niedziela, 23 sierpnia 2020

(Recenzja) Jean Harambat - Klub Detektywów

Dość niespodziewanie wydawnictwo Marginesy zafundowało nam czarnego konia tegorocznego sezonu komiksowych premier. Z takim to właśnie poczuciem kończyłem lekturę "Klubu Detektywów" autorstwa Jean'a Harambata, gdyż autor ten daje nam dawkę naprawdę solidnej rozrywki, o czym przekonacie się nie tylko za chwilę, ale przede wszystkim sięgając po ten komiks.




Klub Detektywów to działające od lat 30-tych stowarzyszenie, które skupia w swoich szeregach najlepszych autorów kryminałów. Dość powiedzieć, że do tej grupy należeli Agatha Christie, G.K. Chesterton, Dorotha L. Sayers, A.E.W. Masona, Emma Orczy, duchowny Ronalda Knox czy w końcu Dickson Carr. Prawdziwa śmietanka musicie przyznać, śmietanka, która jednocześnie jest grupą, wokół której toczy się cała fabułą komiksu. Siódemka ta bowiem to główni jego bohaterowie, którym przyjdzie się zmierzyć z nie lada zagadką do wyjaśnienia. Po przyjęciu, w którego czasie w szeregi Klubu przyjęto nowego członka, nasi detektywi zostali wezwani do posiadłości pewnego milionera - ekscentrycznego trzeba mu przyznać - który chce im zaprezentować cud techniki, de facto wpływający na działalność autorską. Otóż to pewien robot, po sypnięciu mu kilkoma ogólnikami, potrafi bezbłędnie rozszyfrować mordercę czy innego tam bandziora. Szybko zresztą dochodzi do sytuacji, gdy rzeczony robot może się wykazać, ale o dalszej części przeczytacie już sami w komiksie.


Jean Harambat stworzył naprawdę wyjątkowe pod wieloma względami dzieło komiksowe, które intryguje, a jednocześnie bawi i daję szansę pogłówkowania. Niczym bohaterowie jego komiksu tworzy świetną kryminalną historię, która niejednokrotnie nas zaskoczy. Jednocześnie faktem jest, że Harambat nie dostałby się do samego Klubu. Dlaczego? Ano dlatego, że jego członkowie po przypieczętowaniu swojego w nim udziału złożoną przysięgą musieli opierać swoje powieści na pewnych zasadach i przestrzegać przykazań, aby z niego - mówiąc wprost - nie wylecieć. Haramby owszem zna te zasady, bierze je pod uwagę, ale za cel wziął on sobie ich...nieprzestrzeganie. Stąd też czytelnik, który już na wstępie ma szansę z najważniejszymi zasadami się zapoznać, ma nie lada zagwozdkę widząc jak autor komiksu co rusz stosuje przeciwieństwa. Dla samego Harambata wiązałoby się to z brakiem możliwości dołączenia do elitarnego grona, natomiast dla nas, dla czytelników sprawia to, że oparty na takich przeciwstawnościach komiks jest atrakcją, w której autor funduje nam prawdziwy rollercoaster, a przez bardzo długi okres (do końca?) ciężko jest wytropić rozwiązanie zagadki.

Mało tego nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor komiksu pogrywa nie tylko z nami czytelnikami, ale też z samymi bohaterami swojej historii, tymi autentycznymi, ukazując ich przeciwstawności, ale też cechy charakteru, którymi się odznaczali. Wielokrotnie sprawia to, że komiks obfituje w humorystyczne akcenty, które ich autentyczność wzmacnia. Dobry kryminał to taki, który trzyma w napięciu przez każdą stronę jej lektury i jeżeli przyjąć ten element za wyznacznik to i "Klub Detektywów" jest dziełem wybornym. Sama główna zagadka jest niezwykle przemyślana, przez co wodzeni za nos, z ogromnym zaciekawieniem oczekujemy jej zakończenia a przede wszystkim rozwiązania. Zabiegi stosowane przez Harambata tylko podkreślają urok tej opowieści. Opowieści pełnej dowcipu, lekkości i inteligentnych rozwiązań. Bardzo niepozorna graficznie historia swoją fabułą magnetyzuje i oczarowuje, a przecież o to właśnie w tego typu pracach chodzi prawda?


A czemu oprawa graficzna jest niepozorna? Ano jest ona bardzo "ugrzeczniona", uporządkowana i dość minimalistyczna - taka trochę w stylu prac z ówczesnych lat. Jednocześnie też jest ona bardzo przystępna w odbiorze, tzn. nie męczy nas, ale dodatkowo jeszcze podkreśla bardzo pozytywny odbiór tego komiksu. Jeśli chciałbym określić ją jednym słowem, użyłbym określenia "przyjemna". Zresztą cały ten komiks taki jest. Trochę autentycznych wydarzeń, miesza się z literacką fikcją autora, tworząc wspólnie mieszankę, której nie powstydziłby się żaden z siedmiu ukazanych bohaterów, członków prawdziwego Klubu Detektywów.

Tak jak wspomniałem na wstępie, dla mnie recenzowana pozycja to czarny koń i bardzo mocny faworyt do podium w tegorocznym podsumowaniu. Lato i wakacje, które obecnie mamy to zresztą doskonały czas na lekturę tego typu twórczości, więc jeśli zastanawialiście się, czy dać mu szansę, lub jeśli pierwszy raz o komiksie tym słyszycie, to kupujcie przy pierwszej okazji, nie będziecie zawiedzeni.

Klub Detektywów


Scenarzysta: Jean Harambat
Ilustrator: Jean Jacques-Rouger
Tłumacz: Paweł Łapiński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Marginesy
Format: 195x260 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz