poniedziałek, 3 lipca 2017

(Recenzja + wypowiedzi) Zavka - Głodny Jaś i żarłoczna Małgosia

Czy warto wydać 15zł za komiks, który przeczyta się w pięć minut?! Jeśli to komiks pokroju „Głodnego Jasia i żarłocznej Małgosi” to ja jestem zdecydowanie na tak!










„Złote Kurczaki” to cykliczna impreza, na której rozdawane są nagrody dla najlepszych wydawnictw i twórców pracujących nad niezależnymi komiksami w Polsce. „Kurczaki” trafiły do kalendarza imprez w 2013 roku i z każdą kolejną edycją jest to impreza, która oferuje coraz więcej atrakcji i zyskuje na znaczeniu. Efektem tego rozwoju jest to, że przyszła edycja połączona została ze Szlam Festem. Jednym z organizatorów „szlamowego eventu”, a zarazem jednym z członków jury konkursu jest Łukasz Kowalczuk i wspominam o tym w tym momencie nieprzypadkowo, gdyż „Głodny Jaś i żarłoczna Małgosia”, wydana niedawno przez "Centralę" zdobyła w 2016 roku jedną z nagród na „Złotych Kurczakach”. Komiks ten, a w zasadzie jego autorka Zavka, odebrała statuetkę w kategorii „najlepszy rysownik”. Autorka ma na swoim koncie już kilka niezależnych produkcji (nie dziwi więc to, że została doceniona) i jest chyba szczególnie związana ze środowiskiem zgromadzonym wokół „Mydła Zin”. Co ciekawe teraz, gdy trafiła do szerszej publiczności, nie zamierza rezygnować z pracy na rzecz komiksu niezależnego, gdyż jak sama mówi:

Zawka: Jedno nie wyklucza drugiego. Dobrze jest być otwartym na różne propozycje i korzystać z wielu możliwości.

Wspomniany przed chwilą Łukasz Kowalczuk wyjaśnił, na jakich zasadach przyznawane są nagrody i dlaczego z jego perspektywy to właśnie Zavka mogła odebrać statuetkę:

Łukasz Kowalczuk: Złote Kurczaki są przyznawane na prostych zasadach. 1. Zgłoszenia prac. 2. Duża kapituła dostaje dostęp do tytułów, każdy wybiera pięć typów w poszczególnych kategoriach. 3. Na typy wymieniane najczęściej głosuje 5-osobowe jury, tym razem z punktacją. Nie wiem, co urzekło pozostałych jurorów i ludzi z kapituły, do mnie dotarła jedynie tabela z punktacją. W kategorii najlepszy rysownik Zavka zebrała tyle samo punktów co inna osoba i ostateczny wybór należał do przewodniczącego - czyli mnie. Wybrałem Zavkę, bo jej rysunki to chore gówno. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. To coś, co zapamiętasz w gąszczu generycznych produkcji. Może dopracowanych i świetnych warsztatowo, ale jednak generycznych.

Co prawda nie czytałem wszystkich nominowanych historii do nagrody „komiks roku”, ale zdecydowanie recenzowana pozycja byłaby moim mocnym kandydatem i do tego tytułu. Wygrał jednak „Domek w środku lasu żywych trupów” Łukasza Mazura. Przeczytamy, sprawdzimy. Dla samej autorki było to ważne wydarzenie:

Z: Statuetka Złotych Kurczaków jest dla mnie b. cennym wyróżnieniem i znaczy to, że moja praca znalazła oddźwięk wśród ludzi, którzy znają się na komiksach, tym bardziej że wielu z nich bardzo cenię jako twórców czy wydawców. Ucieszyło mnie też, że nagrodę wręczył mi Łukasz Kowalczuk, którego prace szczególnie lubię. Nie wiem, czy statuetka miała wpływ na wydanie komiksu przez „Centralę”, ale faktem jest, że po festiwalu Michał zaproponował mi współpracę. Co ciekawe, po narysowaniu tego komiksu w 2016 r., chciałam go wydać właśnie w „Centrali”, wiec napisałam w tym celu do wydawnictwa. Niestety mój list pozostał bez odpowiedzi. Dopiero na festiwalu ZK 2017 dowiedziałam się od Michała, że ten mejl do niego wtedy nie dotarł. Jakby nie było, komiks udało się wydać w „Centrali”, tyle że okrężną drogą przez Złotego Kurczaka.
Od tego zinowego wydania różni się formatem i rodzajem papieru.

Nagroda na „Kurczakach” to zresztą niejedyne wyróżnienie na koncie Zavki. Na rosyjskim „Boomfeście 2013” zdobyła ona wyróżnienie za najlepszą grafikę, natomiast jak sama przyznaje, nie miało to wielkiego wpływu na jej karierę rysowniczki:

Z: W tamtym czasie byłam zupełnie poza środowiskiem komiksowym, nikogo nie znałam, nie bywałam na festiwalach. Wzięłam udział w tym konkursie, bo chciałam w jakiś sposób wyjść do świata. Chciałam się sprawdzić, byłam ciekawa, jak ludzie odbierają to, co robię. Myślałam, że może jak dostane którąś z nagród to coś się zmieni. Poza radością z nagrody nic się nie zmieniło i chyba tam w Rosji nikt za bardzo o mnie nie pamięta.

Wracając jednak do „Głodnego Jasia” komiks ten to bardzo specyficzna wariacja na temat baśni „Jaś i Małgosia” autorstwa braci Grimm. Ta interpretacja jest na tyle luźna, że absolutnie nie nadaje się do lektury przez młodszego czytelnika. Komiks jest bardzo krótki, aczkolwiek treściwy, natomiast niewiele można powiedzieć o jego warstwie fabularnej, aby nie zepsuć radości i niespodzianki z lektury. Czego bym bowiem nie napisał, to wszystko może być gigantycznym spojlerem, uważajcie też na przykładowe plansze umieszczone w Sieci, które również mogą wam dużo zdradzić. Stąd też i recenzowanie tej pozycji jest nie lada wyzwaniem. Będąc więc bardzo oszczędnym w słowa, wyobraźcie sobie sytuację, kiedy zasiadacie do lektury tej baśni na narkotykowym (i to bardzo mocnym) tripie (oj obrodziło nam ostatnio narkotycznymi komiksami)...zasypiacie, a wasz mózg podpowiada wam najbardziej wykręconą interpretację braci niemieckich pisarzy. Taki właśnie pod względem scenariuszowym jest recenzowany komiks. Jest „schizowo”, dynamicznie, przerażająco, niepokojąco, brutalnie i...doprawdy zajebiście.



Warto wiedzieć przy tym, że komiks ten jest też zdecydowanie przeznaczony jako jednorazowa lektura. Po pierwszym przeczytaniu raczej do niego nie wrócicie, gdyż cała jego niezwykłość opiera się na zaskoczeniu i końcowym „twiście” przygotowanym przez Zavkę. Za drugim razem to wszystko już tak nie bawi, bo nie ma tej tajemnicy. Nic to jednak, że lektura jest krótka i jednorazowa, jeśli jest przy tym ona tak dobra. Doprawdy już bardzo dawno nie czytałem czegoś tak bardzo zapadającego w pamięć. Bardzo oszczędna w słowa historia, od samego początku w pełni nas pochłania. Nie wiedząc co się stanie dalej, wyruszamy w tę krótką podróż z dwójką jej bohaterów. Na początku wygląda to wszystko nieco zabawnie, co tylko wzmacnia nasze końcowe przerażenie. „Głodny Jaś” mógłby bowiem śmiało pretendować do nagrody (jeśli taka nagroda by była) dla najlepszego komiksowego horroru roku. Nie wiem skąd pomysł na taki komiks, ale interpretacja Zavki tej baśni jest okrutną i całkowicie narkotyczną wizją autorki. Wizją, która jak już wspomniałem, czytelnika intryguje i na długo nie daje mu wyjść z głowy. A skoro ja nie wiem skąd taki pomysł, to autorka odpowie na to pytanie sama:

Z: Pomysł na ten komiks narodził się w momencie, kiedy myślałam nad krótką formą do open call’a w sprawie głodu czy obżarstwa. I jakoś mi się to skojarzyło z bajką o Jasiu i Małgosi. Też dlatego, że uwielbiam bajki, legendy i tego typu opowieści, szczególnie ich wersje pierwotne, często okrutne i krwawe, opowiadające o trudnych etapach naszego rozwoju czy relacjach w rodzinie, pozbawione późniejszych modyfikacji moralizatorskich. Temat mnie na tyle wciągnął, że porzuciłam udział w open call’u i postanowiłam zrobić coś dłuższego Chciałam się zabawić ta historia, zrobić coś totalnie na luzie, pokazać proste emocje i ciągoty, które szybko prowadzą do odpowiadających im czynów poza jakimikolwiek normami czy zakazami. Trochę tak uwolnić się od powagi życia, a także od obowiązujących kanonów literatury i estetyki „dla dzieci”.

Przy okazji i zapewne całkowicie przypadkowo, może być niezłą kampanią antynarkotykową. Coś na zasadzie krążącej, nie tylko po Polsce, tzw. miejskiej legendzie o małżeństwie, które pod wpływem LSD upiekło w mikrofali i następnie zjadło swoje dziecko, myśląc, że to kurczak z grilla... Sama historia ma niewiele wspólnego z prawdą, ale na głowy oddziałuje podobnie jak recenzowany komiks z „Centrali”.

Co ciekawe możemy spodziewać się wkrótce kolejnych historii w podobnym klimacie:

Z: Te motywy będą się pojawiać. Zasadniczo uwielbiam nowe interpretacje starych historii, w tym bajek. Obecnie pracuje nad ilustracjami do bajki włoskiej o wężu i trzech siostrach, którą trochę zmieniłam na swoją modłę, chociaż nie tak drastycznie, jak Jasia i Małgosię. Poza tym piszę scenariusz do nowego dłuższego komiksu, gdzie główną bohaterką jest jednooka dziewczyna, a więc postać bajkowa, chociaż kontekst będzie zupełnie inny - współczesny i miejski.

Tyle o scenariuszu i o tym, czy jest to opowieść, która czytelnika wciągnie. W końcu komiks ten i jego autorka zdobyła nagrodę za coś zupełnie innego, a mianowicie jak już wspomniałem wcześniej za rysunki. Te są naprawdę niezłe tzn. całkowicie nierzeczywiste, mocno wręcz groteskowe i nieco w takim pseudo dziecięcym klimacie. Z jednej strony mają w sobie coś z ilustracji z książek dla dzieci, a z drugiej niekiedy swoim zdeformowaniem przerażają. Uproszczona forma stylistyczna i kreska autorki doskonale jednak pasują do zaproponowanej warstwy scenariuszowej. Zapewne bardziej realistyczna kreska, jeszcze wzmagałaby efekt grozy, natomiast ta „lekka” kreska powoduje, że daje się odczuć, że mamy tu do czynienia z komiksem opartym na baśni, na historii dla dzieci. Bardzo to jednak zgubne i złudne, o czym przekonujemy się na samym końcu tej opowieści. Wykorzystane przez Zavkę barwy, wprowadzają do tej historii z kolei ten narkotyczny stan. Ostre błękity przenikające się z jaskrawym różem, mocną żółcią i zielenią sprawiają, że od samego początku czytelnik podświadomie zdaje sobie sprawę z tego, że będzie miał do czynienia z czymś niezwykłym, że nie będzie to szara, bezpłciowa historia, a właśnie coś z pogranicza jawy i snu. I de facto tak jest w nomen omen rzeczywistości. Kolory i sposób rysowania (warto podkreślić, że wydaje się, że w sposób "starodawny", bez użycia nowoczesnych technologii) tworzą cały ten klimat i budują niepokojący nastrój komiksu.

Ta krótka chwila poświęcona „Głodnemu Jasiowi i żarłocznej Małgosi” to jedna z najciekawszych rzeczy, które spotkały mnie w ostatnim czasie. Zdecydowanie specyficzna interpretacja popularnej baśni była tym, czego się nie spodziewałem i co cholernie doceniam. Ten krótki zeszyt nie jest szczególnie drogi, więc zachęcam was, abyście wybrali się w ten trip razem z Zavką, Jasiem i Małgosią. Będzie to dla was szalona i pełna (jak na tak krótki komiks) zwrotów akcji przygoda, która zapadnie wam w pamięć. Zdecydowanie bezpieczniejsze i zdrowsze dla was niż wybór specyfików powodujących tego typu „jazdy”.

Pytanie tylko, czy ktokolwiek będzie w stanie po lekturze komiksu, wrócić jak gdyby nigdy nic do niemieckiej baśni... Autorka nie widzimy tu żadnego zagrożenia (heh):

Z: Ludzie nigdy nie zapomną o oryginale, bo on jest wpisany w kanon „poważnej” literatury z morałem, a moja historia jest tylko niemądrym komiksem o prymitywnych bachorach.

Głodny Jaś i żarłoczna Małgosia

Scenariusz: Zavka
Rysunek: Zavka
Wydawnictwo: Centrala
4/2017
Liczba stron: 24
Format: 175x250 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788363892555
Wydanie: II
Cena z okładki: 14,90 zł


4 komentarze: