Od dłuższego czasu zbieram się w sobie, aby zasiąść do przeczytania wydanego niedawno przez Strefę Komiksu, zbioru Komiksy na NIE autorstwa Ryszarda Dąbrowskiego. Zanim sięgnę po najnowszy tytuł tego twórcy, postanowiłem zaznajomić się z jego starszą pracą, a mianowicie z komiksem Gwiezdne bezdroża, które stworzył wspólnie z Robertem Zarębą.
Robert Zaręba znany jest głównie, jako redaktor naczelny magazynu Strefa Komiksu. W roli scenarzysty pracował natomiast między innymi nad trylogią Triumwirat, którą zilustrował Zygmunt Similak. Ryszard Dąbrowski podobnie jak Robert Zaręba gości na łamach „Półki” pierwszy raz w historii co oczywiście nie świadczy o tym, że jest to twórca anonimowy. Wręcz przeciwnie. Czytelnicy komiksów w Polsce znają go z pewnością doskonale m.in. z Likwidatora (w tym z mocno kontrowersyjnego odcinka o katastrofie smoleńskiej) czy wymienionych wcześniej Komiksów na NIE. Współpracował on również z magazynem AQQ czy czasopismem Obywatel. Autor o lewicowych poglądach o czym świadczy choćby postać Likwidatora czy tytuły, z którymi podejmuje współpracę (NIE czy Obywatel). Dla jednych będzie to wada dla innych zaleta, mi bliżej do postaci Jana Hardego niż Likwidatora…
W 2008 roku wydał on wspólnie z Ryszardem Zarębą utrzymany w stylistyce S-F komiks Gwiezdne bezdroża, składający się z sześciu historii. Robert Zaręba napisał scenariusz do czterech z nich, a Ryszard Dąbrowski dołożył dwie kolejne plus dodatkowo zilustrował całość. Widać, że autorzy dobrze się dobrali i jeszcze lepiej ze sobą dogadali, bo komiks tworzy jedną spójną całość i to pomimo tego, że pierwotnie publikowany był w częściach. Gwiezdne bezdroża są wydaniem zbiorczym tamtych historii z jedną dodatkową premierową. W zamierzeniu twórców było stworzenie niezależnych historii, połączonych ze sobą głównymi bohaterami, którzy w końcowej fazie historii występują we wspólnym epizodzie. Dzięki takiemu zabiegowi ciężko odczuć, że nad scenariuszem pracowały dwie różne osoby. Granica między poszczególnymi historiami zaciera się tym bardziej, że tylko część z nich oddzielona jest od siebie klasycznym zakończeniem i rozpoczęta nowym tytułem.
Pierwsza z historii, czyli tytułowe Gwiezdne bezdroża, jest niejako wprowadzaniem do całego komiksu, z której dowiadujemy się jak doszło do zaludnienia kosmosu i powstania pierwszego kosmicznego społeczeństwa. Kolejne części dzieją się już właśnie w przyszłości wysoko nad ziemią, a ich bohaterami są m.in. piraci (pozbawieni środków na prowadzenie badań naukowcy) napadający na statki, heroina Fantazella, która ma za zadanie ratować wszystkie kobiety będące w potrzebie (robi to w sposób nad wyraz brutalny, a przy tym skuteczny) czy robot, który ma służyć człowiekowi jako pomoc, co jednak nie do końca mu wychodzi. W moim przekonaniu tak naprawdę scenariusz jest jednak tylko przykrywką to wyśmiewania i krytykowania różnego rodzaju postaw, które spotykamy na co dzień. Autorzy mówią w nim więc o feminizmie, rządzących politykach czy nawet o zdobywaniu coraz to nowych rynków gospodarczych przez Chińczyków. Całość okraszona jest dużą dozą erotyki i humoru – niekiedy dość absurdalnego, ale przy tym zabawnego. W historiach „obrywają” zarówno politycy jak i kler, a niekiedy nie trudno można odszukać aluzję do rzeczywistych wydarzeń.
Wraz z rozwojem akcji komiks zdecydowanie się rozkręca, a jego druga część w moim przekonaniu jest lepsza od początkowych historii. To właśnie tutaj otrzymujemy Zdobywców kosmosu, czyli historię o robocie, który bardzo nieudolnie zajmuje się człowiekiem, aby w końcu przeżyć ewolucję upodabniającą go do człowieka, po której zaczyna pić, ćpać i uprawiać przypadkowy sex. Świetna jest też historia Kosmiczne odpady. Nie wiem czy to działanie celowe autorów czy zbieg okoliczności, ale ja w dużej mierze właśnie tak wyobrażam sobie polską służbę zdrowia.
Niektóre pomysły wykorzystane w komiksie, które przyszły do głowy autorom ocierają się o granice absurdu, z tym, że w tym wypadku ciężko traktować to jak zarzut. Cały ten komiks jest, bowiem mocno przerysowany i pomysły, które w innym wypadku byłyby może głupie, tutaj sprawdzają się całkiem nieźle, podnosząc wartość humorystyczną albumu.
Za stronę graficzną odpowiadał Ryszard Dąbrowski, który przedstawił bohaterów w sposób nieco karykaturalny i przerysowany. Wystarczy spojrzeć na pośladki, biust i usta Fantazelli. Taka konwencja pasuje jednak do założeń komiksu i sprawdza się w nich świetnie. Nie są to rysunki piękne, ale nie to było założeniem rysownika. Są one za to specyficzne i charakterystyczne, są "jakieś". Wzbudzają w czytelniku uczucia, nie zostawiając miejsca na obojętność. Cały album jest kolorowy (w odróżnieniu do pierwowzoru) i trzeba powiedzieć, że dzięki temu zyskuje na jakości. Kolorowe plansze są zdecydowanie przyjemniejsze w odbiorze.
Technicznie otrzymujemy podobny komiks jak przy pozostałych tytułach Strefy Komiksu. Sztywniejsza (ale nie twarda) okładka plus komiks w dużym formacie A4. Dodatkowo całość w kolorze – co z kolei nie zdarza się bardzo często – i dobrej jakości papier wewnątrz albumu. Na końcu komiksu znajdziemy fragment opowieści Błąd. James Błąd, który opublikowany będzie w drugiej części Gwiezdnych bezdroży. Te mają się ukazać w tym roku. Na okładce umieszczono również miniatury pierwszych stron innych historii wydanych przez "Strefę".
Podsumowując – Gwiezdne bezdroża to komiks dość specyficzny. Utrzymany w tonie komedii o zabarwieniu erotycznym i w fantastycznej konwencji, która dodatkowo opisuje polską (i nie tylko) rzeczywistość. Przyznać musicie, że połączenie karkołomne. Nie wszystko jest tu dobre, mi nie odpowiada choćby zaciekły atak na księży i katolickie wartości, co pewnie dla innych (niestety) będzie zaletą tego komiksu. Pomijając tę kwestie, ubawiłem się podczas lektury wybornie. Nie jest to moim zdaniem komiks idealny, ale jako niezobowiązująca lektura po ciężkim dniu pracy powinna się sprawdzić. Czytając go obserwujcie uważnie drugi plan, tam naprawdę dzieje się wiele ciekawego, co wzbudzi u was salwy śmiechu.
Aha, tyłek Fantazelli jest naprawdę wyborny ;)
Strefa Komiksu #7: Gwiezdne bezdroża
Redaktor naczelny: Robert Zaręba
Scenariusz: Ryszard Dąbrowski, Robert Zaręba
Rysunek: Ryszard Dąbrowski
Wydawnictwo: Robert Zaręba
Rok wydania polskiego: 6/2008
Liczba stron: 44
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 29,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz