piątek, 28 lipca 2017

(Recenzja + wypowiedzi) Wiesława Zaręba, Justyna i Tomasz Kleszcz - Na kłopoty rada

Po „Bajkach Ezopa” „Na kłopoty rada” są kolejną publikacją zaprezentowaną przez Wydawnictwo Kameleon i przeznaczoną dla najmłodszych czytelników. Obydwie produkcje sporo łączy, ale są też między nimi pewne łatwo dostrzegalne różnice. Przyjrzyjmy się zatem najnowszej produkcji radomskiego wydawnictwa.









Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że zarówno nad jedną, jak i drugą publikacją pracowały te same osoby. Mamy tu więc Wiesławę Zarębę, która odpowiedzialna jest za scenariusz, a także duet Justynę i Tomasza Kleszczów odpowiedzialnych za rysunki. Tomek jest postacią znaną na polskiej scenie komiksowej (m.in. „Nędzole”, „Umarłem na Gibraltarze”), a pozostała dwójka pań również pierwsze komiksowe szlify ma już za sobą. Całe trio całkiem nieźle się ze sobą zgrało, więc przypuszczać można, że jeszcze coś od nich dostaniemy, choć wcześniej scenarzystka zaprezentuje swoją autorską i książkową publikację:

Wiesława Zaręba: Z Tomkiem i Justyną Kleszcz współpracowało mi się bardzo dobrze. Prędzej Tomek może na mnie narzekać, bo wciąż coś zmieniałam. Przyrzekłam mu, że to ostatni raz i się poprawię. Tomek świetnie narysował to, co zaplanowałam. Często też służył mi radą. Jestem zadowolona z końcowego efektu. Obecnie pracuję nad nową pozycją dla dzieci. Nie będzie to komiks, lecz zbiór opowiadań, choć nie zabraknie w nim kilku akcentów charakterystycznych dla komiksu. Będzie to moja autorska książka. Bohaterami wszystkich opowiadań będą dwie siostry: pięcioletnia Zuzia i dziesięcioletnia Ola. Książka powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, jakie miały miejsce w mojej rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych, czyli z życia wzięte. Jest zabawna i pouczająca, głównie dzięki znajdującym się tam radom i wskazówkom oraz ciekawym pomysłom, jak postępować z dziećmi.



Podobnie jak w wypadku „Bajek Ezopa” tak i tym razem mamy do czynienia z publikacją przeznaczoną dla najmłodszych i opartą na (nie)znanych i może nieco zapomnianych bajkach. Scenariusz opracowany został bowiem na podstawie przeznaczonej dla najmłodszych twórczości Iwana Kryłowa. Najważniejszą różnicą pomiędzy dwoma tytułami jest natomiast to, że „Na kłopoty rada” nie jest komiksem sensu stricto, tzn. jest to bardziej połączenie książki dla dzieci pisanej prozą z formą komiksową, co daje w efekcie tzw. książkę edukacyjną, jak określił to sam wydawca na okładce. I rzeczywiście coś w tym jest, gdyż dziecko, które sięgnie po tę publikację, będzie miało okazję zapoznać się jednocześnie z tymi dwoma elementami, a to na pewno sprzyja rozwojowi malucha, który nie tylko uczy się czy szlifuje umiejętność czytania, ale rozwija również w sposób znaczący wyobraźnie. W „Bajkach Ezopa” elementu takiego zabrakło, wówczas otrzymaliśmy komiks w jego tradycyjnej wersji. Co ciekawe, tego typu połączenie było dla scenarzystki formą eksperymentu:

WZ: Połączenie prozy z komiksem wydało mi się interesujące. Chciałam się rozwijać i trochę poeksperymentować. Moim zamiarem było też dodanie więcej treści do nowej książki. „Na kłopoty rada” jest pozycją przeznaczoną dla trochę starszych dzieci niż „Bajki Ezopa”, dlatego sądziłam, że takie rozwiązanie będzie idealne. Oba tytuły to komiksy dla dzieci. Jestem też autorką wielu książek edukacyjnych dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjum. Może więc dlatego skupiam się na tej grupie wiekowej, pisząc scenariusze do bajek. Ponadto z wykształcenia jestem filozofem i pedagogiem. Zawsze intrygował mnie człowiek, jego motywy działania i postawy moralne. A mały człowiek jest znakomitym modelem do tego typu rozważań.

Zresztą i sam rysownik był bardzo zadowolony z tego typu połączenia:

Tomek Kleszcz: To był pomysł Wiesi i myślę, że to fajne połączenie, a ja dobrze się przy nim bawiłem, zwłaszcza że ciągnie mnie coraz silniej do ilustracji, jak tylko znajdę trochę czasu. Liczę na to, że czytelnikom też się taka kombinacja spodoba.



„Na kłopoty rada” to zbiór sześciu opowieści przygotowanych na podstawie bajek rosyjskiego bajkopisarza. Każda z nich poświęcona jest innemu bohaterowi i innemu zagadnieniu, a wszystkie łączy to, że najważniejszym przesłaniem jest przekazanie najmłodszym cennych rad, którymi powinni się kierować w życiu od najmłodszych lat. Jako że jest to publikacja przeznaczona dla dzieci, to wnioski („łatwiej jest krytykować innych niż samych siebie”, „przez zazdrość można stracić cały rozsądek”) czy rady („uważaj, żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy” czy „nie przypisuj sobie cudzych zasług) przedstawione są „łopatologicznie” i nie jest to w tym wypadku żadną wadą. Już na wstępie, zanim autorzy przejdą do danej historii, zdradzają, co będzie tematyką poszczególnych rozdziałów. Najpierw więc edukują, po to, by następnie płynnie przejść do zabawy i rozwijania pozytywnych cech u najmłodszych właśnie w taki przyjemny sposób. Ważne jest też to, że pomimo swojego edukacyjnego czy moralizatorskiego wydźwięku, książka ta może też najnormalniej w świecie bawić najmłodszych czytelników. Sporo jest tu przygody, ale też humoru i pozytywnych emocji. Co ciekawe, mimo że Kryłow tworzył w XIX w., Wiesława Zaręba nie omieszkała nieco materiału źródłowego przerobić, historie unowocześnić, dodając do nich choćby trochę najnowszej technologii czy odwołań do dzisiejszych czasów. To z pewnością spowoduje, że dla czytelników będzie to publikacja bliższa i bardziej interesująca. O tym, jak wyglądała praca nad adaptacją materiału źródłowego, najlepiej niech opowie scenarzystka:

WZ: „Bajki Ezopa” i bajki Kryłowa, na podstawie których napisałam scenariusz, to są dość krótkie, choć bogate w treść formy. Wzbogaciłam je o nowe wątki i postacie, dopisałam dialogi, i uwspółcześniłam. Pozwoliłam sobie na dość dużą swobodę w wymyślaniu fabuły. Jednakże dbałam o zachowanie głównych idei pierwotnych utworów. W pisaniu scenariusza dla najmłodszych najtrudniej jest, by myśleć jak dziecko. Człowiek dorosły posługuje się aparatem pojęciowym i sposobem myślenia właściwymi dla jego wieku, poziomu intelektualnego i sfery emocjonalnej. Inaczej rozumuje, często robi skróty myślowe, i to, co jest dla niego banalne, dla dziecka wcale nie jest oczywiste, może nawet być niezrozumiałe. Również poczucie humoru jest inne. Dziecko bardziej koncentruje się na komizmie sytuacyjnym, który można przedstawić za pomocą obrazków. Problemem jest dowcip językowy. Świat dziecka nie jest łatwy dla nas-dorosłych, bo jest całkiem inny niż ten, który znamy i odbieramy. Można się w niego wczuć, sięgając pamięcią do własnych przeżyć, bacznie obserwując obecne zachowania dzieci lub mieć nadzieję, że jesteśmy wyposażeni w szczególny rodzaj intuicji, który pozwoli nam podołać zadaniu.

Swoje zrobią zapewne też rysunki Tomka Kleszcza i niezwykle barwne kolory, którymi są ozdobione. Wspominałem już niejednokrotnie o tym, że w mojej opinii właśnie w tego typu komiksach Tomek odnajduje się najlepiej. Przy tej publikacji potwierdza on tylko to, co napisałem przy okazji recenzji „Bajek Ezopa”, że kolorowy, pozytywny świat pełen zwierząt i roślin jest tym, w którym może on rozwinąć skrzydła. To oczywiście nie oznacza, że zapomina on o tych gatunkach, w których zaczynał:

TK: Nadal rysowałbym w nurcie superhero czy też historycznym i w wolnych chwilach staram się to robić. Ale pod tym względem rynek daje nieco mniej możliwości, a obiecujące projekty, które przez ostatnich kilka lat się pojawiły, zakończyły żywot na etapie wstępnych przymiarek. Zmiana przyszła naturalnie, okazało się, że idzie mi to swobodniej, niż realistyczny rysunek, na który poświęciłem tyle lat a, który wciąż daleki jest od poziomu, jaki chciałbym osiągnąć. Po zaledwie kilku miesiącach prób było widać efekty, potem przyszły pierwsze krótkie komiksy, i tak poszło. Praca między komiksami dla starszych a tych nieco młodszych różni się zasadniczo ilością czasu, jaka potrzebna jest na przygotowanie takiego materiału. I jest znacznie łatwiejsza, przynajmniej dla mnie.

A więc jakie plany na komiksową przyszłość?

TK: Hm, dominuje ekologia. Powstaje komiks dla Kielc, Jarosławia oraz ZWiKu w Bełchatowie. Co prawda to komiksy stricte użytkowe i pewnie nie dorobię się równie kultowej pozycji, jak inni koledzy w branży pracujący dla dzieciaków, ale cały czas sobie tłumaczę, że jak tylko znajdę czas, zrobię coś innego...(śmiech)



Całość utrzymana jest w bardzo kreskówkowym klimacie i naprawdę może się podobać i bawić. Ma na to zdecydowanie wpływ fakt, że każda kolejna strona jest niezwykle kolorowa i barwna, a zwierzęce postacie z miejsca wzbudzają w czytelniku bardzo pozytywne emocje. O pewnych drobnych niedociągnięciach technicznych widocznych w kilku zaledwie miejscach można więc spokojnie zapomnieć. Trzecią osobą, która miała ogromny wkład w powstanie tej książki, jest Justyna Kleszcz. O tym, skąd pomysł na taką współpracę i jaką odegrała ona rolę, opowiada rysownik:

TK: Zaczynając od końca, to nie był pomysł, a konieczność. W pewnym momencie nie byłem w stanie pracować na etat, rysować przybywającej ilości różnych projektów, kolorować, czytać i pisać o komiksach, a do tego pracować przy domu i ogrodzie [ to moje drugie, strasznie zaniedbane hobby, które zwłaszcza w lecie domaga się o swoje]. Żona nie miała wyjścia, musiała mnie trochę odciążyć, zwłaszcza że siedzenie przed komputerem to dla mnie od wielu lat mało przyjemna sprawa. Przejęła głównie pracę nad płaskim kolorem oraz inne technicznie rzeczy, jak wstawianie tekstów, ramek, przygotowanie materiałów do druku itd, dzięki czemu ja mogę rysować. Muszę również napomnieć, że przez ostatnie półtora roku bardzo intensywnie wspierała mnie przy pracach związanych z animacjami dla dzieci, które pochłaniały mnie najbardziej, a które wymagały mnóstwa czasu i pracy.

„Na kłopoty rada” jest więc książką, którą warto posiadać w swojej biblioteczce, szczególnie jeśli posiada się dzieci. Można wówczas spędzić przy niej przyjemnie czas, a przy okazji w nienachalny sposób pomóc rozwijać się pociechom i przekazywać im cenne wskazówki. Oczywiście nie będą to nie wiadomo jak skomplikowane mądrości, a raczej proste i najważniejsze zasady, ale to właśnie dzięki temu też, książka ta odgrywa swoją edukacyjną rolę poprzez zabawę. Myślę, że większość z pociech, które po nią sięgną, będą się przy niej bawiły, nie odczuwając nudy, a więc i w skupieniu przebrną przez nią od deski do deski. Polecam uwadze rodziców, którzy lubią spędzać wspólnie czas ze swoimi pociechami. Z „Na kłopoty rada” nie tylko będziecie mogli wpłynąć na pozytywny rozwój dziecka, ale też zarazić ich czytaniem i sięganiem po...komiksy.

Na kłopoty rada

Scenariusz: Wiesława Zaręba
Rysunek: Tomasz Kleszcz
Kolor: Justyna Kleszcz
Wydawnictwo: Kameleon
5/2017
Liczba stron: 72
Format: B5
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,90 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz