środa, 22 kwietnia 2015

(Kilka słów na temat...) Czy Tokio naprawdę jest tak szalone jak chce tego Agnieszka Szulim?

Tegoroczne święta Wielkanocne wśród miłośników Japonii zapisały się już chyba na stałe w pamięci za sprawą reportażu wyemitowanego na kanale TVN Style. „Szalone Tokio”, bo tak nazywa się ów program wywołał kontrowersje nie tylko wśród fanów Japonii. Tematem zainteresowały się też (co ciekawe) największe media jak choćby Gazeta wyborcza.

Ten ostatni fakt może nieco dziwić, gdyż nieczęsto zdarza się, aby prasa rozwodziła się nad tego typu programami. Czym więc Agnieszka Szulim zasłużyła sobie na tak duże zainteresowanie? Najprościej rzecz ujmując tym, że w dużej mierze „poszła” w swoim reportażu w tanią sensację, która głównie zostanie zapamiętana przez widzów. Ci, którzy posiadają jakąś wiedzę na temat Japonii, wiedzą, że różnego rodzaju dziwactwa można tam znaleźć to fakt, natomiast można tak powiedzieć o praktycznie wszystkich krajach. Zresztą czy naprawdę takim dziwnym jest, że w stolicy dużego kraju znajduje się sex shop? Chyba, że tym tytułowym szaleństwem jest jego rozmiar, bo nie może przecież też zaskakiwać to co można w nim kupić. Podobnie ma się sytuacja z „ozdabianiem” ciała. To rzeczywiście może szokować, a mnie wręcz obrzydza, natomiast tego typu ozdoby nie są wymysłem Japończyków i stosuje się je również w innych miejscach.

Oglądając „Szalone Tokio” nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że programem tym, stacja TVN robi krzywdę Japończykom, gdyż powiela schematy i utwierdza w przekonaniu wszystkich tych, którzy uważają ich za dziwaków. Te kultowe już, używane majtki z pewnością tego nie zmienią. Tak naprawdę jednak, choć można dostrzec, że Japonia się zmienia to jednak w dalszym ciągu jest to kraj konserwatywny, nie mówiąc już o tym jak bogatą ma historię i rozbudowaną kulturę. Cóż, telewizja rządzi się swoimi prawami i dla wciąż ogłupianych poziomem programów telewizyjnych widzów, normalność może być za nudna. Stąd też pomysł na taki a nie inny program.

Dziwi mnie to, bo w tym samym programie ta sama Agnieszka Szulim pokazuje, że o Japonii można mówić ciekawie i ukazywać ją w zupełnie innym świetle, a przy tym zachowując profesjonalizm. Poza seksem i różnego rodzaju dewiacjami, o których była mowa wcześniej, "Szalone Tokio" ukazało to miasto jako pomysłowe i wprowadzające nowe rozwiązania na rynek, które mają ułatwić życie zwykłym obywatelom. Stąd też fragmenty poświęcone sklepom z plastikowym „pożywieniem”, które można ustawiać w witrynach barów i restauracji (świetne rozwiązanie), czy nowy model przymiarek ubrań w marketach bez konieczności zakładania każdego stroju.



Program "tvn-owskiej" reporterki ma więc dwa oblicza. Jedno z nich to kontrowersyjne, opierające się na seksie, które przyciąga widzów przed ekrany telewizora i to drugie spokojniejsze, w którym bez nadęcia mówi się o tym co Tokio wyróżnia spośród innych miast. I chyba tak naprawdę takie jest też samo Tokio i cała Japonia. Kraj, w którym tradycja łączy się z nowoczesnością, a bardzo konserwatywne poglądy „walczą” z młodymi i otwartymi (niekiedy dziwacznymi) ludźmi, których w totalnie ko(s)micznych strojach można spotkać w niektórych miejscach stolicy Japonii. Trzeba też pamiętać, że TVN Style to przecież nie National Geographic i program wyemitowany w święta jest programem stricte rozrywkowym. Nie ma on dostarczać jakiejś szczegółowej wiedzy o tym miejscu laikom, a bawić tych, którzy niekoniecznie mają wiele wspólnego z Japonią. Pamiętając o wywołanych kontrowersjach – zgodnie z zasadą nieważne jak byle mówili program został szeroko rozreklamowany poza TVNem – należy mieć na uwadze, że miała to być krótka chwila rozrywki i taka też jest.

Również sama prowadząca Agnieszka Szulim wywiązała się ze swojego zadania dość profesjonalnie. Zdaję sobie sprawę, że część osób może irytować, natomiast jak na moje była ona w całej tej sytuacji wiarygodna, że choćby wspomnę moment, w którym wręcz wypisane na twarzy ma zakłopotanie podczas spotkania hotelowego z mężczyzną do towarzystwa, gdy nie może znaleźć wspólnego języka do porozumiewania się z nim.

Cóż, "Szalone Tokio" zostanie z różnych względów zapamiętane już na długo i chyba dobrze. Być może ktoś, kto obejrzał ten program i pierwszy raz zetknął się na dłużej z tym miejscem, zechce poszukać głębiej i dostrzeże, że Japonia to nie tylko te używane majtki. Dla dużej części mogła być to udana rozrywka, ale zdaje sobie też sprawę, że grono osób mogło poczuć się urażona doborem tematów w reportażu. Według mnie reportaż ten ma dwa oblicza i chyba obydwa warto poznać. Nie spodziewajcie się po nim niewiarygodnego poziomu merytorycznego (w końcu to tylko TVN Style) - dość łatwo wyłapać można błędy - ale mimo tego zapoznać się można.

ps. bardzo udany tekst na temat tego programu znajduje się pod tym adresem. Można zapoznać się tam też z ciekawa dyskusją, która wywiązała się pod wpisem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz