wtorek, 9 sierpnia 2022

(Recenzja) Akira Toriyama, Toyotarou - Dragon Ball super #13, #14

Niektóre rzeczy się nie starzeją i nie nudzą jak choćby oglądanie walk w Dragon Ballu. A, że tych jest w tomiku 13 i 14 od groma to muszę zdradzić, że dla fanów Son Goku, Vegety i reszty ferajny będzie to nie lada gratka.






Oto bowiem dochodzi w końcu do ponownej konfrontacji pomiędzy niezwykle groźnym Moro a zawsze pozytywnie nastawionym Goku i równie często dumnym Vegetą. To kolejna runda ich zmagań, gdyż już raz zostali „sprowadzeni na ziemię”, czego efektem było zaangażowanie obydwóch w niemiłosiernie ciężki trening, który musieli przeżyć. Teraz wojownicy wracają, by zlać skórę arcyłotra zagrażającemu całej ludzkości. Przy okazji reszta uwielbianych wojowników w tym czasie mierzyć się będzie z przydupasami Moro i gwarantuję wam, że i tutaj emocji nie zabraknie. Ok, w porządku, nie będzie to chyba wielki spojler, jeśli napiszę wam, że na przestrzeni tych całych dwóch recenzowanych odsłon serii Dragon Ball Super będziemy obserwować drugą rundę batalii. Czy się ona już rozstrzygnie? Tego już nie zdradzę, dowiecie się po lekturze mangi. To dla was tylko dodatkowy plus, bo gwarantuję wam, że tomiki są kwintesencją twórczości Akiry Toriyamy i całej tej serii.


Jeśli lubicie twórczość Japończyka, jeśli oglądaliście kiedyś anime DB, jeśli też do tej pory nie do końca byliście przekonani do kolaboracji Toriyamy i Toyotarou to teraz macie szansę zmienić swoją opinię lub wrócić do młodzieńczych lat. Dostajecie bowiem do ręki to, za co ten kultowy tytuł pokochały miliony fanów na cały świecie. Te dwa tomiki to klasyczne spojrzenie na tę serię. Mamy tu bowiem kolejne przemiany, mamy niesamowite pojedynki, mamy zwroty akcji, mamy coraz groźniejszych łotrów i coraz silniejszych bohaterów, mamy w końcu zboczucha pod postacią jednego mistrza sztuk walki. Jasne, dostajemy też klisze, ale są one tak dobrze zrobione, że nie przeszkadza nam to, a wręcz przeciwnie, cieszymy się nimi jak wówczas, za pierwszym razem. Nawet dające się słyszeć tu i ówdzie negatywne komentarze dotyczące tej serii nie są w stanie zrzucić z mojego nosa różowych okularów, przez pryzmat, których oceniam tę mangę.


Głównego łotra serii można lubić lub nie, natomiast w mojej opinii w mandze tej, postać się sprawdza, a im dłużej go znamy, tym lepiej się prezentuje. Niby nic takiego, niby nie wyróżnia się niczym, ale w najważniejszym momencie rozwija skrzydła i sprawia, że pojedynek z nim naprawdę robi się imponujący. Sceny walk są ciekawe i dynamiczne. Jak zawsze, każdy z uczestników ma w zanadrzu sporo niespodzianek więc czytając tomiki, tak naprawdę nie wiadomo co wydarzy się za chwilę. To sprawia, że lektura mija w sposób ekspresowy, gdyż nie mamy nawet sekundy wytchnienia. No może jest jeden moment, gdy historia nieco zwalnia, a nabiera za to ogromnej dramaturgii, gdyż dochodzi do mocnych zdarzeń. Zobaczycie sami.


Swoje dokłada też rysownik, który jest w doskonałej formie i robi naprawdę dobrą robotę, ukazując nam tę imponującą batalię. Ciężko dopatrywać się słabych punktów, gdyż rysownik dopracował niemalże do perfekcji umiejętność kopiowania stylu Mistrza. To żadna wada w tym wypadku biorąc pod uwagę fakt, że Toriyama przecież dał mu swoje błogosławieństwo.


Musicie mi uwierzyć, że w 13 i 14 tomiku dostajemy kawał wybornej historii. Mimo swojej wtórności i była to niesamowita frajda móc przeczytać te tomiki. To naprawdę stary dobry Dragon Ball z genialnymi pojedynkami, niesamowitą dramaturgią, świetnym humorem i wybornymi rysunkami. Zapominam o wszelkich wadach tych tomików, rozkoszując się twórczością Mistrza Toriyamy. Nie mogę się też doczekać kolejnych odcinków i kolejnych zdarzeń.

Ps. Aha na plus jest też to jaką postacią jest obecnie Vegeta. Przeszedł świetną przemianę, stając się dumnym wojownikiem, którego nie sposób nie lubić. Tak jak nie sposób nie lubić całej tej serii.

Dragon Ball Super #13, #14

Autor: Akira Toriyama, Toyotarou
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Język wydania: Polski
Format: B6 (12cm x 17cm)
oprawa: miękka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz