poniedziałek, 13 kwietnia 2015

(Recenzja) Zygmunt Similak - Woje Mieszka

Po naprawdę udanym i wstrząsającym komiksie Smert Lachom', łódzki rysownik Zygmunt Similak powrócił z kolejnym komiksem toczącym się w odległych do współczesnych czasach. W Wojach Mieszka fani jego twórczości po raz kolejny dostaną to z czego łodzianin słynie, czyli dzielni wojacy, rycerskie pojedynki i konie...dużo koni.

 




To kolejny komiks (po m.in. Bitwie pod Grunwaldem czy Zawiszy Czarnym) komiks tego twórcy, dzięki któremu przenosimy się do bogatych i interesujących czasów rycerstwa polskiego i dawnych władców. Tym razem „przewodnikiem” po kolejnych stronach komiksu zostaje niejaki Cisun, którego legendarny polski władca Mieszko I oddaję pod kuratelę jednemu ze swoich wojaków. Wszystko zaczyna się w momencie gdy młody kandydat na rycerza, bohaterską akcją ostrzega przebywających w jednym z grodów Mieszka i jego kompanów przed zbliżającym się natarciem Wikingów. Cisun traci wówczas swojego brata, którego śmierć jest ceną za uratowanie nie tylko kompanii Mieszka, ale i całego grodu. Dla młodego wojaka to jednak dopiero początek przygód, które napotka na swojej drodze. W dalszej części historii przyjdzie mu zdobywać doświadczenie z nietypową jak na Polaków bronią, będzie musiał walczyć z Prusami czy zmagać się z watahą wygłodniałych wilków. Jak więc widać, w komiksie dzieję się naprawdę wiele.



Dość charakterystyczną cechą komiksów Zygmunta Similaka jest pewna liniowość fabularna, którą można dostrzec i tym razem. Cisun jako główny bohater jest też „osią” całej fabuły, gdyż to na nim koncentruje się cała uwaga scenarzysty. Co prawda gdzieś tam można dostrzec jakieś postacie drugoplanowe, ale to zawsze Cisun jest tym, który staje ostatecznie w centrum wydarzeń. Czytając Wojów Mieszka tak naprawdę obserwujemy kolejne, następujące po sobie wydarzenia z młodym rycerzem w roli głównej. Niewątpliwym plusem tego typu rozwiązania jest to, że komiks ma bardzo przystępną formę odbioru nie tylko dla starszych, ale i tych młodszych miłośników komiksowych historii. Zasiadając do lektury, możemy spodziewać się tego, że będzie to przygodowa rozrywka na wysokim poziomie bez zbędnego i sztucznego nadęcia.

 
Zygmunt Similak oferuje za to coś zupełnie innego, coś co ma ogromną wartość a mianowicie wyborne oddanie klimatu miejsca i czasu, w którym toczy się akcja. Już kiedyś o tym wspominałem (przy okazji recenzji starszego komiksu), że czytając historię tworzone przez łodzianina bez trudu możemy w wyobraźni przenieść się do czasów i w miejsca, w których toczy się akcja. Odnosimy wówczas wrażenie, że uczestniczymy w wydarzeniach, a wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach. Zawsze ceniłem to u tego autora i w moim przekonaniu w ten sposób nadrabiał on wszelkie braki w swoich komiksach. Te, bowiem nie są idealne, że choć by wspomnę dość biednie rozbudowane pod względem psychologicznym postaci czy mało zagmatwaną fabułę, co dla niektórych może być wadą. 

 

Cechą wyróżniającą Wojów Mieszka jest też zręczne wpasowanie w historię przygodową szeregu, nazwijmy to, realiów historycznych. Postać Mieszka czy ukazanie pojedynków z Wikingami i Niemcami uatrakcyjniają komiks jako całość, a jeśli dodamy do tego jeszcze fakt, że autor nie zapomina o wierzeniach ówczesnych ludów, które prezentuje ze znaną sobie porcją „szydery”, otrzymamy pełen obraz komiksu.

 
Pod względem rysunku Zygmunt Similak dotarł chyba w Smert Lachom' do najwyższego punktu, który jest w stanie osiągnąć, natomiast najnowsza jego praca utrzymuje ten wysoki poziom. Pewnie jest tak dlatego, że i sama tematyka jest tą, która autorowi z Łodzi najbardziej odpowiada. Przecież to właśnie z prezentowania rycerskich pojedynków i zwierząt (w szczególności koni) słynie on najbardziej stąd też w najnowszym jego komiksie znów można dostrzec pasję tworzenia. Tym razem dodatkowo jeszcze mógł się on wykazać po raz pierwszy prezentując - tak odległy nam ród jak Wikingowie. Egzamin zdał wybornie, bowiem zarówno łodzie jak i wyposażenie wojaków narysowane zostało z widoczną dbałością o szczegóły. Ci, którzy za rysunkami Similaka nie przepadają zwrócą pewnie uwagę na niekiedy dość brzydkie twarze czy tu i ówdzie zachwiane proporcję odwzorowaniu fizjonomii człowieka, ale dla mnie będą to tylko drobne szczegóły, które nie wpływają na odbiór komiksu, szczególnie jeśli można zrównoważyć je ogromnym dynamizmem i realistycznym zacięciem widocznym na jego kadrach.

 

Niestety delikatna krytyka należy się wydawcy za czcionkę wykorzystaną w komiksie. Ta jest naprawdę brzydka, tym bardziej, że komiks aż prosi się o wykorzystanie takiej, która wzmocni efekt i klimat dawnych czasów. Jeśli jeszcze dymki dialogowe od biedy można przeboleć (choć czcionka „pisana” wyglądałaby o niebo lepiej) tak już te, w których prowadzona jest narracja jest naprawdę zła. Szkoda tym większa, że na okładce Robert Zaręba zdecydował się na wykorzystanie bardziej rozbudowanego (to, czy akurat ta jest odpowiednia można polemizować) liternictwa.

 
Woje Mieszka to w moim osobistym przekonaniu kolejna w dorobku Zygmunta Similaka bardzo przyzwoita komiksowa historia. Cieszy, że autor ten konsekwentnie wykorzystuje legendarne czasy do swoich historii, gdyż w nich bez trudu się on odnajduje. Recenzowany komiks jest dawką solidnej rozrywki, która zapewne nie zbawi komiksowego światka, ale doskonale sprawdzi się jako lektura począwszy od młodszych a skończywszy na tych dorosłych czytelnikach. Obfitujący w przygodę i akcję komiks powinien zapewnić tym, którzy po niego sięgną udana przygodę. Jeśli jednak po lekturze będzie Wam mało, autor wraz z wydawcą przygotowali drobną niespodziankę w postaci dwóch stron z satyrycznymi rysunkami, które wywołają uśmiech na twarzach. Czekając na Zakon, czyli najnowszą produkcję łodzianina (okładka komiksu została zaprezentowana właśnie na ostatniej stronie „Wojów”) warto sięgnąć zarówno po najnowszy jego komiks jak i po starsze prace, które powinny podsycić wasz apetyt.

Woje Mieszka

Scenariusz: Zygmunt Similak
Rysunek: Zygmunt Similak
Wydawnictwo: Robert Zaręba
Wydanie I: 3/2015
Liczba stron: 52
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz