środa, 3 września 2014

(Recenzja) Tibor Cs. Horvath/Attila Fazekas - Dziedzictwo Inków

Dziedzictwo Inków na podstawie powieści Karola Maya to kolejna historia węgierskiego duetu twórców (Tibor Cs. Horvath oraz Atilla Fazekas), który mógł przeczytać – dzięki wydawnictwu KAW – polski miłośnik komiksu z bratniego kraju. Końcówka lat 80-tych to zresztą prawdziwe eldorado dla tych, którzy cenili węgierską szkołę komiksową.







W wypadku Dziedzictwa Inków można śmiało stwierdzić, że to jedna z lepszych historii Horvatha. Bazę wyjściową do stworzenia scenariusza miał zresztą znakomitą, gdyż Karol May to chyba najznamienitszy autor powieści przygodowych o Indianach i dzikim zachodzie. W tym wypadku wkomponował on w tę historię dodatkowo ostatniego przodka władcy dynastii Inków. I choć z pewnością nie jest łatwą sprawą przeniesienie na karty komiksu wielostronicowej powieści (o czym wspomniałem już przy okazji innej komiksowej adaptacji) to w tym wypadku udało mu się to wybornie. Od pierwszego, aż do do ostatniego kadru, w komiksie dzieje się naprawdę dużo. W Dziedzictwie Inków znajdziemy bratobójcze (powodowane przez chciwość białych twarzy) walki Indian, brutalną, a przy tym niezwykle widowiskową korridę i wspomnianego już wcześniej potomka Inków. Jak to jest w zwyczaju przy tego typu historiach, nie mogło również zabraknąć miejsca dla ukrytego skarbu, które jest powodem całego zamieszania i szeregu nieszczęść. Sami musicie przyznać, że zestaw wyborny jeśli chodzi o przygodową opowieść?


Jeśli już piszę o tym co znajdziemy wewnątrz komiksu, to warto poświecić chwilę na przybliżenie scenariusza. Dwóch głównych bohaterów - Carlosa Hammera (znanego szerzej jako Papa Jaguar) oraz Perillo poznajemy w chwili gdy w pewnej argentyńskiej kawiarni, dochodzi między nimi do sprzeczki, która przeradza się następnie w bojkę. Już wówczas jak na tacy mamy wyłożone charaktery obydwu postaci. Hammer to uczciwy i odważny łowca przygód, natomiast Perillo jawi się czytelnikom, jako podstępny i pozbawiony skrupułów łotr. Kawiarniane spotkanie - jak się okazuje – nie jest pierwszym dla obydwu panów, a jego konsekwencje przewijają się przez całą dalszą historię. Wracając jednak do opowieści, Papa Jaguar po wygranej bójce, która utwierdza wszystkich w przekonaniu, że jest to osoba niezwykle odważna, szybko ma szanse po raz kolejny to udowodnić. Podczas odbywającej się w mieście korridy, ratuje on życie pewnemu bogatemu biznesmenowi, który znalazł się oko w oko z żądnym krwi zwierzęciem. Koniec końców, Papa Jaguar wraz z siostrzeńcem nowo poznanego jegomościa wyruszają w niebezpieczną podróż na Gran Chaco (to jest to samo Gran Chaco, które opisane jestw jednej z powieści Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego). Podczas tej wyprawy przyjdzie im zmierzyć się po raz kolejny z podstępnym Perrilą, zapobiec rozlewowi krwi w walce pomiędzy dwoma indiańskimi plemionami czy odnaleźć zaginiony skarb Inków. Dziać się będzie naprawdę wiele, więc żaden z czytelników nie powinien narzekać na nudę.


Zaletą tego komiksu jest jego wielowątkowość. Akcja toczy się niejako na kilku płaszczyznach – mamy przecież korridę, walkę Indian czy choćby poszukiwania skarbu Inków - i co warto podkreślić żaden z epizodów nie jest potraktowany po macoszemu. To sprawia, że w komiksie występuje ogromne nagromadzenie akcji, co jest zresztą jego kolejną zaletą. Historia opowiedziana jest bardzo zgrabnie. Czytelnik zagłębia się w nią, skupiając na opowieści całą swoją uwagę, nie mogąc się od komiksu oderwać, aż do zakończenia lektury. Swoje robią również zgrabnie wkomponowane w akcję retrospekcje z wydarzeń z przeszłości, umieszczone pomiędzy wydarzeniami toczącymi się „obecnie”. Całość jest rozpisana w taki sposób, że komiks czyta się bardzo płynnie mimo tych przeskoków w toczącej się akcji.

Również graficznie album ten prezentuje się bardzo przyzwoicie. Pamiętać oczywiście trzeba, że komiks ten powstał dawno, daaawno temu, bo w 1985 roku (w Polsce pojawił się trzy lata później), swoje lata więc już ma, ale mimo tego (dla mnie wręcz to zaleta) wygląda naprawdę wybornie. Znajdziemy w nim dużą ilość efektownych pojedynków, a co za tym idzie dynamicznych rysunków. Zwracam też uwagę na ciekawy sposób kadrowania, który wykorzystuje momentami Fazekas. Spojrzenie na bohatera wprost „z paszczy krokodyla” czy obserwowanie gromady Indian przez lornetkę dodają komiksowi dodatkowego smaczku. Są to niby drobne szczegóły, które jednak dodają komiksowi uroku, bo patrzy się na taki niekonwencjonalny sposób ukazania historii naprawdę miło. Warto tez wspomnieć o drugim planie i tłach, które również oddają klimat opowieści. Z jednej strony dość minimalistyczne, ale z drugiej (czy to w zamkniętych pomieszczeniach jak bar czy na otwartej przestrzeni jak stepy i prerie) poczuć można ducha Dzikiego Zachodu. 

Duża część akcji toczy się po zmroku i tu z kolei doskonale sprawdzają się kolory utrzymane w ciemnych odcieniach niebieskiego. Co ciekawe w oryginale komiks ten był czarno – biały, a dopiero polska wersja zyskała inne odcienie. Wersja monochromatyczna jest bardzo udana, natomiast mimo wszystko chyba jeszcze lepiej prezentuje się ta kolorowa i "polska", która jest mimo wszystko nieco bardziej efektowna.

PORÓWNANIE OBYDWU WERSJI KOLORYSTYCZNYCH:



Jeśli chodzi o samą jakość wydania komiksu, to zeszyt prezentuje się podobnie jak większość pozostałych komiksów Węgrów, które wydane zostały na naszym rynku. Za dynamiczną okładkę odpowiada Jacek Skrzydlewski, który ma na swoim koncie ich zresztą najwięcej sposród polskich rysowników. Zanim jednak czytelnikowi dane będzie zagłębić się w lekturę komiksu, zostanie on wprowadzony w świat Inków dzięki artykułowi, który przybliży mu historię ostatnich lat trwania imperium jego przedstawicieli. Według mnie tego typu dodatki są zawsze mile widziane.

Podsumowując – dla mnie opisywany tytuł jest jednym z najciekawszych komiksów węgierskich twórców, które ukazały się na polskim rynku. Na taką ocenę w równej mierze składa się ciekawie rozpisany scenariusz jak i efektowna oprawa graficzna. Przez całą historię dzieje się tu wiele, a akcji jest pod dostatkiem co sprawia, że Dziedzictwo Inków jest wybornym przygodowym komiksem, który można polecić każdemu miłośnikowi tego typu opowieści. Nudzić się poczas lektury z pewnością nie będziecie.

Dziedzictwo Inków

Scenariusz: Tibor Cs. Horvath
Rysunek: Attila Fazekas
Okładka: Jacek Skrzydlewski
Tłumaczenie: Ilona Ruttkai
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Wydanie Polskie: 1988
Liczba stron: 40
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Cena z okładki: 220 zł





3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobał ten komiks.

    OdpowiedzUsuń
  2. 8 rysunków na stronę, zawsze jednakowej wielkości - to wygląda jak komiks sprzed 100 lat, a nie 30.

    OdpowiedzUsuń