piątek, 21 lipca 2017

(Wywiad) Katarzyna Clio Gucewicz - "O dzieciństwie Masamune jest łatwiej pisać niż o jego dorosłości."

Kilka dni temu zapowiadałem wywiad z autorką "Księżycowych blizn" - Katarzyną Clio Gucewicz. Zapis tej rozmowy znajdziecie poniżej, zachęcam do lektury. Kto jeszcze nie czytał recenzji, znaleźć ją może TUTAJ.









1) Czy planuje Pani drugą część "Księżycowych Blizn", czy jest to temat już zamknięty?

Prawdę powiedziawszy po napisaniu „Księżycowych blizn” stworzyłam dwie kolejne części. Ich akcja dzieje się w pewnym odstępie czasowym od pierwszej powieści, utwory wprowadzają też nowe postacie oraz rozwijają wątki już istniejących. Od Wydawnictwa zależy, czy doczekają się publikacji - podejrzewam, że jeśli „Księżycowe blizny” dobrze się sprzedadzą, Kirin rozważy wydanie także kontynuacji powieści.

2) Pierwsze pytanie nie było przypadkowe. Napisana przez Panią książka obejmuje tylko niewielki wycinek z życia Date Masamune. Dlaczego wybrała Pani akurat ten etap?

O dzieciństwie Masamune jest łatwiej pisać niż o jego dorosłości, którą wypełniały nieustanne bitwy, wojny i kampanię, a ja nie jestem historykiem, tylko psychiatrą. Dzieciństwo Masamune uważam za nie mniej ciekawy okres w jego życiu – choćby ze względu na chorobę, która odcisnęła na nim swoje piętno, a także z uwagi na jego szalenie fascynujące i niepozbawione swoistego dramatyzmu relacje z rodziną. Głównym jednak powodem było to, że chciałam napisać o tym, jak narodziła się więź między Date Masamune a Katakurą Kojūrō, wiemy zaś, że ci dwaj poznali się, kiedy Masamune był zaledwie małym dzieckiem. Kojūrō był najbliższym przyjacielem i najbardziej zaufanym człowiekiem Masamune, który miał zasadnicze znaczenie dla jego sukcesów militarno-politycznych.

3) Japonia ma na kartach swojej historii mnóstwo intrygujących nazwisk. Pani wybór padł akurat na Masamune. Co było powodem takiego wyboru?

Cóż, jak w wielu innych przypadkach, wszystko wyszło z popkultury. Jestem wielką fanką japońskiego komiksu i animacji, zaś w roku 2009 natknęłam się na „Sengoku Basara” – zupełnie zwariowane i stworzone na podstawie gry komputerowej anime, którego akcja dzieje się właśnie w stuleciu wojen terytorialnych (epoka sengoku). Date Masamune, który jest tam głównym bohaterem, zachwycił mnie z miejsca i sprawił, że zapragnęłam dowiedzieć się więcej zarówno o samurajach, jak i samym Jednookim Smoku. Dlaczego akurat Masamune? Może dlatego, że w anime chodzi ubrany na niebiesko i ma na hełmie półksiężyc, a ja uwielbiam i kolor niebieski, i księżyc (śmiech).



4) "Księżycowe Blizny" to po części historia oparta na faktach, a po części literacka fikcja. Co jest więc w niej prawdą, a co Pani literacką wizją?

Przeważająca część bohaterów jest stworzona na podstawie postaci historycznych. Prawdziwe są niektóre wydarzenia jak nauka u mistrza Kosaia czy ciężka choroba Masamune. Prawdziwe jest to, że Masamune od dziecka uwielbiał Fudō Myō-ō (przynajmniej według niektórych źródeł) i że to z rekomendacji Endō Motonobu Kagetsuna został przybocznym następcy klanu z Yonezawy. Prawdziwe (niestety) jest to, że matka Masamune źle się do niego po chorobie odnosiła. Na tych faktach rozpięta jest jednak fikcyjna opowieść, owa „literacka wizja”, a więc interakcje postaci, ich czyny czy – w przypadku głównego bohatera – przemyślenia.

5) Skąd czerpała Pani wiedzę nie tylko na temat życia Bontenmaru, ale i panujących wówczas w Japonii zasad?

Wiedzy na temat życia Bontenmaru nie czerpałam znikąd – do naszych czasów dotrwało jedynie tylko kilka podstawowych faktów o jego dzieciństwie. Natomiast jeśli chodzi o zasady panujące wówczas w Japonii, to pomocą były mi najróżniejsze publikacje książkowe oraz – dziękujmy bogom – głębie Internetu. W niektórych przypadkach, gdy mimo poszukiwań nie udało mi się znaleźć informacji na jakiś temat, musiałam uciec się do licentia poetica i mieć nadzieję, że nie popełniam jakiegoś kardynalnego błędu. Na szczęście w procesie przygotowywania powieści do druku pani redaktor Adrianna Wosińska udzieliła mi nieocenionej pomocy, wytykając wszystkie potknięcia oraz sugerując mądre poprawki, dzięki którym „Księżycowe blizny” choć trochę zbliżyły pod względem wiarygodności do ideału.

6) Zadam może nieco przewrotne pytanie - kto według Pani jest głównym bohaterem książki - Bontenmaru czy może jednak Kagetsuna, któremu poświęca Pani, jeśli nie więcej, to przynajmniej tyle samo miejsca, co dziedzicowi tronu?

Głównym bohaterem jest ponad wszelką wątpliwość Kagetsuna – choćby dlatego, że przynajmniej połowa powieści dzieje się w jego głowie. Nie dałoby się jednak napisać tej opowieści bez Bontenmaru, więc oficjalnie uznajmy, że głównych bohaterów jest dwóch. Biorąc zaś pod uwagę, że książka przedstawia ich relację, z całą pewnością nie zrobimy nikomu krzywdy, traktując ich równorzędnie. Myślę, że książka reklamowana jest jako powieść o Date Masamune, ponieważ to on jest znany – a kto w ogóle kojarzy jakiegoś Katakurę Kojūrō? ;)

7) W mojej opinii dość niejednoznacznie (tym bardziej w kontekście pojawiających się plotek o homoseksualizmie Masamune) kształtuje się wątek relacji łączących dwóch głównych bohaterów, wykraczający chyba poza zwykłą przyjaźń. 

Na początek sprostuję, że Masamune nie był homoseksualistą – świadczy o tym fakt posiadania oprócz małżonki także przynajmniej siedmiu oficjalnych konkubin i spłodzenia blisko dwadzieściorga dzieci. Masamune uwielbiał kobiety do tego stopnia, że niemal wszedł w otwarty konflikt z ówczesnym władcą Japonii, Toyotomim Hideyoshim, kiedy temu ostatniemu wpadła w oko jedna z nałożnic przywódcy Date. Natomiast jest zupełnie prawdopodobne, że Masamune angażował się w homoseksualne praktyki, co było wśród samurajów bardzo rozpowszechnione i wręcz cenione. (Zainteresowanych tematem odsyłam do świetnej pozycji Gary'ego Leuppa „Male Colors: The Construction of Homosexuality in Tokugawa Japan”).

Jeśli chodzi o bohaterów mojej powieści, to odpowiedź brzmi: tak, jest to „relacja, która wykracza poza zwykłą przyjaźń.” – i od razu dodaję: nie, nie ma tu żadnego (zamierzonego czy podświadomego) erotyzmu. Aby zrozumieć tę pozorną sprzeczność, należy się zastanowić nad tym, czym tak naprawdę była relacja samuraja i jego władcy. Na podstawie materiałów historycznych, opracowań naukowych oraz utworów fikcyjnych można szybko wyrobić sobie pogląd, że taka relacja opierała się na lojalności, oddaniu i poświęceniu, przynajmniej ze strony podwładnego. Posłuszeństwo wobec władcy oraz przynależność do panującego klanu miały nadrzędne znaczenie i często stały ponad więziami rodzinnymi, o własnym interesie samuraja jako jednostki nawet nie wspominając. Mówiąc bardzo ogólnikowo, wzorowy samuraj gotów był poświęcić dla swojego władcy wszystko, łącznie z własnym życiem. Główny bohater mojej powieści ponad wszelką wątpliwość jest takim wzorowym samurajem, który swojego władcę stawia na pierwszym miejscu, nawet jeśli ów ma dopiero pięć lat.




8) Jak to się stało, że wybrała Pani do swojej powieści tematykę japońską, i jak doszło do nawiązania współpracy z wydawnictwem Kirin?

Po tym, jak już zafascynowali mnie samuraje i ich kultura, zaczęłam coraz więcej i szerzej pochłaniać wiedzę na temat historii oraz społeczeństwa Japonii. Koniec końców uznałam, że mam już w głowie tyle informacji, że mogłabym je w jakiś twórczy sposób zutylizować – więc napisałam „Księżycowe blizny". (śmiech) Przez kilka lat wysyłałam powieść na konkursy literackie oraz do różnych wydawnictw, jednak dopiero Kirin uznał tekst za warty publikacji – i tak oto latem 2017 możemy trzymać w rękach najprawdziwszą książkę… która swój początek wzięła od kreskówki, gdzie samuraje świecą, latają i jednym zamachem miecza są w stanie położyć trupem całą armię przeciwnika ;) (Swoją drogą naprawdę wszystkim serdecznie polecam „Sengoku Basara”, gdyż pomimo kompletnie fantastycznej otoczki zawiera w sobie samą esencję tego, czym byli samuraje).

9) Czy nie obawia się Pani zarzutów, że książka prezentuje tylko niewielki wycinek życia Masamune, zostawiając wiele niedopowiedzeń i wiele rzeczy niewyjaśnionych?

Jak napisałam, nie jestem historykiem. Moim celem w żadnym momencie nie było pisanie biografii Masamune, tylko fikcyjnej opowieści o nim. Nie wiem zresztą, czy w przypadku postaci historycznej można twierdzić, że powieść „zostawia wiele niedopowiedzeń” – to byłby raczej zarzut wobec opartego na faktach opracowania naukowego. Jeśli natomiast zdarzy się tak, że czytelnicy zachwycą się „moim” Masamune, to pozostaje nam wszystkim mieć nadzieję, że w przyszłości opublikowane zostaną także dwie następne części „Księżycowych blizn".

10) Książka ilustrowana jest przez Katarzynę Wasylak w takim mocno komiksowym stylu. To Pani decyzja czy wydawnictwa i dlaczego akurat ta artystka została wybrana do pracy przy książce?

To jest pytanie do Wydawnictwa, ja nie miałam żadnego wpływu na wybór ilustratora. Przyznaję jednak, że grafikami Katarzyny Wasylak jestem zachwycona. Uważam, że świetnie pasują do mojej powieści i tworzą wraz z tekstem naprawdę zgrabną całość.

No to zapytajmy przedstawicielkę wydawnictwa Adriannę Wosińską (śmiech):

AW: Odpowiedź jest prosta: chciałam, aby w książce znalazło się choć kilka ilustracji, z jednej strony by zachęcić do sięgnięcia po nią młodszego Czytelnika i uprzyjemnić mu lekturę, a z drugiej strony by pomóc mu zwizualizować sobie np. wygląd bóstwa Fudo Myoo czy "modę" okresu Azuchi-Momoyama (zgoła odmienną od tej panującej w wiekach późniejszych - w tym momencie np. jeszcze nie istniało kimono w takiej formie, w jakiej znamy je dzisiaj, a i zupełnie inaczej się czesano). Z kolei dla osób bardziej obeznanych z Japonią z pewnością gratką będzie np. odkrycie, że jedna z grafik jest w istocie komiksową wersją znanego drzeworytu Tsukioki Yoshitoshiego - proszę porównać oryginał i wersję z książki.

Co do osoby ilustratorki - znam Hitohai więcej lat, niż wypada podawać i oprócz tego, że znam jej wielki talent, to wiem też, że jest osobą niesamowicie skrupulatną i kreatywną. Stąd byłam pewna, że nie tylko podoba zadaniu (oprócz tekstu do zilustrowania dostała też wytyczne w rodzaju: Fudo musi górować nad Bontenmaru, przytłaczać go, a postawa Bontenmaru musi być rozluźniona, niezdradzająca lęku - rzecz trudna, biorąc pod uwagę, iż chłopiec stoi tyłem do oglądającego), ale też w razie czego będzie gotowa nanieść poprawki zgodnie z uwagami. Okazało się jednak, że pierwsze wersje były od razu w 100% trafione (tylko jedną ilustrację z przyczyn technicznych odbiliśmy lustrzanie) i żadne poprawki nie były konieczne.

11) Choć to książka o samurajach, o walkach o wpływy w Japonii i bardzo charyzmatycznym władcy, próżno szukać tu pojedynków szermierczych czy opisów walk. Dużo więcej jest opowieści o uczuciach i relacjach międzyludzkich. To dość nietypowe rozwiązanie jak na literaturę z szeroko rozumianego „wątku samurajskiego”. Skąd takie podejście do tematu? Czy wpływ na to miały problemy, z którymi się Pani mierzyła w trakcie pisania książki, a o których pisze Pani w posłowiu?

Uczucia i relacje międzyludzkie, a także wszystkie inne aspekty ludzkiej psychiki, są tym, co uważam za najistotniejszą sferę życia i co interesuje mnie najbardziej – zarówno jako psychiatrę, jak i po prostu jako człowieka. Wszystkie bez wyjątku moje teksty zagłębiają się w ludzką psychikę i/lub w to, co zdarza się pomiędzy dwiema osobami. Większość moich utworów – niezależnie od okoliczności, w jakich osadzona jest ich akcja – dzieje się w głowie głównego bohatera. Tak naprawdę „Księżycowe blizny” to opowieść o relacji między dwojgiem ludzi, a Japonia i samuraje robią tylko za tło, choć – trzeba przyznać – niezwykle ciekawe i atrakcyjne tło.



12) Jakie dalsze plany pisarskie? Czy ewentualna kolejna książka również toczyć się będzie w dawnej Japonii?

Jak napisałam, mam cichą nadzieję, że uda się opublikować drukiem także obie kontynuacje „Księżycowych blizn". Na dziś dzień nie mam w planach kolejnej książki o dawnej Japonii – gdyby jednak zdarzyło się tak, że moje powieści odniosą sukces, nie wykluczam dalszego pisania o Masamune. Jego życie od początku do końca dostarcza bardzo ciekawego materiału, który aż się prosi, by ująć go w ramy fabularne. Nie wątpię, że wystarczyłoby tego na projekt, którym mogłabym się zająć przez następne kilkadziesiąt lat (śmiech).

Przypomnę jednak, że obecnie pisanie jest moim zajęciem bardziej hobbystycznym niż zawodowym i raczej nie planuję stać się pełnoetatowym literatem. Na razie więc moje plany pisarskie skupiają się w całości na twórczości fanowskiej, którą z mniejszym lub większym powodzeniem uprawiam od czasów szkoły podstawowej.

13) Na koniec - jak zachęciłaby Pani nieprzekonanych, aby sięgnęli po tę książkę?

To zdecydowanie najtrudniejsze pytanie… Może tak: „Księżycowe blizny” to nie tylko pierwsza na rynku powieść samurajska autorstwa polskiego pisarza, ale przede wszystkim pełna ciepła opowieść o oddaniu i poświęceniu, o przyjaźni i przywiązaniu, o nadziei i przebaczeniu. Myślę, że jest to książka, która wprowadzi czytelnika w dobry humor i, mam nadzieję, pozwoli doświadczyć czegoś cennego podczas przeżywania wraz z bohaterami ich przygód.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz