piątek, 30 sierpnia 2024

(Recenzja) Daniel Gizicki, Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, Grzegorz Pawlak - Postapo #4: Jacy jesteśmy

"Jednoczesna" lektura „Postapo #4” i książki „Dzień Tryfidów” to sprawa wielka to podwójna dawka postapo i podwójna dawka poważnych skądinąd treści ubranych w szaty wciągającej i dość bezwzględnej historii. Jedno z drugim świetnie współgra więc choć całkowicie przypadkowo, to przy jednym i drugim bawiłem się wybornie. Dzisiaj kilka słów na temat postapo w wersji komiksowej, czyli już czwartej odsłonie serii, której scenarzystą jest Daniel Gizicki. Gizicki rzeczoną część tworzył z trójką innych autorów, którzy, tak jak on sam, liczą się na naszym krajowym rynku – Krzysztofem Małeckim, Łukaszem Rydzewskim oraz Grzegorzem Pawlakiem. Odpowiadając na wstępie na pytanie, które pewnie kilka osób nurtuje – tak, widać różnicę w pracach poszczególnych rysowników (Pawlak odpowiada tylko za „kolory”), tak mimo tych różnic cała odsłona zachowuję jednolitość i w żaden sposób nie przeszkadza to w lekturze ani z niej nie wybija.


„Postapo” to seria, której akcja toczy się w Polsce, a właściwie polskich realiach, gdyż Polska jako-taka przestała istnieć na skutek kataklizmu. Osoby, które przeżyły, starają się po prostu przetrwać, co biorąc pod uwagę ich sytuację, nie jest łatwe. Właśnie w takich okolicznościach przyrody poznajemy kilkoro głównych postaci występujących w komiksie i rzeszę bohaterów pobocznych. Kto czytał, ten mniej więcej się orientuje, kto nie czytał, niech nadrobi, gdyż nie będę tutaj zdradzał tego, co działo się wcześniej. Szkoda bowiem psuć waszą zabawę w odkrywanie tajników fabularnych. Napiszę więc tylko, że zeszyt czwarty jest bezpośrednią kontynuacją poprzednich zdarzeń, ale też w pewien sposób jest zeszytem wyjątkowym. Ta wyjątkowość to fakt, że Gizicki w tej odsłonie chyba najmocniej z dotychczasowych skupia się nie na akcji samej w sobie a na kwestiach moralnych, człowieczeństwie, tragedii i tym jak w jej obliczu zachowuje się człowiek, w końcu, gdzie jest granica człowieka, po której przekroczeniu nie ma już powrotu… Kwestie ważne i ważkie, ale podkreślam ze stanowczością, że scenarzysta dźwiga to i daje nam komiks wyborny, wręcz genialny w odbiorze. Nie wiem, czy to kwestia podkręcenia lektury „Postapo” książką, którą wspomniałem we wstępie, ale nawet i bez tego, „czwórka” rzuciłaby mnie na kolana i sprzedała plaskacza… I wiecie co? Gizicki dokonuje tego, stosując miejscami zagrywki znane i nie do końca zaskakujące. Część zdarzeń można w pewien sposób przewidzieć, zanim się jeszcze wydarzą, ale w żaden sposób nie wpływa to na fakt, jak mocno one na nas oddziałują. Nie sądziłem, że jest to możliwe. A jednak. Gizicki stawianymi przed czytelnikami pytaniami, problemami i moralnymi rozterkami nie bierze jeńców, tworząc komiks ze wszech miar warty poznania. „Postapo #4” szokuje, zmusza do refleksji, pokazuje, jak może wyglądać świat już wkrótce, obrazuje ludzkie postępowania i problemy, które często go przerastają. Pod tym względem jest to odsłona, w której chyba nie widać pola do poprawy. Jeśli dodam do tego jeszcze fakt, że całe te rozważania ubrane są w szaty naprawdę niezłego komiksu akcji i dzieje się w nim non stop wiele, to sami zauważycie, że nie jest to komiks ot tak do zapomnienia w jeden dzień po lekturze. I tutaj mój największy „żal” do autorów o to, że komiks nie jest wydany w jednym zbiorczym albumie tworzącym zamkniętą całość. Czekanie na kolejne odsłony nie jest niczym przyjemnym, bo chce się ją poznać od razu. A tak…tak naprawdę nie wiemy, kiedy doczekamy się kontynuacji. Szkoda.


Moralna dwuznaczność, pytania o człowieczeństwo i o to, jak byśmy postąpili my sami w danej sytuacji nie są jednak jedynym elementem serii i tej odsłony. Przecież obok fabuły jest też i oprawa graficzna komiksu, dla każdego jej fana równie ważna. Tutaj jak już wspomniałem, za komiks odpowiada kilka nazwisk, natomiast tymi najważniejszymi są nazwiska Małeckiego i Rydzewskiego, którzy czuwają w głównej mierze nad tym, jak czwarta odsłona „Postapo” wyglądać będzie. Przyznam szczerze, że nie jestem do końca fanem tego typu szarości, jaka prezentowana jest w tym komiksie. Takie pośrednie rozwiązanie między czerni i bielą a kolorem nie do końca przypada mi do gustu (genialna okładka pokazuje, jak świetnie mogłoby to wyglądać w kolorze) co jednak nie oznacza, że całość wygląda źle. Co to, to nie. „Postapo #4” prezentuje się zacnie i co ważne doskonale współgra z tym poważnym i wielowymiarowym podłożem fabularnym. Rysownicy oddają emocje i zagrożenie, które chce przekazać nam scenarzysta, a same kadry przyciągają nasz wzrok. O różnicach w stylu obydwu rysowników już wspominałem i tak naprawdę kwestia indywidulanego gustu, która nam bardziej przypasuje, aczkolwiek nie czujemy żadnego dysonansu między jednym rozdziałem a drugim. Graficznie jest więc tak, jak być powinno – jest dynamicznie, emocje są widoczne na twarzach bohaterów, a przedstawiony świat pozwala nam uwierzyć, że oto rzeczywiście niedawno miała miejsce apokalipsa, która zrujnowała znanym bohaterom do tej pory świat.


„Postapo #4” jest komiksem pod wieloma względami wybornym, jest historią, która nie ma być jedynie historyjką o walczących o przetrwanie „ludkach”, jakich to historii mamy multum choćby w grach wideo. „Postapo” opowiada historię w tytułowym klimacie, ale jednocześnie jest czymś więcej, jest przyczynkiem do rozmyślań i autentycznego przeżywania problemów wraz z bohaterami serii. Polecam waszej uwadze. Nie będziecie żałować i parafrazując klasyka…”Polacy nie gęsi i swoje The Walking Dead mają”.


Postapo #4: Jacy jesteśmy

Autorzy: Daniel Gizicki, Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, Grzegorz Pawlak 
Wydawnictwo: Celuloza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz