najlepsze i na nowo je zredagowaliśmy. Cały cykl opowiada natomiast o życiu Masternaka w formie krótkich literackich reportaży. Im więcej ich czytelnik przeczyta, tym ma większą jasność. Nie jest jednak jakaś jedna spójna powieść.
„Kniaź” może być więc z jednej strony samodzielną i przy tym bardzo ciekawą historią, z drugiej natomiast zajawką twórczości Zbigniewa Masternaka. Mnie na pewno zbiór ten zachęcił, aby w wolnej chwili zajrzeć do pozostałych książek tego autora. Jak więc widać plan Zaręby wypalił:
RZ: Uważam Masternaka za jednego z najważniejszych polskich pisarzy współczesnych i chcę włączyć się do akcji promocyjnej jego literatury. Po komiksie „Nędzole” zdecydowaliśmy się na „Kniazia”, aby móc do jego pisania przekonać nowych czytelników. „Kniaź” jest zgrabnie napisany i z pewnością łatwiej będzie kogoś namówić do przeczytania zbioru niż całego cyklu „Księstwo".
I choć ciężko polecać coś, co niesie ze sobą tak gorzki smak to jednak „Kniaź” jest lekturą, którą warto pochwalić. Do bólu szczera i wytykająca wady Polaków z jednej strony, natomiast z drugiej bardzo dobrze napisana sprawia, że warto do niej zajrzeć. Jeśli oglądaliście filmy Smarzowskiego, wiecie czego, możecie się spodziewać po Masternaku. Fakt, że w dużej mierze opiera się ona na przeżyciach jej autora sprawia, że tym bardziej warto pokusić się o jej poznanie.
Robertowi Zarębie i Zbigniewowi Masternakowi dziękuję za wypowiedzi wykorzystane w tekście.
Kniaź
Autor: Zbigniew Masternak
Okładka: Paweł "Gierek" Gierczak
Wydawca polski: Wydawnictwo Kameleon
Data wydania: Marzec 2017
Liczba stron: 304
Format: A5
Okładka: miękka, kolorowa
Druk: czarno-biały
Cena detaliczna 39,90
Miałam okazję czytać Kniaż i bardzo przypadł mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń