sobota, 21 listopada 2020

(Recenzja) Tobiasz Piątkowski, Przemysław Kłosin - Panaeuropa vs Smog

Komiksy na zlecenie różnego rodzaju instytucji - w tym instytucji państwowych - niosą ze sobą ryzyko, że zamiast rozrywki w najczystszej postaci dostaniemy propagandową papkę. Z dużą dozą zaciekawienia, ale i niepewności, zasiadam więc zawsze do tego typu lektur. Nie inaczej było też przy okazji komiksu „Panaueropa vs Smog”, który bardzo niedawno miał swoją premierę na rynku.




Na początek trzy informacje. Pierwsza to taka, że recenzowana pozycja to kontynuacja komiksu „Panaeuropa vs Pandemonium” z 2019 roku. Druga taka, że to darmowa publikacja, która była dość szeroko promowana w social mediach MFKiG przy okazji ostatniego Festiwalu. Trzecia i ostatnia z kolei to ta, która mówi nam, że komiks powstał z inicjatywy Komisji Europejskiej.

No dobrze, ale o czym w ogóle jest to komiks i kto za niego odpowiada, tj. kto go stworzył? Ano wygląda to tak, że za scenariusz odpowiada Tobiasz Piątkowski. I tutaj już w głowach wielu zapala się lampka, gdyż autor ma już uznane nazwisko na krajowym rynku (w końcu to on pracuje przy Bradlu czy swego czasu działał przy Pierwszej Brygadzie). Druga połowa duetu w niczym mu nie ustępuje, gdyż odpowiedzialny za rysunki Przemysła Kłosin nie tylko dał się poznać z reaktywacji Awantury, ale i publikuje swoje prace za granicą. Nazwiska nie są więc w żaden sposób anonimowe, a wręcz przeciwnie, ludzie Ci mają już grono fanów swojej twórczości. Sam komiks, o czym jest dość łatwo się domyślić, wnioskując z tytułu, to opowieść, w której mamy do czynienia z walką ze…smogiem. Tak „z tym” smogiem, choć w sumie do dzisiejszych czasów bardziej pasowałaby pandemia, jest ona bowiem bardziej „modna”. Smog miał swoją chwilę triumfu w latach ubiegłych. To oczywiście tak pół żartem pisząc. Ze smogiem walczy natomiast nie kto inny jak grupa superbohaterów – i nie mam tu na myśli żadnych ekologów – którzy pochodzą z całego świata. Ot taka kosmopolityczna zbieranina. Mamy tu więc Romulusa i Remusa, mamy Atenę, ale nie zabrakło też miejsca dla swojskiego Twardowskiego. Przyznajcie, że grono zacne, a i sam pomysł ciekawy.



No i właśnie ta super grupa podejmuje się walczyć ze smogiem, poważnym zagrożeniem nie tylko dla przyrody, ale głównie dla samych ludzi. W samym komiksie mamy przemieszczanie się w czasie, wzywanie bohaterów z innych krain, mrocznego wroga, którego trzeba pokonać, dużo akcji, jeszcze więcej pojedynków i dynamicznych scen, ale też nieco poważniejszej treści. Całość podana w bardzo „trykociarskim” sosie co dało w sumie przyzwoity efekt. Nie jest bowiem tak, że komiks ten zanudza nas swoją treścią, paplaniną i moralizatorstwem. To raczej takie przyswajanie wiedzy poprzez rozrywkę, ale i rozrywka sama w sobie. Owszem, tu i ówdzie natkniemy się na elementy przypominające, że mamy do czynienia z komiksem sponsorowanym przez Fundusze Europejskie (zwróćcie uwagę na niektóre kadry i umieszczone w nich charakterystyczne tabliczki), komiksem, który ma nam przekazać wiedzę ekologiczną (dodatek na samym końcu zeszytu) czy w końcu komiksem tworzonym na zlecenie, ale ostatecznie elementy te nie dominują nad resztą, dzięki czemu czytając go, mamy poczucie obcowania z niezłą historią superbohaterską z ważnymi sprawami w tle. Dla mnie osobiście plusem jest też to, że moja rodzinna Łódź odgrywa w nim swoją rolę – podobnie jak jeden dżentelmen związany mocno z MFKiG.



Piątkowski więc wywiązał się ze swojej roli naprawdę dobrze, sprzedając nam produkt, który jest bardzo zjadliwy, naprawdę dobrze napisany i pomimo pewnego moralizatorstwa, bardziej jest w nim odczuwalna atmosfera superhero niż to pierwsze właśnie. To na pewno efekt tej dużej dynamiki i świetnego planu na poprowadzenie całej akcji. Przy wszystkich tych pochwałach dla scenarzysty nie sposób nie wspomnieć o rysowniku, bowiem jest to historia, która została wyjątkowo dobrze zaprezentowana graficznie. Realistyczna kreska autora świetnie współgra z bardziej magicznymi momentami czy z ukazaniem głównego wroga naszej ferajny. Kadry są bardzo klimatyczne i nawet fakt, że sam scenariusz jest dość specyficzny, nie przeszkadza rysownikowi w całości się odnaleźć. Dzięki temu równie dobrze co Twardowski wyglądają nie tylko Romulus i Remus, ale i inni bohaterowie - żywcem wyjęci z serii X-Man. Czytelnik ma więc na czym zawiesić oko, tym bardziej że ciągle coś się tutaj dzieje a Kłosin nie pozwala, aby w jego styl wkradła się nuda. Wszystko to czytelnik natychmiast odczuje, a dzięki temu bardziej wczuje się w całą historię.

Kilka zdań podsumowania. „Panaeuropa vs Smog” jest niezłym – a na standardy „zleceniówek” bardzo dobrym komiksem z wartką akcją, ciekawą fabułą i dobrze wmieszanymi wątkami ekologicznymi. I choć niekiedy widać – bo autorzy nie chcą, abyśmy o tym zapomnieli – że to praca tworzona na zamówienie organizacji publicznej, to można się przy lekturze bardzo dobrze bawić. A, że do tego jeszcze strona rysunkowa wybija się ponad przeciętność to, czego chcieć więcej? Niczego. Po prostu należy dowiedzieć się jak z tym całym smogiem walczyć i jak go pokonać.

Panaeuropa vs Smog

Scenariusz: Tobiasz Piątkowski
Rysunki: Przemysław Kłosin
Kolor: Agnieszka Papis
Okładka: Przemysław Kłosin
Publicystyka: Marek Prawda
Data wydania: 15 Listopad 2020
Stron: 40


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz