poniedziałek, 1 października 2018

(Recenzja) Tommi Musturi - Antologia umysłu


Im dłużej człowiek „siedzi w komiksie”, tym w mniej znane dotychczas rewiry udaje mu się zapuszczać. Po tym, jak posmakowałem trochę brazylijskiej szkoły komiksu, teraz przyszła pora na... Finlandię. Tommi Musturi jest tym autorem, dzięki któremu miałem okazję zobaczyć, jak to się robi w tym oziębłym kraju. A wszystko za sprawą drugiego jego komiksu, który ukazał się w Polsce, zatytułowanego „Antologia umysłu”. Za publikację, gwoli ścisłości odpowiada Timof Comics.





Lektura tej antologii była przeżyciem co najmniej (jakby tu napisać, aby właściwie oddać stan ducha?) dziwnym. Cały ten album jest mocno wykręcony, niesamowicie specyficzny i przeznaczony dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Szukając krajowego odpowiednika, porównałbym chyba Fina do naszej Maszingi, której twórczość również jest daleka od komiksowych standardów. Oceniam w tym momencie oczywiście ten konkretny album fińskiego twórcy, gdyż podobno pierwsza publikacja była dużo standardowa. Tutaj jednak wszystko jest mocno specyficzne, aż chce się pomyśleć, czy to na pewno komiks i czy nie jestem na niego nieco za...głupi...(?)



Wszystko zaczyna okładka, która z jednej strony jest okropna, brzydka i na pewno nie zachęca do zakupu, a z drugiej mocno pomysłowa, że wspomnę o jej tyle, gdzie widzimy dane albumu. Okładka doskonale zapowiada też to, czego możemy spodziewać się w środku. A tam czytelnik otrzyma trzydzieści siedem komiksowych historyjek, pełnych pesymistycznego przesłania. „Antologia umysłu” jest zbiorem krótkich form Fina, które postanowił zebrać w jednym miejscu. Całość natomiast kończy napisany przez niego tekst, w którym opisuje on swój pogląd na poszukiwanie stylu. Znajdziemy tutaj również bardzo specyficzny spis treści, w którym poza tytułem, autor przybliża też genezę danej historii i to gdzie można było ją wcześniej zobaczyć. I ogromna szkoda, że te krótkie przypisy nie znalazły się przed daną historią, gdyż wówczas byłaby ona zdecydowanie czytelniejsza i zjadliwa dla przeciętnego Kowalskiego. A tak? A tak otrzymujemy rzecz ciężką i bardzo osobliwą, w której momentami trudno się odnaleźć. Już sama krótka forma sprawia, że lektura nie jest tak płynna, jak przy tradycyjnym komiksie. Jeśli jednak dodamy do tego specyficzny sposób prowadzenia historii i tematykę, której ukazania podejmuje się Fin (tworzenie drinków czy opowieść o pewnej rybie, która ogląda „Szczęki”) to całość może się okazać dość ciężko strawna. Oczywiście antologia ma większy, niż z początku może się wydawać, sens, natomiast jest on dostrzegalny głównie dla miłośników komiksu znajdującego się poza mainstreamem, czyli tzw. komiksu środka. Dla mnie tego typu twórczość przywodzi na myśl prace wystawiane w galeriach nowoczesnych i podczas lektury komiksu odnosiłem właśnie wrażenie obcowania z katalogiem jakiejś wystawy. Sami oceńcie czy to dobrze, czy źle dla komiksu... Pod względem fabularnym jest tu naprawdę trudno pojąć całość, a poszczególne historie wymuszają na nas ogromną uwagę. Są też momenty nieco lżejsze czy bardziej humorystyczne, ale te są w mniejszości.



To, co z kolei sprawia, że ten album godny jest zauważenia, ale też znów wracam do porównania z obrazami, to jego oprawa graficzna. Tutaj Fin daje nam naprawdę ogromną różnorodność, nie tylko bawiąc się formą, ale też bardzo mocno nią eksperymentując. Każda historia to zupełnie inny styl rysowania. Obok całkowicie nieczytelnych, stworzonych z kolorowych plam historii są też takie, gdzie kreska jest niezwykle oszczędna, a niekiedy wręcz przypominająca bardzo wczesnego Walta Disneya. Ta z kolei sąsiaduje z opowieściami praktycznie malowanym niczym obrazy, po to tylko by za chwile przypominać plakaty artystyczne. Zresztą jest tu też miejsce na naprawdę ciekawe i świetnie prezentujące się historie stworzone w duchu realistycznym (historia o niedźwiedziu, który nie chce spać), ale też takie, które przywodzą na myśl erę komputerowych 16 bitów. Doprawdy, każdy znajdzie coś dla siebie, a Musturi udowadnia nam, że różnorodność absolutnie nie jest mu obca i też ciężko określić styl, w którym tworzy, z czego zapewne się cieszy.



Bardzo trudno jest jednoznacznie ocenić ten album. Z jednej bowiem strony jest to rzecz niezwykle trudna w odbiorze, z drugiej natomiast skierowana też do specyficznego, ale też wiedzącego czego chce grona odbiorców. Z jednej strony, niektóre z historii są mocno nieczytelne zarówno graficznie, jak i scenariuszowo, z drugiej jednak trafiają się tu niezłe perełki. Tak naprawdę więc głównym pytaniem jest to, jak poszczególny czytelnik odnajduje się w podobnych konwencjach. Jeśli są mu bliskie to i ten komiks będzie dla niego udaną rozrywką. Jeśli jednak nie przepada za eksperymentowaniem i mocno specyficznym, ale też bardzo artystycznym podejściem do medium, jakim są komiksy, powinien go sobie odpuścić. Decyzja należy do was. Ja tym razem nie przedstawię zdecydowanej opinii na ten temat.

Antologia umysłu

Autor: Tommi Musturi
Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy

8/2018
Liczba stron: 128
Format: 165x240 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor
ISBN-13: 9788365527745
Wydanie: I
Cena z okładki: 69 zł
Tekst powstał na potrzeby portalu sztukater.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz