środa, 10 września 2014

(Recenzja) Strefa Komiksu #1: Mrok. Przebudzenie

Wiele lat temu, a był to rok 2007 Robert Zaręba wydał pierwszy numer Strefy Komiksu. Dziś, siedem lat później od pomysłodawcy, twórcy i wydawcy (w jednej osobie) usłyszeć można, że formuła magazynu się wyczerpała i SK zniknie z rynku. Zanim jednak do tego dojdzie warto nadrobić zaległości, odkrywając kolejne części serii.








Debiut magazynu na rynku wydawniczym przypadł w udziale Robertowi Zarębie i Nikodemowi Cabale, którzy wspólnie pracowali nad albumem Mrok: Przebudzenie, a który to właśnie komiks wydany został na początek. Ten pierwszy napisał scenariusz do (a w zasadzie "do tych" o czym za chwilę) historii, które następnie zilustrował Nikodem. Przeglądając (po lekturze komiksu) recenzje w sieci, zauważyłem, że opinie na jego temat są skrajnie różne. Od tych totalnie krytykujących, aż po takie które rysunki Nikodema Cabały określają mianem „idealnych”. Jak jest według mnie? Ano tak, że prawda jak zwykle leży pośrodku, choć zdecydowanie bardziej skłaniam się ku opiniom pozytywnym, ale po kolei. 



Album składa się tak naprawdę z czterech luźno ze sobą połączonych epizodów. I słowo „luźno” jest tu kluczowe, gdyż to tak naprawdę całkowicie oddzielne historie, które spajają jakieś drobne elementy (jak choćby część występujących postaci), nie mające wpływu na fabułę. Łączy je natomiast to, że są brutalne, wulgarne i ociekające seksem, a co za tym idzie przeznaczone tylko dla dorosłych czytelników. Biorąc pod uwagę choćby Pomidorową widać, że Nikodem Cabała gustuje w takich historiach. Warto napisać po kilka słów o każdym z „rozdziałów”, które z braku tytułów, będę określał mianem epizodów. A zatem do dzieła:

Epizod #1 – według mnie najlepsza, ale i chyba najmniej oryginalna z części. Każdy z nas zapewne czytał, bądź oglądał historie, w których szefowie mafii załatwiają porachunki z tymi, którzy odważyli się ich zdradzić. W tym wypadku poszło o kobietę, a zemsta była naprawdę krwawa. Choć w zasadzie od samego początku wiemy kto jest winny i jak się zakończy cała sprawa to i tak akcja prowadzona jest na tyle umiejętnie, że czyta się z zaciekawieniem. Trochę szkoda, że autorzy nie rozwinęli bardziej tej części, bo jest ona naprawdę mocna.

Epizod #2 – w nim mamy zaprezentowaną historię skorumpowanych gliniarzy, którzy działają zdecydowanie poza prawem, w celu osiągnięcia korzyści materialnych. W grę wchodzi nawet gwałt. Autor puścił wodzę fantazji i stróżów prawa przedstawił jako najgorsze kanalie. Dodatkowo jeszcze mamy tu motyw tragikomiczny (szczególnie dla jednej postaci), której zachciało się żartować – i to w bardzo niesmaczny sposób – z pewnej panienki. Kto mieczem wojuje od miecza ginie można by rzec.

Epizod #3 – policjantka Sara okazuje się mieć nadprzyrodzone zdolności i z jej perspektywy oglądamy polowanie na niewinnych ludzi, które co jakiś czas odbywa się w mieście. Według mnie świetny pomysł na dłuższy komiks. Podobny motyw ukazany był choćby w filmie Noc oczyszczenia. Jest to najbardziej brutalna część spośród całego komiksu.

Epizod #4 – nieco odbiegający od pozostałych tematyką, gdyż tutaj mamy do czynienia z gościem, któremu nic w życiu nie wyszło. Nie ma pracy, zasiłek podprowadzili mu miejscowi gangsterzy, a jego córka puszcza się na klatce schodowej. Biedny chłopina znajduje tylko jedno wyjście z sytuacji... Jakie? Możecie się domyślić. 



Poza pierwszym epizodem, wszystkie łączy to, że mają otwarte zakończenie, a wręcz powiedzieć można, że są go pozbawione. To w dalszym ciągu otwarte historie, które czekają na dokończenie. I co ważne, po lekturze czytelnik będzie zaciekawiony kontynuacją, gdyż autorzy zostawiają nas z pewnym niedosytem. Oczywiście nie można napisać, że są to przesadnie świeże i oryginalne pomysły, bo to byłoby przesadą. Faktem jest jednak, że przynajmniej mojej osobie nie przeszkadzało to w tym, aby podczas lektury po prostu dobrze się bawić. Mrok jest mocnym komiksem dla tych, którzy chcą się odstresować, zamiast rozmyślać nad egzystencjalnymi problemami ludzkości. Tutaj mamy przemoc, seks i bluzgi. Jednym może się to podobać innym mniej, ale ja (w takim wydaniu) jestem zdecydowanie na tak.

Również wybornie skadrowane i realistyczne rysunki Nikodema Cabały można ocenić wysoko. Nie ustrzegł się on oczywiście błędów – niekiedy mimika twarzy i jej wyraz kompletnie nie pasują do toczących się wydarzeń - lecz generalnie jest naprawdę nieźle. W Mroku otrzymujemy mniej scen przemocy niż we wspomnianej wcześniej Pomidorowej, ale za to autor dużo energii poświęca innej rozrywce. Seksu jest tu naprawdę wiele i cóż, choć romantyzmu nie odnajdziecie to fantazję już jak najbardziej. 



Autorzy stworzyli mocny komiks, nie obawiając się ukazać nawet brutalnych morderstw na dzieciach. Z jednej strony może to budzić pewne kontrowersje (dlaczego nie oznaczono, że komiks przeznaczony jest dla czytelników powyżej 18 lat?) i niesmak. Z drugiej natomiast wykreowali oni prawdziwe brudne miasto grzechu. Miasto, które tak naprawdę może być wszędzie, gdyż nie mówią oni wprost, gdzie dzieje się akcja. To czytelnik i jego wyobraźnia o tym decydują. Dla jednego będzie to najbiedniejsza część Warszawy a dla innego z kolei slumsy Bronxu.

PodsumowującMrok: Przebudzenie to komiks specyficzny, który nie jest przeznaczony dla bardziej wrażliwego czytelnika. Podobnie jak w wypadku Pomidorowej tak i tutaj dostaniemy tylko i wyłącznie akcję w czystej postaci. I podobnie jak przy tamtym komiksie tak i tym razem wyszedł z tego naprawdę udany album. Zabrakło może nieco zakończenia w poszczególnych epizodach, ale i tak polecam. 

Strefa Komiksu #1 Mrok: Przebudzenie

Redaktor naczelny: Robert Zaręba
Scenariusz: Robert Zaręba
Rysunek: Nikodem Cabała
Wydawnictwo: Robert Zaręba
Wydanie I: 3/2007
Liczba stron: 66
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 18 zł



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz