czwartek, 3 grudnia 2015

(Recenzja) Rafał Szłapa - "Bler #5: Człowiek ze światła" Ewolucja czy rewolucja?

Ewolucja czy rewolucja? To pytanie nurtuje mnie od wczorajszego wieczoru, czyli od chwili, kiedy przeczytałem najnowszą odsłonę "Blera" Rafała Szłapy.











Zarówno tytułowa postać jak i sam autor w przeciągu tych kilku lat, które minęły od premiery pierwszego zeszytu, trochę przeszli, dojrzeli i sporo się u nich pozmieniało co przekłada się na kolejne odsłony serii. Od "zwykłego" superbohatera ratującego dzieci z rąk znęcających się nad nimi ojców, krakowska postać przeszła do ratowania również dzieci, ale już z gruzów budynków, powstałych od wybuchu bomby atomowej. Zamiast walczyć z nieuczciwymi developerami, Bler walczy z najwyższą władzą w kraju, i różnego pokroju politykami. Ci z Was, którzy od początku towarzyszą przygodom tworzonym przez Rafała, bez trudu zapewne dostrzegają te wszystkie zmiany i cały rozwój serii. Myślę, ze wszystko to jest już na styku pomiędzy ewolucją a rewolucją i mam dziwne przeczucie, graniczące z przekonaniem, że nie jest to ostatnie słowo sympatycznego komiksiarza z miasta otoczonego trującym smogiem.



Piąty "Bler" (choć de facto ze wznowieniami i nowymi wersjami to już siódmy!) przynosi nam dalszą część wydarzeń ze "Stanu strachu". Przypomnijmy więc krótko, że w poprzedniej części miała miejsce seria zamachów na mieszkańców Polski, która skumulowała się właśnie w jej dawnej stolicy. Władze stworzyły dla najbardziej poszkodowanych tzw. Azyl 14, w którym mogli oni, w ustawionych kontenerach, mieszkać i czekać na poprawę bytu. Szybko okazało się, że w całe zamieszanie wplątani są politycy, a panika, która wybuchła jest im na rękę. Bler, który odkrywa tę tajemnicę, postanawia działać, ośmiesza zaangażowanych w intrygę rządzących, przez co zmuszony jest uciekać z Krakowa. Nie robi jednak tego sam, gdyż wraz z nim wyjeżdża matka dziewczynki, która zaginęła w ruinach miasta, a którą władze totalnie olały. Jak łatwo się domyślić, piąta część to poszukiwania dziecka. Nie są one jednak takie łatwe, gdyż politycy choć często udają, że deszcz pada, gdy się na nich pluje, to takiej zniewagi nie mogą odpuścić. Za Blerem wyrusza więc pościg, który ma za zadanie jego eliminację. I tak, przez cały album toczy się batalia o przeżycie i odnalezienie zaginionej.

Na czym więc polegają największe zmiany, składające się na (R)ewolucję tego tytułu? Myślę, że bez problemu można wyróżnić tu kilka punktów.

Miejsce akcji - choć w dalszym ciągu jest to Kraków, to jednak zmienił się on całkowicie, wręcz nie do poznania. Już pierwsza strona jest jak żywcem wyjęta z kultowych obrazów postapo i tak trwa przez cały komiks. To już nie są ładne widoki miasta i znanych miejsc, ale krajobraz po zagładzie nuklearnej oddziałujący na czytelnika chyba jeszcze mocniej niż ten znany Postapo Gizickiego i Małeckiego. Ruiny budynków, ulice zablokowane przez wraki samochodów, padający śnieg (a może radioaktywny popiół?) i pustka aż bije po oczach z kolejnych stron. W połączeniu z zachowanymi polskimi realiami, budują one klimat przygnębienia, w końcu tak potrzebny przy tego typu historiach.

Bohaterowie - tutaj też widać dużą zmianę, a mianowicie brak jest już tych znanych nam z "pierwszej" trylogii, a w ich miejsce powstają nowi i zupełnie inni. Są oni jakby bardziej dojrzali i dosadniej (?) skonstruowani psychologicznie. Przykładem może być tutaj Petrov, bezwzględny zabójca na zamówienie, który swoje już przeżył. Autor zdradza nam co prawda tylko urywki z jego przeszłości, ale podskórnie czujemy, że odcisnęły one na jego psychice swoje piętno. Reszta antagonistów również jest jakby z innej bajki niż dotychczas, o czym wspomniałem wcześniej. To już nie są pospolici bandyci, ale osoby z najwyższych kręgów państwowych przez co i sam...

Scenariusz -...musi być odmienny. "Bler" wszedł na inny, wyższy poziom. Zawiązana intryga jest już na dużo większą skalę. Pojawiają się nie tylko atomowe wybuchy, ale i prototypowa broń (rodem z "Robocopa"), przed którą broni się główny bohater. Wszystko jest jakby większe, z większą pompą i pytanie jak poradzi sobie z tym wszystkim Rafał w kolejnych komiksach. Czy nie będzie to dla niego swego rodzaju pułapka, że wytworzył, aż tak rozbudowaną intrygę. W końcu walka z robotami to dużo więcej niż, ratowanie dzieciaka z rąk maltretującego go ojca, czy wynoszenie rannych z płonących budynków. Tak czy inaczej "Bler" w chwili obecnej jest na zupełnie innym poziomie niż dotychczas, jest bardziej "dorosły" a przez to też nieco brutalniejszy, ale i pogmatwany.

Rafał potrafi cały czas zaskakiwać. Dowodem może być scena z motylami, które przetrwały miejscową apokalipsę. Scena oddziałująca na wyobraźnię, a przy tym nienaganna graficznie.



Rysunki - no właśnie... choć fanem kreski Rafała byłem od początku, tak im dalej w las tym naprawdę jest jeszcze lepiej. Ostatni album jest dopracowany w niemalże każdym szczególe. Lokacje są zaprojektowane wybornie, każda plansza jest przemyślana, dużo się na nich dzieje na skutek samego sposobu kadrowania, a "malowany" styl Rafała sprawdza się w konwencji postapo genialnie, tym bardziej, że rysownik ma dryg do nakładanych kolorów. Plansze, czy to dynamiczne czy statyczne, cieszą oko i są wisienką na torcie. Realizm, klimat, włożona praca...wszystko to składa się na album rarytasowy, będący ozdobą półki, do którego chce się wracać. Pytanie - czy to już kres możliwości Szłapy, czy zaskoczy on czymś czytelników w dalszych latach? Ja nie przestaje wierzyć, ze kiedyś dostaniemy jeszcze prawdziwie malowany album "Blera", choćby w limitowanym nakładzie.

Dialogi - i tutaj dostrzec można skromną zmianę. Jak wszystkie powyższe elementy są one mocniejsze (dojrzalsze?). Postaci nie boją się mówić nieco bardziej "siarczyście", a i wiele więcej dzieje się teraz w samej narracji, która zdradza dużo uczuć i tego co siedzi w głowie krakowskiego superbohatera.



Czy więc zmiany są na tyle duże, że można już nazwać piątego "Blera" rewolucją? Moim zdaniem dużo na to wskazuje. Tytuł jest o wiele bardziej rozbudowany, dojrzalszy i mocniejszy. Nie jest więc przypadkiem, że z wielu miejsc usłyszeć można głosy o tym, że to najlepszy z dotychczasowych albumów. Ja mam sentyment do tych pierwszych, w których królowały takie zwykłe, "szare" interwencje Blera, ale przyznaję, że seria ta się niezwykle rozwinęła. Aż boje się pomyśleć co będzie dalej... Rafale życzę Ci jak najwięcej podróży nad polskie morze, jeśli ten klimat aż tak służy Twojej twórczości.

ps. i pomyśleć, że moja przygoda z Blerem zaczęła się dość nietypowo, bo od wygranej w konkursie drugiego albumu, po którym to dopiero sięgnąłem po część pierwszą...

                                                                                        zajrzyj na Twittera --> Jarosław_D

Bler #5: Człowiek ze światła

Scenariusz: Rafał Szłapa
Rysunek: Rafał Szłapa
Wydawnictwo: Blik Studio
Wydanie I: 10/2015
Liczba stron: 48
Format: 210x300 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-931632-6-7
Cena z okładki: 36 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz