Tak, zdecydowanie da się odczuć zmianę atmosfery między pierwszymi trzema odcinkami serii a tym, co zaprezentowane zostało w części czwartej? Czy jest to zmiana na plus? Cóż, mam pewne obawy, ale nie omieszkam oczywiście obserwować dalej, w którą stronę będzie zmierzać akcja. Pierwsze trzy tomiki były bowiem tak genialną, uroczą i zabawną opowieścią, że grzechem byłoby przerwanie lektur. Oj, nie. Wciąż czuję niedosyt tej historii, wciąć chcę jej więcej. Na czy jednak polega właściwie ta zmiana, o której wspomniane jest powyżej? Przede wszystkim na tym, że nie jest to tym razem tak lekka, niezwykle komediowa, z pieprznym charakterem, komedia sytuacyjna, która wywoływała salwy śmiechu i radowała oczy elementami ecchi. Tym razem, szczególnie druga połowa tomiku, jest to dość słodka, żeby nie napisać kawaii, komedia romantyczna, w której zaczynają dominować uczucia bohaterów, a ich relację stają wyżej niż elementy komediowe. Owszem, nadal tu i owdzie wydarzy się coś zabawnego, natomiast nie jest problem zauważenie, że jednak nacisk jest położony na to, co nasz „miłosny trójkąt” do siebie czuje, jakie zaczynają łączyć ich uczucia. Podkreślone jest to dodatkowo właśnie tą zimową, słodką w pewnym sensie świąteczną scenerią, która ułatwia nam zakochanie się w drugiej osobie. Mamy więc tu odpowiedni nastrój, mamy zakochane dziewczyny, w końcu mamy może nieco gapowatego, ale przy tym urokliwego Kazuyę, z którym może się łączyć w bólu zapewne wielu facetów.
Nie jest też problemem zwrócenie uwagi na to, że czwarta odsłona serii w dalszym ciągu utrzymuje szybkie tempo narracji i akcji. Wydarzenia toczą się ekspresowo, nie ma nawet chwili przestoju, co dodatkowo jeszcze podkręca czytelnika podczas lektury. Autor zadaje tutaj wiele pytań i stawia przed czytelnikiem kilka naprawdę ciekawych zagadek, dzięki wprowadzeniu „tej trzeciej”. To ona jest główną osią fabuły, ona skrywa największe tajemnice i ma najwięcej do u(od)krycia. Ruka jest katalizatorem zdarzeń i postacią, która podkręca całe tempo tomiku. Cóż, dynamiki tej serii – jak dotychczas – nie sposób odmówić. Tak samo, jak nie sposób odmówić jej uroku na gruncie graficznym. „Dziewczyna do wynajęcia” to bardzo dobrze narysowana seria, która cieszy oko. Świetnie oddana jest grudniowa atmosfera Japonii, bohaterki są niezwykle seksowne więc naprawdę łatwo wczuć się w uczucia towarzyszące Kazuyi, a główny bohater jest taki, jakim być powinien, aby można mu było „ufać”, czyli cytując klasyka „z twarzy jest podobny zupełnie do nikogo”. I o to chodzi, gdyż w ten sposób reprezentuje on rzesze nie tylko Japończyków, z podobnymi do jego problemami w relacjach z kobietami.
Cóż, po lekturze czwartej odsłony serii targają mną różne uczucie. Radość z lektury naprawdę dobrej serii, zaintrygowanie kolejnymi kłodami rzucanymi przed bohaterami przez Miyajimę, poczucie zafascynowania wyglądem kobiecych postaci, a z drugiej strony swego rodzaju niepewność, w którą stronę podąży na przestrzeni kolejnych tomików ta seria. Czy wróci na tory lekkiej erotyzującej komedii, czy jednak stanie się pełnoprawną komedią romantyczną, gdzie ważniejsze od pokazanie pięknych dziewczyn w nieco dwuznacznych pozach, będzie ukazanie łączących ich relacji. Tomik czwarty stoi bowiem w pewnym sensie w rozkroku między jednym a drugim, z dość wyraźnie zaznaczoną granicą, gdzie kończy się pierwszy, a zaczyna drugi gatunek.
Dziewczyna do wynajęcia tom 4
Scenariusz: Reiji Miyajima
Rysunki: Reiji Miyajima
Wydawca: Waneko
Premiera: 30.04.2021 r.
Oprawa: miękka
Format: 195 x 138 mm
Papier: offset
Druk: cz-b
Stron: 200
ISBN-13: 9788380968806
Cena: 22,99 zł
Tekst powstał na potrzeby portalu paradoks.net.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz