Jak wspomniane zostało powyżej, w Polsce ukazały się już cztery tomiki „Animy”, a piąty jest w przygotowaniu przez J.P.F. Akcja zmierza więc powoli ku końcowi, a czytelnicy mogą szykować się już na wielki finał. Zanim jednak do tego dojdzie, to będziecie mieli okazję śledzić akcje w alternatywnej rzeczywistości (a w zasadzie przyszłości) świata Evangelionów, w której nie doszło do Planu Dopełnienia Ludzkości. Jeśli nie wiecie, co to jest, a świat Evy jest wam obcy to krótkie ostrzeżenie - cała ta seria nie będzie raczej dla was lekturą łatwą, a wręcz myślę, że odbijecie się od niej jak od ściany. „Anima” to rzecz zdecydowanie przeznaczona dla fanów serii i im dalej w las, tzn. im więcej stron noveli przeczytacie, tym bardziej się sami o tym przekonacie. Aby czerpać radość z tej książki, znajomość mangowych wydarzeń jest niemalże wymagana. Miejcie tego świadomość, bo i znając zdarzenia toczące się w komiksie, lektura „Animy” nie należy do rzeczy łatwych. Dających przyjemność, a i owszem, ale jest to lektura wymagająca, a czytanie i odnajdywanie się w kolejnych wydarzeniach nie należy do czynności prostych mam wrażenie. Trochę to zasługa samego tematu, w którym mamy sporo np. religijnych odniesień i dużo różnego rodzaju technicznych aspektów, a trochę też zasługa stylu pisarskiego autora, który nie należy do przesadnie płynnych i lekkich. Mało tutaj rozbudowanych dialogów, które swoją drogą zawsze upłynniają lekturę, sporo też przeskakiwania między poszczególnymi wątkami. Chcąc więc się nią cieszyć, bądźcie gotowi na to, że możecie się w niej kilkukrotnie zagubić. Takim pewnym paradoksem jest to, że nawet czytając streszczenie fabuły na stronach internetowych serii poświęconych, można odnieść wrażenie, że całość jest dość mocno skomplikowana. Faktem jednak jest też to, że czwarty tomik tej serii przynosi ze sobą sporo interesujących zdarzeń i zwrotów akcji, a i pojedynków między ogromnymi mechami nie brakuje, co daje czytelnikowi chyba największą radość płynącą z lektury. Pojedynki między robotami mieszają się z epickimi zdarzeniami, obroną planety i walką o odzyskanie bliskich. Nad całością unosi się też atmosfera dramatyzmu więc elementów, nad którymi można się pochylić, czytając czwarty tomik serii, jest sporo.
Ciekawe jest też to, w jaki sposób książka ta została wydana, czyli fakt, że dodano do niej kilka kolorowych stron, będących swoistym komiksem w książce. I choć oprawa graficzna różni się nieco od tej znanej z oryginalnej mangi to jednak tak czy tak jest to bardzo ciekawy i pozytywny element całości.
Cóż, choć lektura „Neon Genesis Evangelion Anima” nie jest lekturą idealną, za to wymagająca od nas samozaparcia, żeby przez nią przebrnąć, to jednak ma w sobie coś, co sprawia, że warto po nią sięgnąć. Tym czymś jest możliwość poznania alternatywnego zakończenia kultowej przecież serii mangowej i anime. Jeśli więc jesteście fanami „Evy”, to sięgnijcie po „Animę”, bo da wam szansę na zasmakowanie historii z zupełnie innej strony. Czwarty tomik na pewno was zaciekawi swoją dawką dynamiki i efektownych scen. Jeśli nie wiecie czym jest „Eva” to zdecydowanie polecam sięgnąć po mangowy – lub animowany – pierwowzór, a dopiero wówczas sięgnąć po light novelę. Ja natomiast czekam na zakończenie. Zobaczymy, co przyniesie tom piąty.
Neon Genesis Evangelion Anima #4
Autor: Yamashita Ikuto, Utatane Hiroyuki, Takeru Kageyama
Wydawnictwo: J.P.F.
Oprawa: miękka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz